fbpx
Beatrice Granno i Simona Tabasco jako Mia i Lucia Greco w drugim sezonie serialu Biały Lotos. Mia i Lucia to seksworkerki, które nie są już kopciuszkami, biorą sprawy w swoje ręce fot. LMK/BE&W
Beatrice Granno i Simona Tabasco jako Mia i Lucia Greco w drugim sezonie serialu Biały Lotos. Mia i Lucia to seksworkerki, które nie są już kopciuszkami, biorą sprawy w swoje ręce fot. LMK/BE&W
Karolina Broda czerwiec 2025

Brzydkie słowo na „p”

Kiedy Carrie Bradshaw z Seksu w wielkim mieście została wzięta za prostytutkę, zareagowała oburzeniem i pretensjami: „Oni myślą, że jestem prostytutką?!”. Jak gdyby nie dowierzała, że tak „normalnie” wyglądająca osoba jak ona może świadczyć usługi seksualne.

Artykuł z numeru

Nie jesteś swoją diagnozą

Gdy w 2024 r. Sean Baker, reżyser obsypanej Oscarami Anory, odbierał w Cannes Złotą Palmę za najlepszy film, powiedział:„Chcę zadedykować tę nagrodę wszystkim pracownicom seksualnym na całym świecie”. W podobnym tonie wypowiadała się odtwórczyni tytułowej roli Mikey Madison podczas gali BAFTA (Nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej), kiedy wręczono jej statuetkę w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Mówiła tak: „Chcę poświęcić ten moment, aby docenić społeczność pracownic seksualnych. Pragnę tylko powiedzieć, że was dostrzegam. Zasługujecie na szacunek i ludzką przyzwoitość. Zawsze będę waszą przyjaciółką i sojuszniczką”.

Anora bez wątpienia poruszyła środowisko nie tylko filmowe, ale i osób świadczących usługi seksualne. Nigdy wcześniej w oscarowym wyścigu po nagrodę główną nie wyróżniono filmu z pracownicą seksualną w centrum narracji. Do spółki z takimi produkcjami ostatnich lat jak Pleasure (2021) czy Biedne istoty (2023) daje asumpt do myślenia o renesansie wizualnych reprezentacji seksworkingu. Ten powrót tematu pracy seksualnej, fascynującego szczególnie twórców z przełomu lat 60. i 70., do samego centrum mainstreamu aż sam prosi się o komentarz.

Popkultura i sztuka potrafią czasem zainicjować moralne trzęsienia ziemi i zmiany prawa. Czy tym razem będzie podobnie?

Sex sells: seks sprzedaje, a w przypadku pracy seksualnej jest sprzedawany. Sprzedaż seksualności dotyczy w dużej mierze „seksu na ekranie”, żeby odwołać się do tytułu książki Lindy Williams – prekursorki badań nad pornografią. Od czasu jej pism seks z filmów dla dorosłych przeniknął do produkcji masowych.

Kino od początku umiłowało ciało jako główny środek przekazu. Przypadający na XX w. rozwój kinematografii zbiegł się z tym, co socjolog mediów Brian McNair nazywa postępującymi procesami „demokratyzacji pożądania” i „kultury obnażania”. Nagość i ekshibicjonizm przestawały być tabu, zaczęły coraz częściej pojawiać się w produkcjach głównego nurtu. Dominujące w latach 90. porno-chic, czyli stylizowanie popkultury na estetykę pornografii, dokumenty o gwiazdach porno, przeseksualizowane reklamy – wszystko to ustanowiło pejzaż współczesności, jaki znamy dzisiaj. W obliczu tych przemian trudno wyobrazić sobie figurę bardziej filmową i bardziej dzisiejszą niż pracownica seksualna. Jej status i praca to jeden z najgorętszych tematów feministycznych sporów. Emancypacyjna czy upadlająca, kapitalistyczna czy rewolucyjna, dobrowolna czy przymusowa? To wokół tych określeń swoje stanowiska budują różnie zorientowane światopoglądowo feministki. Mimo odmiennych wizji pracy seksualnej stawkami tej dyskusji pozostają powiązane ze sobą kwestie: społeczna pozycja kobiet, prawa pracownicze, status kobiecego ciała i godność pracownic seksualnych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się