Najdziwniejsze restauracje świata. Obiad w chmurach to przy nich pikuś
Są takie, do których idziemy z duszą na ramieniu, bo żeby wypić w niej herbatę, to musimy pokonać wąską kładkę zbudowaną nad przepaścią. W innej jest zakaz rozmawiania albo nie podają sztućców. Zabieram cię w podróż po najdziwniejszych restauracjach świata.
Pomysłowość restauratorów nie zna granic. Portale turystyczne są pełne informacji o lokalach, w których kelnerami są małpy, goście zamiast na krzesłach siedzą na sedesach albo takie, gdzie wszyscy są nago. Mało oryginalne i wyszukane. Nawet niesmaczne. Ale można też odwiedzić takie, które z całą pewnością pozostaną nam na długo w pamięci. Ruszamy!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kremowa i energetyzująca owsianka kawowa z mleczną pianką
Podniebna uczta
Schabowy w chmurach? Czemu nie. Warunek – nie możemy odczuwać lęku wysokości i ważyć więcej niż 150 kilogramów. Taką podniebną ucztę składającą się z czterech dań możemy sobie zafundować w kilkudziesięciu krajach świata, również w Polsce.
Dźwig unosi specjalną platformę na wysokość ok. 50 metrów. To mniej więcej wysokość 16 pięter. Kucharze sporządzają posiłek na oczach klientów. Cena w Polsce zaczyna się od 990 zł. Organizatorzy dinner in the sky zapewniają, że na życzenie – za oczywiście dodatkową i niemałą opłatą – mogą również zapewnić inne atrakcje, jak chociażby wzniesienie drugiej platformy, na pianino.
Posiłek trwa ok. godziny do półtorej. W tym czasie klienci mogą próbować specjałów "podniebnej kuchni". Dla ich własnego bezpieczeństwa są przypięci pasami bezpieczeństwa do fotela, a między jednym kęsem a drugim mogą się poczuć jak podczas niebiańskiej uczty. Bo niebo jak na wyciągniecie ręki.
Jedz i nie gadaj
W Greenpoint w Nowym Jorku znajduje się restauracja o nazwie Eat, która pozornie nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza faktem, że nie można w niej rozmawiać. Właściciel lokalu, który długo przebywał w Tybecie, postanowił otworzyć lokal, w którym klienci mają się skupić jedynie na jedzeniu, a nie na rozmowie. Na brak milczących gości nie narzeka. Stoliki trzeba rezerwować z tygodniowym wyprzedzeniem.
Przyprawiamy czosnek jedzeniem
To hasło (oznaczone znakiem zastrzeżonym) The Stinking Rose, jednego z najbardziej wyjątkowych i rozrywkowych lokali gastronomicznych w San Francisco. Łatwo do niego trafić. Czosnek czuć już z daleka, a jest on przewodnim "kulinarnym mottem" restauracji.
Menu to przede wszystkim klasyczna kuchnia amerykańska i włoska. I dużo czosnku. Do wszystkiego. Warto spróbować dość oryginalny sos będący połączeniem czosnku i róży oraz kurczaka pieczonego z czterdziestoma ząbkami, jakże by inaczej – czosnku. O podobnym smaku serwuje się również lody. Smacznego!
Herbaciarnia tylko dla odważnych
A tych nie brakuje. Do tej niezwykłej herbaciarni w Chinach jedzie się najpierw kolejką linową. Luzik. Schody zaczynają się nieco dalej. Chętni do wypicia herbaty na wysokości 2133 m n.p.m. muszą ostatnie pięćdziesiąt metrów przejść po wąskiej drewnianej kładce nad przepaścią. Ale luzik – można się trzymać metalowych łańcuchów. Adres tej herbaciarni – góra Hua Shan. Łatwo trafić.
Jedzenie na czas
Właściciele tawerny w Bolonii mają w swoim menu tradycyjne dania regionalne. Niedrogie i smaczne. Lista dań nie jest długa. Klienci mają do wyboru tradycyjne zamówienie z karty lub możliwość spędzenia w lokalu co najmniej godziny za 25 euro. W tym czasie można jeść wszystkiego do woli, prosić o dokładkę. Oprócz alkoholu jedzenie jest już w cenie. Za dwie godziny zapłacimy ok. 30 euro. Warunkiem jest zarezerwowanie wcześniej stolika i określenie czasu, jaki chcemy spędzić w tawernie.
Piknik przy wodospadzie
To niezwykła restauracja dla miłośników natury i przyrody. Nie ma tu talerzy, a dania są podawane na liściach bananowca. Nie ma też sztućców – je się rękoma. Do tego tuż obok znajduje się wodospad. Jedząc, możemy moczyć nogi w wodzie. To dodatkowa atrakcja.
Żeby to przeżyć, trzeba wydać ok. 120 dolarów. Tyle kosztuje całodzienny karnet z posiłkiem w tym miejscu. Aha, jeszcze jedno. Do tego trzeba również doliczyć koszt biletu lotniczego z Warszawy – ok. 5 tysięcy złotych w dwie strony. Ta restauracja znajduje się niestety daleko - w gminie Tiaong na Filipinach.
Obiad w cieple wulkanu
El Diablo – to restauracja na Wyspach Kanaryjskich, gdzie posiłki na grillu podgrzewa ciepło wulkanu. Kucharz, który obsługuje grill, może śmiało powiedzieć, że dania palą mu się rękach, bo ciepło geotermalne pod powierzchnią ziemi dochodzi tu do 450 stopni Celsjusza. To uśpiony wulkan; ostatnia erupcja miała miejsce w 1824 roku. Ceny? Stek z polędwicy pieczony w ogniu wulkanu kosztuje bagatela 22 euro.
Kolacja w kosmosie
Kosmiczna jest też cena – ok. 450 tysięcy euro. Tyle trzeba wydać na lot specjalnym balonem, który unosi się na wysokość 30 kilometrów. W cenie jest również wykwintna kolacja przygotowana przez duńską restaurację (jedną z najlepszych na świecie).
Organizatorem galaktycznej wycieczki jest amerykańska firma SpaceVIP. Co ciekawe, jedząc ostrygi czy homary, z tej wysokości nikt nie będzie miał wątpliwości, czy ziemia jest okrągła. Jej krzywiznę widać bardzo dokładnie. Tylko ta cena za lot i kolację...