Kobieta Rodzina Agata raz w roku jeździ na wakacje bez męża i dzieci. "Nie mogę się doczekać"

Agata raz w roku jeździ na wakacje bez męża i dzieci. "Nie mogę się doczekać"

Agata i Szymon na zmianę jeżdżą na weekendowe wypady bez dzieci. Martyna wyjeżdża z koleżankami, bo mąż regularnie pływa z kolegami. — Pomyślałam sobie: o nie, mój panie, jak cię przyzwyczaję do dobrego, to już nigdy nigdzie nie wyjadę. Teraz już wie, że ok, może jechać na łódkę, ale później to on będzie musiał zostać z dziećmi — śmieje się. Gdy Karolina wyjechała z mężem na weekend, usłyszała od koleżanki: co z ciebie za matka. Pytamy rodziców o to, co sądzą o odpoczynku bez dzieci.

Wakacje bez dzieci
ronstik / Shutterstock
Wakacje bez dzieci

Agata i Szymon są rodzicami dwójki aktywnych urwisów. Czteroletni Olaf i Sześcioletni Staś mają nieograniczone pokłady energii. — Basen raz w tygodniu, dwie godziny piłki nożnej. Młodszy chodzi na taniec, a starszy na karate. Moi rodzice łapią się za głowę, gdy słyszą, ile zajęć mają ich wnuki, a ja ubolewam nad tym, że to wciąż za mało. Oni są niezniszczalni. Kochają sport i bycie w ruchu — mówi 36-letnia mieszkanka Bielska-Białej.

Agata śmieje się, że aby nadążyć nad chłopakami, potrzebuje czasem przerwy. Z mężem wspólnie ustalili, że raz w roku, każdy z nich może wyjechać bez rodziny na krótki urlop. Szymon zazwyczaj wybiera się jesienią na wycieczkę rowerową z kolegami, a ona w okresie wakacyjnym wyjeżdża z siostrami do hotelu ze SPA. W ubiegłym roku Agata trzy dni spędziła w Kołobrzegu, a w tym roku będzie odpoczywać w Szczawnicy. — Już nie mogę się doczekać. Najpierw jedziemy na rodzinne wakacje do Turcji, a po powrocie od razu przepakowuję walizkę i wyjeżdżam w góry. Już mamy cały plan — zdradza 36-latka.

Para niestety nie może sobie pozwolić na wspólne wakacje bez dzieci. Przynajmniej na razie. — Niestety, dziadkowie nie mają tyle siły, aby upilnować chłopaków. Moi rodzice zostali z nimi raz i więcej się nie odważyli. Staś spadł z drzewa, a Olaf, próbując nadążyć nad starszym bratem, wywrócił się na rowerze. "Jestem dziesięć lat starsza po weekendzie z tymi urwisami. Jak wy dajecie radę?!" — powiedziała mama.

Z kolei teściowe od razu powiedzieli: "Nie ma opcji. Nie upilnujemy ich". Całkowicie to rozumiem. Na romantyczne wakacje tylko we dwoje musimy jeszcze poczekać. Może za dwa, trzy lata chłopcy odrobinę się uspokoją — podsumowuje Agata.

"Jak on jedzie, to ja nie będę gorsza"

Martyna nie jest taka wyrozumiała dla męża. Od dawna mają umowę, że może wyjeżdżać z kolegami nie raz w roku, ale kilka razy. Jest jednak warunek — po każdym takim wyjeździe następuje zamiana i to Jacek zostaje sam z dziećmi. Godzi się na to, bo lubi z kumplami pływać łódką, ale gdy Martyna wraca, wita ją nie w humorze i wciąż podkreśla, jaki jest zmęczony.

— Te wyjazdy powinny nas relaksować, ale nie jestem pewna, czy to działa — śmieje się Martyna. — Jacek kilka razy w roku jeździ z kolegami na weekendy, które czasem przeciągają się do czterech czy pięciu dni. Raz jadą wspinać się w góry, drugi raz pływać łódką po jeziorach mazurskich. Mamy umowę, że w tym czasie staramy się do siebie nie dzwonić albo chociaż ograniczyć te kontakty. Ten wyjazd ma pomóc nam się odciąć od tego, co na dzień — opowiada Martyna.

A mają co robić, bo wychowują dwójkę dzieci: trzyletnią Klarę i ośmioletniego Marcela. Dzieciaki mają dużo energii, chodzą na różne zajęcia dodatkowe, więc rodzinny grafik najczęściej jest wypełniony po brzegi. Do tego dochodzą ciągłe infekcje, szczepienia, sprawy do załatwienia, treningi judo syna, sensoryka córki, w efekcie każdego dnia padają jak muchy.

— Czasem udaje nam się podrzucić dzieci do dziadków i wyskoczyć na kolację. Już nawet nie chodzimy do kina, bo szkoda nam tracić czasu na gapienie się w ekran. W tygodniu praktycznie ze sobą nie rozmawiamy, bo nie ma jak — przyznaje Martyna.

Raz w roku wyjeżdżają razem na weekend, zazwyczaj do pobliskiego SPA, żeby po prostu pobyć ze sobą i odpocząć. Dziećmi wtedy opiekują się teściowie. Dużo częściej Jacek wyjeżdża z kolegami i to dlatego Martyna postanowiła robić podobnie.

Mogę powiedzieć szczerze, że mnie nie brakowało wyjazdów z koleżankami. Czasem spotkamy się na kawę i plotki, często ze sobą rozmawiamy, nie mam potrzeby, żeby spędzać z nimi kilka dni. Ale jeśli on jeździ, to dlaczego ja mam siedzieć w domu? Niech wie, jak to jest. Pomyślałam sobie: o nie, mój panie, jak cię przyzwyczaję do dobrego, to już nigdy nigdzie nie wyjadę. Teraz już wie, że ok, może jechać na łódkę, ale później to on będzie musiał zostać z dziećmi. Zdarzało się, że rezygnował z wyjazdu, bo wiedział, co go później czeka

— śmieje się Martyna. I dodaje, że dziś już sobie nie wyobraża nie mieć tego czasu dla siebie. Gdy wyjeżdża z przyjaciółką albo z koleżankami z pracy, przede wszystkim się wysypia. Ma czas na kawę, na książkę, spacer w ciszy albo długie godziny na basenie. Udało jej się tak wyjechać już trzy razy: do SPA, nad morze i nad jezioro. Mówi, że najpiękniej było nad jeziorem, bo wynajęły ładny domek nad wodą.

— Cisza, spokój. Nie było nikogo w pobliżu. Rano piłyśmy kawę na pomoście, potem zrobiłyśmy sobie piknik. Wszystkie wróciłyśmy z tego wyjazdu pozytywnie naładowane — wspomina.

Na razie jednak nie planuje kolejnego wyjazdu. Jacek również chwilowo zakończył weekendy z kolegami. W wakacje chcieliby wybrać się gdzieś z dziećmi, a jesienią może gdzieś we dwoje do SPA, żeby po prostu ze sobą pobyć.

"Szczęśliwi i kochający się rodzice to uśmiechnięte i spokojne dzieci"

Paulinie krótki wypoczynek bez dzieci pozwala odzyskać równowagę i naładować energię. — Nie jest łatwo być rodzicem. Przy dwójce maluchów trzeba mieć oczy dookoła głowy, do tego dochodzi stres przy infekcjach, i codzienne "afery" — przekonuje mama 5-letnich bliźniaczek.

39-latka mieszka pod Krakowem. Codziennie dojeżdża 40 minut do biura, jej mąż ma pracę zmianową — bywa, że przez dobre kilkanaście godzin się nie widzą. — Nasz dzień zaczyna się od 5:00 rano. Szybkie śniadanie, ogarnianie dzieci. Następnie odwożę je do przedszkola. Gdy Maja i Lenka mają dobry dzień, zazwyczaj już koło 8:00 jestem w pracy. Tuż przed 17:00 odbieram dziewczynki, idziemy na plac zabaw, robimy zakupy, potem obiad na kolejny dzień, zabawa, kąpiel i spanie — tak wygląda nasz każdy dzień w tygodniu. W weekend, gdy mąż ma wolną sobotę, możemy w końcu nadrobić razem czas — opisuje.

W ubiegłym roku, gdy rodzice Pauliny odwiedzili ich przejazdem, zauważyli, że córka jest bardzo przemęczona. To oni wyszli z inicjatywą i zaproponowali opiekę nad dziewczynkami. Początkowo 39-latka nie chciała się zgodzić, jednak po kilku rozmowach zmieniła zdanie.

Paulina zawarła z rodzicami, jak sama to określa, umowę. Dziadkowie raz w roku przez tydzień biorą dziewczynki do siebie, a jesienią Paulina z mężem fundują rodzicom weekend w SPA. — Oczywiście, to mój pomysł. Uważam, że opieka nad bliźniaczkami nie jest łatwa. Poza tym rodzice są już na emeryturze i też rzadko jeżdżą na wakacje. Na weekend w jakimś hotelu są w stanie się zgodzić, na dłużej nie ma opcji. Chociaż tak mogę się im odwdzięczyć — wyjaśnia 39-latka.

Teściowa nigdy nie zaproponowała nam, aby zająć się dziewczynkami. Najczęściej odwiedza je przy okazji, gdy przyjedzie do Krakowa na zakupy. Gdy mąż kiedyś wprost się zapytał, czy wzięłaby bliźniaczki do siebie, to od razu bez zawahania odpowiedziała, że nie. — To są małe dzieci. Powinny być z rodzicami. Ja miałam was czwórkę i nigdzie nie jeździłam bez was. Będą starsze, to zaczną jeździć na kolonie, obozy to wtedy odpoczniecie — powiedziała. Więcej już nie pytaliśmy.

Paulina i Karol na pierwsze wakacje bez dzieci wybrali się w ubiegłe wakacje. Siedem dni spędzili na Rodos.

Pierwsze trzy dni ogromnie tęskniłam za córkami, później zaczęłam odpoczywać i korzystać z wakacji. Wróciłam spokojniejsza, bardziej zrelaksowana i przede wszystkim gotowa na kolejne rodzicielskie wyzwania

— przyznaje.

"Wypić razem kawę w ciszy"

Podobne doświadczenia mają Karolina i Kacper. Wychowują pięcioletniego Ignasia i ośmioletniego Franka, oboje pracują w korporacjach. Zgodnie przyznają, że po trzydziestce czas mocno przyspieszył. — Łapię się na tym, że dopiero co rozpisywałam nam plan tygodniowy w grafiku, a już jest kolejny weekend — wzdycha Karolina.

Oboje czują, że są coraz bardziej zmęczeni. W weekendy chcieliby odpocząć, ale przy dwóch chłopcach nie ma na to miejsca. Wychodzą z dziećmi na spacery, wożą je na urodziny do kolegów, na treningi, robią wycieczki rowerowe. Starają się być rodzicami obecnymi emocjonalnie, dlatego cały wolny czas poświęcają chłopcom. Trochę na tym cierpi ich związek, stąd też pomysły na wspólne wypady bez dzieci.

Rok temu polecieliśmy do Włoch. To były tylko dwie doby: lot w piątek, w niedzielę w południe powrót. Ale ile nam dał ten wyjazd, to nie zliczę! Oczywiście, martwiłam się, jak rodzice podołają energii chłopców, czy z dziećmi jest wszystko w porządku. Nie potrafiłam zupełnie się odciąć, często dzwoniłam i wysyłałam zdjęcia

— opowiada Karolina. Ale jednocześnie wreszcie mieli czas, by wypić kawę, pójść na spacer, odwiedzić muzeum. Usiąść na ławce i gadać albo po prostu gapić się razem na otaczające ich piękno. A co robiły dzieci z dziadkami? Było im tak dobrze, że po powrocie do domu głośno płakały, jak im smutno.

Karolina przyznaje, że najmocniej zdziwiła ją reakcja koleżanek, które wyraźnie były zazdrosne. — Jedna skomentowała z przekąsem coś w stylu, że co ze mnie za matka, że zostawiam dzieci i że ona sobie nie wyobraża. Zrobiło mi się bardzo przykro, bo znamy się od lat i ona doskonale wie, że na co dzień daję z siebie sto procent uważności. Szczerze mówiąc, więcej niż ona, która ciągle spędza czas w pracy, a dzieci są podrzucane ciociom, babciom, sąsiadkom. No ale trudno, nie skomentowałam, bo nie ma sensu dyskutować — mówi krótko.

Karolina zostawiła dąsy koleżanki i skupiła się na tym, by samej sobie dać przyzwolenie na odpoczynek bez dzieci. Doszła do wniosku, że problem tkwi w jej głowie, bo to jej jest trudno z myślą, że zostawiła dzieci z dziadkami. Tamta czwórka była z tego natomiast bardzo zadowolona.

W rodzicielstwie widać wyścig: rodzic musi być ciągle kreatywny, mieć pomysły na aktywne spędzanie czasu, nieustannie poświęcać uwagę dzieciom. A przecież można też być zwyczajnie zmęczonym. Tłumaczę samej sobie, że nie ma nic złego w tym, że spędzę weekend z mężem, a dzieci zbudują wspomnienia z babcią i dziadkiem — wyjaśnia.

W tym roku również chcieliby wyjechać na weekend bez dzieci. — Marzy mi się wyjazd na weekend do Rzymu. Nie wiemy jednak, czy dziadkowie dadzą radę z chłopcami. Są o rok starsi, więc mają więcej energii — śmieje się Karolina. Może jednak się uda?

Paulina i Karol w tym roku lecą na Majorkę. — Już nie mogę się doczekać wspólnych wycieczek i romantycznych kolacji we dwoje. W ciągu roku mamy tak mało czasu dla siebie. Jestem zdania, że szczęśliwi i kochający się rodzice to uśmiechnięte i spokojne dzieci. A czy to nie jest najważniejsze? — pyta Paulina.

Autor Agnieszka Wojas
Agnieszka Wojas
Redaktorka Onet Lifestyle i Kultura
Pokaż listę wszystkich publikacji
Autor Katarzyna Stańczyk
Katarzyna Stańczyk
Redaktorka Onet Lifestyle
Pokaż listę wszystkich publikacji