Jak wiadomo, masło w Polsce jest towarem pierwszej potrzeby. Trafiło ono choćby do rezerw narodowych. Widać to zwłaszcza podczas wszelkich promocji, kiedy kostki znikają w mgnieniu oka. Zdarza się także, iż klienci podkradają sobie rabaty na ten produkt, np. podając w kasie numer telefonu znajomych. Kiedy jednak w Lidlu pojawiło się różowe szaleństwo pod nazwą "masło malinowe", klienci osłupieli.
Masło malinowe w Lidlu. Nowość na lato za 8,99 zł
Masło malinowe z 80 proc. tłuszczu pojawiło się na sklepowych półkach w czwartek 17 lipca i od razu wywołało poruszenie. Po pierwsze internauci zaczęli się kłócić, czy produkt ten w ogóle można nazwać masłem. Okazuje się, iż mianem tym można w Polsce nazwać każdy produkt, w którego składzie jest od 80 do 90 proc. tłuszczu mlecznego. Nie może on też mieć więcej niż 16 proc. wody.
Kiedy spojrzymy na skład masła malinowego z Lidla, zauważymy, iż spełnia ono te warunki. Na liście znajdują się bowiem dwa produkty – śmietanka pasteryzowana i 8 proc. zagęszczonego przecieru malinowego. Za kostkę tego specyfiku o wadze 180 g trzeba zapłacić 8,99 zł.
Drugie pytanie, które zadawali klienci, dotyczyło tego, co w ogóle można zrobić z takim produktem. Na kanapkę z szynką, serem i pomidorem na pewno się nie nada. Jajecznicy pewnie też lepiej na nim nie smażyć. Jednak internauci bardzo gwałtownie podsunęli pomysły na jego wykorzystanie.
Masło malinowe z Lidla ma wiele zastosowań w kuchni
Najprostszy sposób na wykorzystanie takiego masła to posmarowanie nim bułki czy tosta. Bardzo dobrze smakuje podobno także z chałką, ale i w połączeniu z dżemami. Kolejna opcja to smażenie na nim naleśników, które dzięki malinom nabierają nowego aromatu. Wiele osób polecało łączyć je także z pierogami na słodko.
Jednak produktem tym najbardziej będą zainteresowani miłośnicy słodkości. Masło malinowe jest bardzo ciekawą opcją, jako dodatek do sernika, albo podczas pieczenia tortu. Dzięki wyraźnej malinowej nucie może ożywić i odmienić choćby najbardziej klasyczne przepisy.
.png)
