**Nienawiść**
Marcin wyszedł z biura i machinalnie skierował się na parking, ale w połowie drogi przypomniał sobie, iż dzień wcześniej odwiózł samochód do warsztatu. Najpierw się zdenerwował, ale zaraz pomyślał, iż może to i lepiej. Jazda zatłoczonym autobusem w godzinach szczytu nie była zachęcająca, postanowił więc pójść pieszo. Niepokoiło go tylko gwałtownie ciemniejące niebo. Ciężka chmura sunęła nad Warszawą, zapowiadając burzę i ulewę.
Marcin maszerował, co chwilę spoglądając w górę. W oddali rozległ się głuchy grzmot. Wiedział, iż gdzieś tu jest kawiarnia – mijał ją codziennie, ale nigdy nie wstąpił. Przyspieszył kroku.
Gdy był już blisko, pierwsze ciężkie krople spadły mu na głowę i ramiona. Ledwo zdążył wbiec do środka, gdy tuż nad budynkiem strzelił piorun, aż zatrzęsły się szyby. Na zewnątrz ściana wody spływała po chodnikach, zalewając wszystko wokół.
W kawiarni panowała sucha i ciepła atmosfera. Marcin rozejrzał się i zauważył wolne stoliki. Drzwi za jego plecami otwarły się ponownie, wpuszczając dwie młode kobiety i hałas ulewy. Zajął gwałtownie miejsce przy stoliku. Z każdą minutą przybywało ludzi uciekających przed deszczem – w lokalu zrobiło się gwarnie, wszyscy komentowali nagłą nawałnicę.
Podeszła do niego kelnerka, wysoka i poważna. Położyła przed nim menu i już miała odejść, gdy Marcin ją zatrzymał.
– Schabowy bez dodatków, zwykła sałata i kawa – rzucił krótko.
Kelnerka zanotowała zamówienie, zabrała menu i ruszyła do innych gości. Widać było, iż ma teraz ręce pełne roboty. Za oknem szalała prawdziwa burza.
Barman podkręcił muzykę, zagłuszając odgłosy deszczu. Marcin czekał na swoje jedzenie, ciesząc się, iż zdążył schronić się na czas. Był choćby wdzięczny, iż ma wymówkę, by nie wracać jeszcze do domu – nie musiał tłumaczyć się przed żoną, dlatego się spóźnia.
Ożenił się osiem lat temu z Anetą – energiczną, zadziorną dziewczyną. Przed ślubem wszystko było idealne, podobnie jak w pierwszych miesiącach małżeństwa. Ale potem Aneta zaczęła się zmieniać. Jej przyjaciółka wyszła za biznesmena, a Aneta pałała do niej zazdrością. Wciąż tylko mówiła o futrach, diamentach i liftingach.
– Aniu, po co ci to? Jesteś młoda i piękna.
– A będę jeszcze piękniejsza – odpowiadała uparcie. Raz nie podobał się jej nos, raz usta, raz twierdziła, iż ma za mały biust.
Marcin próbował odwieść ją od ingerencji w wygląd. Mówił, iż kilogramy silikonu raczej nie dodadzą jej urody.
– Mówisz tak, bo nie masz pieniędzy – obrażała się Aneta.
O dziecku nie chciała choćby słuchać.
– Przytyję, przestaniesz mnie kochać. Najpierw zarób odpowiednio, potem pogadamy – rzuciła któregoś dnia.
Marcin nie dyskutował – kochał żonę. Kolega ze studiów od dawna namawiał go, by dołączył do jego firmy. Obiecywał złote góry, mówił, iż potrzebuje kogoś, komu mógłby ufać jak sobie. W końcu Marcin zaryzykował i zmienił pracę. Początkowo szło świetnie – choćby wymienił samochód odziedziczony po ojcu, choć i tak wziął używany, tylko lepszej klasy.
A potem wszystko się zawaliło. Najpierw skarbówka znalazła nieprawidłowości i zablokowała konta. Biznes stanął w miejscu, a konkurencja zmusiła ich do sprzedaży. Marcin został z niczym.
Żona nazywała go nieudacznikiem. Ciągłe pretensje i kłótnie powoli gasiły w nim miłość. Wrócił do poprzedniej pracy, żył z dnia na dzień, ale nie mógł zebrać się na odejście od Anety.
***
Do jego stolika podeszła młoda para. Marcin patrzył na nich i myślał, iż on i Aneta też kiedyś byli tak zakochani. Gdzie to wszystko się podziało?
Jego rozmyślania przerwała awantura przy barze. Dwie dziewczyny odpierały zaczepki pijanego faceta. Nie wyglądały na bywalczynie tego miejsca – pewnie studentki, które schroniły się przed deszczem. Nagle mężczyzna złapał jedną z nich i próbował wyciągnąć na zewnątrz. Koleżanka chciała interweniować, ale brutalnie ją odepchnął, aż uderzyła o bar. Nikt nie ruszył im na pomoc.
Marcin wstał i zagrodził mu drogę. Tamten spojrzał na niego tępym wzrokiem.
– Czego chcesz? Spieprzaj! – rzucił i, nie puszczając dziewczyny, cisnął pięścią w twarz Marcina.
Ten uchylił się i odpowiedział ciosem. Napastnik puścił dziewczynę i rzuFacet zachwiał się i runął na ziemię, a Marcin, nabrawszy oddechu, spojrzał na dziewczynę, której oczy lśniły wdzięcznością, i wtedy zrozumiał, iż czas zakończyć rozdział z przeszłością i zacząć życie od nowa.