– To ty masz problem, siostro, to nie jest twój dom.

newsempire24.com 4 dni temu

No no, słuchaj, to dopiero historia Więc masz problemy, siostro, ale to nie twoje mieszkanie, jasne?

Ciocia od strony mamy nigdy nie miała dzieci, ale za to miała super mieszkanie z trzema sypialniami w samym centrum Warszawy i spore kłopoty ze zdrowiem. Jej mąż był zapalonym kolekcjonerem, więc ich mieszkanie wyglądało bardziej jak muzeum niż normalny dom.

Moja młodsza siostra, Jadzia, ma leńkiego męża i dwójkę dzieci. Mieszkają w wynajętej kawalerce na Białołęce. Jak tylko Jadzia dowiedziała się o chorobie cioci, od razu się do niej wprosiła, żeby popłakać się nad swoim ciężkim życiem.

Muszę ci powiedzieć, iż nasza ciocia to twarda babka, która nie owija w bawełnę i potrafi postawić kogoś do pionu. Przez lata namawiała mnie i mojego męża, żebyśmy u niej zamieszkali, obiecując, iż kiedyś dostaniemy to mieszkanie.

Ale my mieliśmy swoje własne M na Mokotowie, więc podziękowaliśmy za taki prezent. Tylko czasem donosimy cioci zakupy albo leki, a ja sprzątam u niej. Robimy to z obowiązku, a nie dla metrażu. No i co? Po wizycie Jadzi, cała jej rodzina w ciągu tygodnia się wprowadziła do cioci.

Z Jadzią nigdy nie było między nami dobrze zawsze mi zazdrościła. Ja mam zaradnego męża, fajnego synka, dobrą robotę w korpo i własne cztery kąty. Ona dzwoniła tylko wtedy, gdy potrzebowała hajsu.

Ale ma pamięć jak złota rybka nigdy nie oddawała długów. Jak zaszłam w drugą ciążę, to przestałam mieć czas dla cioci, choć mąż dalej jej nosił paczki. Kiedy moja córeczka miała pół roku, pojechałam w końcu do cioci. Pod drzwiami usłyszałam krzyk to Jadzia wrzeszczała:

Jak nie podpiszesz tej darowizny, to nie dostaniesz obiadu! Wracaj do tej budy i nie wychodź stamtąd do wieczora!

Zadzwoniłam. Jak tylko Jadzia mnie zobaczyła, od razu próbowała mnie wyprosić:

choćby się nie waż wchodzić! To mieszkanie będzie moje!

Wpuściła mnie dopiero, jak zagroziłam, iż wezwę policję. Ciocia wyglądała, jakby postarzała się o dekadę. Jak mnie zobaczyła, to się popłakała.

No czego płaczesz? Powiedz jej, jak u nas dobrze mieszkasz, i niech się odczepi! choćby dziecka nie przyprowadziła! wrzeszczała Jadzia.

W pokoju cioci zostało tylko łóżko. Z sypialni wynieśli choćby szafę, a jej rzeczy walaly się po podłodze. Żadnych kolekcji, żadnej biżuterii wszystko poszło w siną dal. Od razu zrozumiałam, iż Jadzia z mężem żyją z tego, co sprzedali z mieszkania cioci.

Powiedziałam, iż muszę do łazienki, i stamtąd wysłałam SMS-a do męża: Trzeba ratować ciocię, nie może tu zostać. Wróciłam i zaczęłam opowiadać cioci o moim roku o pracy, o dzieciach. Jak mówiłam o narodzinach córeczki, szepnęłam: Musisz jeszcze chwilę poczekać, ścisnęłam jej dłoń i mrugnęłam. Ciocia zrozumiała i spojrzała na mnie z wdzięcznością.

Jadzia ciągle próbowała mnie wyrzucić, a jej mąż co chwilę wpadał i pytał, czy nie za długo siedzę, bo dziecko pewnie płacze. Mój mąż przyjechał godzinę później z policjantem z komendy na Targówku. Jadzia nie chciała otworzyć, ale jak już weszliśmy, powiedziałam, iż to mój mąż po mnie przyjechał.

Policjant to był szok dla Jadzi i jej męża. Zaprosiłam go do cioci i powiedziałam:

Proszę spojrzeć, to ofiara. Słyszałam, jak jej nie dają jeść. Sprzedali wszystkie meble, biżuterię, wszystko. Przecież jej mąż był kolekcjonerem tu były cenne rzeczy!

Jadzia zaczęła jęczeć, ale policjantka spytała ciocię:

Chce pani to zgłosić?

No i Jadzia dostała w końcu wyrok w zawiasach, ale jej mąż poszedł za kratki na dwa lata. Mama wzięła ją z dziećmi z powrotem do siebie, chociaż kiedyś ich wyrzuciła. Obraziła się na mnie za całą tę sprawę i powiedziała, iż nie dostanę po niej nic Ale ciocia w podzięce zostawiła mi w spadku swoje mieszkanie.

Teraz znów odwiedzamy ciocię jak kiedyś, zatrudniliśmy dla niej opiekunkę. Boże, choćby nie chcę myśleć, przez co musiała przejść, mieszkając z Jadzią!

Idź do oryginalnego materiału