Dlaczego kochamy vintage?
Badania pokazują, iż Europejczycy sięgają po ubrania z drugiej ręki przede wszystkim dlatego, iż są one tańsze, a przy okazji… pomagają dbać o planetę! Od 40% do 50% osób z Francji, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii wybiera second-handy właśnie ze względu na ekologiczne podejście do mody. Ale to nie wszystko. Ubrania vintage mają w sobie coś, czego nie znajdziemy na wieszakach w galeriach handlowych. To połączenie jakości, stylu i historii. W świecie fast fashion, gdzie co kilka tygodni na półkach pojawiają się nowe kolekcje, kobiety coraz częściej szukają czegoś, co pozwoli im się wyróżnić. Każdy egzemplarz z drugiej ręki to coś unikatowego – może to być płaszcz z niespotykaną już dziś fakturą tkaniny, sukienka z detalem, którego próżno szukać we współczesnych projektach, albo klasyczna torebka, która przetrwała dekady i wciąż wygląda jak dzieło sztuki.
Dla wielu z nas to też emocje np. sukienka z przełomu lat 70. i 80. przywołuje w pamięci obraz mamy w czasach jej pierwszych randek, a marynarka w stylu lat 90. wygląda niemal identycznie jak ta, którą nosiła ulubiona bohaterka seriali. Kobiety coraz chętniej traktują modę jak grę z konwencją, formą i czasem. Stylizacje vintage to kreatywność bez granic, która nie potrzebuje najnowszej kolekcji, tylko wyobraźni i odrobiny odwagi.

Co kupujemy najczęściej?
Największą popularnością wśród kobiet cieszą się: skórzane torebki i kurtki, ponieważ są wytrzymałe, ponadczasowe i często znacznie tańsze niż nowe odpowiedniki, jeansy vintage – szczególnie te z metkami Levisa sprzed lat, które idealnie leżą i mają charakter.
Wełniane płaszcze i swetry – ciepłe i stylowe, często mocnych w kolorach i wzorach, których próżno szukać w dzisiejszych sieciówkach. Kategorią, która również budzi duże zainteresowania są akcesoria – okulary przeciwsłoneczne, biżuteria, apaszki – czyli detale, które dopełniają look.
Piękno z duszą i czasem… z dokuczliwym zapachem
Zakupy z „odzysku” potrafią być ekscytujące – przypominają niekiedy polowanie na skarby. Jednak entuzjazm, z jakim przymierzamy w sklepie cudowną marynarkę w kratę rodem z lat 80., może nagle opaść, gdy tylko przyłożymy ją bliżej nosa. Niepożądane zapachy to jeden z największych minusów zakupów z drugiej ręki – potrafią skutecznie zniechęcić choćby największą miłośniczkę second-handów. Zdarza się, iż wymarzona torebka Chanel z duszą… trąci stęchlizną, a idealnie skrojona jedwabna koszula pachnie... czyimś stresem. Dym papierosowy, pot, kurz, a choćby zapach starej szafy lub sierści zwierząt – to tylko kilka przykładów wątpliwych aromatów, które potrafią „wgryźć się” głęboko w strukturę materiału.
Dym papierosowy – zdecydowanie jeden z najtrudniejszych zapachów do usunięcia. Wnika głęboko w tkaniny, szczególnie te naturalne jak wełna, bawełna, skóra czy jedwab. Często nie wystarczy zwykłe pranie – zapach może utrzymywać się miesiącami, a choćby latami, zwłaszcza jeżeli ubranie było przechowywane w zamkniętym pomieszczeniu pełnym cuchnącego i trującego dymu. Ale to nie tylko kwestia dokuczliwej woni. Takie elementy garderoby mogą być też szkodliwe dla nowej właścicielki! Jak to rozumieć? Załóżmy, iż wypatrzyłaś w second-handzie kurtkę, którą wcześniej przez dekadę nosił palacz nałogowo odpalający papieros od papierosa. Nosząc ją, narażasz swoje płuca na wdychanie toksyn, które wciąż mogą być uwięzione w materiale, to tzw. dym z trzeciej ręki. Palenie papierosów ma też szerszy, negatywny wpływ na samą odzież: powoduje osłabienie materiałów i przebarwienia (żółknięcie lub brązowienie). Osiada też na okularach przeciwsłonecznych, biżuterii, ale też w wewnętrznych częściach torebek czy kieszeni. Wniosek? Ten zapach może zniweczyć efekt choćby najdroższej stylizacji, a choćby szkodzić zdrowiu. Warto więc dokładnie odświeżyć odzież i dodatki podczas prania chemicznego lub ozonowania zanim uzupełnisz nimi swój outfit.
Stęchlizna – ten zapach zna każdy, kto kiedyś otworzył stary kuferek lub karton po babci przechowywany w piwnicy. Stęchlizna to rezultat magazynowania ubrań w zbyt wilgotnych, ciemnych i pozbawionych przewiewu miejscach. W tkaninach zaczynają się namnażać drobnoustroje, które tworzą specyficzną woń „piwnicy” lub „domku na działce po zimie”. Zapach jest trudny do zniesienia, ale najczęściej daje się usunąć przez pranie z dodatkiem sody oczyszczonej lub octu oraz długotrwałe wietrzenie.
Pot i dezodorant – ta mieszanka potrafi być wyjątkowo uporczywa, zwłaszcza w pachach marynarek, sukienek czy sportowych bluz. Choć może się wydawać, iż pranie załatwi sprawę, często zapach „wraca” po chwili noszenia, bo resztki bakterii przetrwały w głębszych warstwach materiału. Co gorsza, część dezodorantów wchodzi w reakcję z potem i tkaniną, tworząc trudne do usunięcia plamy i utrwalając przykry zapach. jeżeli pranie w wyższej temperaturze nie wystarczy, spróbuj specjalnych detergentów do odzieży sportowej.
Zwierzęta domowe – zapach sierści, a w skrajnych sytuacjach kociego moczu, potrafi utrwalić się szczególnie mocno w dzianinach, polarach czy futrzanych wykończeniach. To trudny przeciwnik, bo woń zwierząt domowych jest intensywna, a niektóre osoby są na nią dodatkowo uczulone. W takich przypadkach niezbędne może się okazać pranie chemiczne lub zamrażanie rzeczy w celu usunięcia drażniącego nos „aromatu”.

Jak zatem usunąć te zatęchłe wonie ze skarbów zakupionych w lumpeksie?
Każdy z tych zapachów może wydawać się barierą nie do przejścia, ale warto pamiętać: to tylko zapach – a nie wyrok! Odpowiednie zabiegi pielęgnacyjne potrafią przywrócić dawnym ubraniom świeżość. Czasem potrzeba trochę cierpliwości i kilku trików, ale w zamian otrzymujemy coś więcej niż ubranie unikalny kawałek historii, który pachnie już naszym nowym początkiem.
- Czasami najprostsze metody są najlepsze. W niektórych przypadkach wystarczy kilka dni na balkonie, w ogrodzie czy przy otwartym oknie, by z tkanin ulotniły się najlżejsze zapachy: kurz, kosmetyki. Najlepiej, jeżeli wietrzenie odbywa się w suchy, słoneczny dzień – promienie UV działają antybakteryjnie i dodatkowo odświeżają materiał. W przypadku cięższych tkanin (jak wełna czy jeans) dobrze jest przewiesić ubranie kilka razy, zmieniając strony, by powietrze dotarło wszędzie.
- Soda oczyszczona i ocet to prawdziwi bohaterowie, jeżeli chodzi o usuwanie zapachów z ubrań. Posyp sodą wnętrze butów, torby, kaptura i zostaw na kilka dni. Ocet spirytusowy dodany do prania neutralizuje zapachy i działa antybakteryjnie, ale jeżeli tkanina nie nadaje się do prania w pralce, możesz stworzyć spray w proporcji 1:1 ocet z wodą i delikatnie spryskać odzież. Po wyschnięciu ocet nie zostawia zapachu.
- Zamrażanie to trik, który sprawdza się szczególnie dobrze przy delikatnych tkaninach np. jedwab, kaszmir, koronka, których nie możemy prać. Zamrożenie ubrań w szczelnym woreczku foliowym przez 24–48 godzin skutecznie zabija bakterie i neutralizuje wiele zapachów organicznych, jak np. pot czy dym papierosowy. To też świetna metoda na „odświeżenie” rzeczy między noszeniami.
- Niektóre elementy garderoby – zwłaszcza skórzane, zamszowe, jedwabne czy bardzo stare – lepiej oddać w ręce specjalistów. Pralnie chemiczne dysponują środkami, które skutecznie usuwają zapachy i zanieczyszczenia bez ryzyka zniszczenia materiału. jeżeli rzecz ma wartość sentymentalną lub finansową – nie eksperymentuj, tylko zainwestuj w fachową pielęgnację.

Nie kochasz? Sprzedaj
Czasem nasze ulubione ubrania po prostu przestają nas cieszyć – zmieniamy styl, rozmiar albo po prostu mamy ochotę na świeży start. Ale to, iż coś już nie gra z Tobą, nie znaczy, iż nie zachwyci kogoś innego. Dzięki second-handom, aplikacjom sprzedażowym i wymianom z przyjaciółkami, Twoje ubrania mogą dostać drugie życie. Warto jednak zadbać o to, by przyszła właścicielka nie musiała walczyć z... no cóż, trudnymi zapachami. Na szczęście można tego uniknąć – wystarczy odrobina troski, zmiana nawyków (wyjdzie Ci to na zdrowie!) i świadomość, iż to, co dziś jest Twoją codziennością, jutro może być czyimś wymarzonym znaleziskiem.
- Dym papierosowy nie musi być Twoją wizytówką. Raz na zawsze odetnij się od nałogu, który sabotuje Twoje zdrowie, urodę i szafę! Jak? Rozpisz plan uwzględniający dzień startu oraz określ sytuacje, w których najczęściej sięgasz po papierosa. Pozbądź się też z domu popielniczki, a z torebki papierośnicy i zapalniczki (nawet tych designerskich, przywiezionych z wakacji!). Bądź również jak Carrie Bradshaw z Sexu w Wielkim Mieście, tylko zamiast kolumny w gazecie, prowadź dzienniczek, w którym będziesz mogła notować swoje obserwacje, a później wyciągać z nich wnioski. W procesie odstawienia od papierosów, pomocny może być również apteczny asortyment z nikotyną: plastry, tabletki do ssania, gumy do żucia czy spraye na język. Kiedy jednak wkładane wysiłki i stosowane metody kolejny raz spełzają na niczym – pamiętaj, iż zamiast znowu odpalać papierosa, możesz chociaż zastąpić go jednym z tzw. produktów bezdymnych. „Bezdymne" to słowo klucz. Bo w takich urządzeniach, jak podgrzewacze tytoniu, na żadnym etapie nie dochodzi do spalania, jak w papierosie. A to oznacza: zero dymu, substancji smolistych i tej woni typowej dla fajek, którymi palacz papierosów przesiąknięty jest od stóp do głów (a zwłaszcza jego ubrania…). Brzmi jak kompromis? Trochę tak. I choć to wciąż produkty dostarczające nikotynę, naukowcy z Niderlandzkiego Krajowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska uznali, iż podgrzewane wyroby tytoniowe (testowanym urządzeniem był IQOS) mogą być mniej szkodliwe dla zdrowia palacza niż papierosy, ponieważ wydzielają np. znacznie mniej związków rakotwórczych. Pamiętaj jednak, iż celem jest całkowite pozbycie się nałogu. Nie zatrzymuj się zatem w pół drogi, bo najlepszy scenariusz to taki, w którym całkowicie odzyskujesz kontrolę.
- Zapach stęchlizny to znak, iż ubraniom brakuje powietrza i świeżości. Musisz zadbać o odpowiednią pielęgnację, suszenie i przechowywanie, aby go uniknąć. Po pierwsze: nigdy nie chowaj ubrań, jeżeli są choć trochę wilgotne, np. po praniu czy intensywnym noszeniu – choćby jeżeli oznacza to złożenie swetra na półce w otwartej garderobie. Materiały, aby dobrze wyschnąć, potrzebują przewiewu i w idealnych warunkach dostępu do świeżego, ciepłego powietrza. Zatem zamiast odkładać je do szafy, rozwieś je w przeciągu lub na balkonie, a zimą w pobliżu grzejnika. Po drugie: zamiast plastikowych worków wybierz przewiewne pokrowce lub bawełniane torby – tkaniny muszą oddychać! W szafie warto położyć woreczki z lawendą, suszonym rozmarynem albo drewnem cedrowym – nie tylko pochłaniają wilgoć, ale też pięknie pachną i odstraszają mole. A raz na jakiś czas otwórz drzwi szafy, szuflady na oścież i daj ubraniom trochę świeżego powietrza – tak jak sobie samej w leniwe, niedzielne popołudnie.
- Pocenie to temat, o którym rzadko mówi się głośno, ale każda z nas dobrze wie, iż potrafi być prawdziwym utrapieniem. Zanim zrobisz kolejne pranie z dodatkiem sody (choć to na pewno pomoże), warto spojrzeć głębiej – bo zapach potu to często efekt tego, co dzieje się w naszym organizmie. Nadmierne pocenie się i nieprzyjemny zapach potu mogą być skutkiem nie tylko upału czy stresu, ale też diety, stylu życia, a choćby ukrytych problemów zdrowotnych. jeżeli pot nagle zmienia zapach to może być sygnał, iż coś jest nie tak. W takich przypadkach nie warto zwlekać – konsultacja z lekarzem pomoże wykluczyć zaburzenia hormonalne, cukrzycę czy problemy z nerkami.
Na co dzień jednak wiele zależy od naszych nawyków. Dieta ma ogromne znaczenie – ostre przyprawy (jak czosnek, cebula, curry), czerwone mięso czy alkohol mogą zaostrzać zapach potu. Warto, więc postawić na lekkostrawne produkty: dużo warzyw liściastych, świeże owoce, produkty pełnoziarniste i wodę – dużo wody! Zielona herbata, napary z szałwii i mięty działają chłodząco od środka i mogą naturalnie ograniczyć pocenie. Wspierająco działa też magnez i witamina B, które znajdziesz m.in. w orzechach, pestkach dyni i bananach. Równie istotny jest styl życia – regularna aktywność fizyczna pomaga organizmowi „nauczyć się” lepszego gospodarowania potem, a unikanie stresu (choć wiemy, iż to łatwo powiedzieć!) zmniejsza tzw. pocenie emocjonalne. A na koniec oczywiście klasyka: przewiewne ubrania z naturalnych materiałów, codzienna higiena i dokładne suszenie ciała, zwłaszcza w miejscach, gdzie skóra się styka. Dzięki tym nawykom nie tylko poczujesz się rześko, ale i Twoje ubrania dłużej zachowają świeżość – gotowe, by komuś służyć na nowo. - Kto ma w domu kota, psa albo inne futrzaste serduszko, ten wie, iż miłość do zwierząt czasem... pachnie. I to niekoniecznie perfumami. Co zatem zrobić, aby ubrania miały aromat świeżości – zwłaszcza gdy planujesz je sprzedać lub oddać? Po pierwsze: regularne sprzątanie. Odkurzaj co najmniej raz dziennie, pierz koce i legowiska, a jeżeli zwierzak lubi przesiadywać na kanapie lub łóżku – nakładaj na nie narzuty, które łatwo wrzucić do pralki. Ubrania trzymaj w zamkniętych szafach lub pokrowcach – najlepiej materiałowych, które oddychają. Dobrze też zainwestować w rolkę do ubrań (najlepiej kilka – jedna przy drzwiach, druga w torebce, trzecia w aucie), a od czasu do czasu użyć odkurzacza z końcówką do tkanin, by „odkłaczyć” płaszcze i swetry. Pamiętaj też o pielęgnacji samego zwierzaka – regularne kąpiele, czyszczenie uszu, odżywki do sierści, szczotkowanie nie tylko poprawiają komfort pupila, ale i znacząco ograniczają zapachy w domu.
Jeśli kochasz modę i nie boisz się wyróżniać z tłumu – vintage to wybór idealny. Każdy płaszcz, torebka czy sukienka z drugiej ręki ma swoją historię, a Ty możesz dopisać do niej kolejne rozdziały. Ale to coś więcej niż tylko unikatowy look – to także wyraz troski o środowisko, sprzeciw wobec masowej konsumpcji i odrobina nostalgii, która ma w sobie prawdziwy urok. A skoro coraz więcej z nas sięga po rzeczy z drugiej ręki, warto zadbać o swoje tak, by mogły cieszyć następne właścicielki. Czyste, pachnące, dobrze przechowywane ubrania mają szansę na drugie (a może i trzecie!) życie. A przy okazji… dbając o ubrania, dbasz też o siebie. Świeże tkaniny, higiena, zdrowa dieta i odpowiednie nawyki to sposób na lepsze samopoczucie, czystą skórę i pewność siebie.