7 rzeczy, które mówisz dziecku z miłości... a ono słyszy zupełnie co innego. Numer 3 to klasyk

mamadu.pl 7 godzin temu
Mówimy to z najlepszymi intencjami. Chcemy, żeby nasze dzieci czuły się kochane, zmotywowane, bezpieczne. A jednak niektóre słowa, powtarzane codziennie, zostają w nich jak drzazgi – bo dzieci słyszą je inaczej, niż byśmy chcieli.


Kiedy miłość zamienia się w komunikacyjny szum


Rodzicielstwo to nieustanne tłumaczenie świata – i siebie. Mówimy, tłumaczymy, przekonujemy, próbujemy wychować nasze pociechy najlepiej, jak potrafimy. Nie chodzi o krzyk, obrażanie, przemoc słowną. Chodzi o codzienne, niepozorne zdania, które wypowiadamy z czułością lub troską, a które dziecko interpretuje na swój sposób.

Bo dziecko nie słyszy tylko treści. Dziecko słyszy emocję. Słyszy kontekst. Słyszy między słowami.

Oto siedem przykładów zdań, które "z miłości" mówimy bardzo często – a które mogą w dziecku zostać na długo, tylko niekoniecznie tak, jak sobie to wyobrażamy.

1. "Nie płacz, przecież nic się nie stało"


Ty chcesz je pocieszyć. Chcesz powiedzieć: "To drobiazg, zaraz będzie lepiej". A dziecko


słyszy: "Twoje emocje są nieważne". "Przesadzasz". "Nie wolno ci czuć tego, co czujesz".

To klasyczny przykład gaslightingu w mikroskali. A przecież dla dziecka "nic" to często cały świat. Przewrócona wieża z klocków to nie architektura – to jego projekt życia. Rozlane mleko to nie przypadek – to dramat i złość na samego siebie.

Kiedy mówisz "nic się nie stało", przerywasz emocjonalny proces. A lepiej powiedzieć: "Widzę, iż ci przykro. Chcesz, żebym z tobą pobyła?".

2. "Jesteś taki mądry, na pewno sobie poradzisz"


To brzmi jak pochwała. Motywacja. Duma. Ale dziecko słyszy: "Nie mogę zawieść". "Zawsze muszę sobie radzić". "Nie mogę poprosić o pomoc".

Czasem dzieci uznawane za "te silne" to właśnie te, które niosą największy ciężar. Bo nikt nie widzi ich bezradności. Bo same przestają sobie na nią pozwalać. A przecież każde dziecko – choćby najbardziej błyskotliwe – potrzebuje mieć prawo do porażki.

3. "Zobacz, jak inne dzieci sobie radzą" (Tak. To ta klasyka)


Ty chcesz dodać mu otuchy. Pokazać, iż się da. Zmobilizować. A dziecko słyszy: "Nie jesteś wystarczający". "Zawiodłeś". "Inni są lepsi od ciebie".

Porównania są z natury przemocowe. choćby jeżeli mówimy je miękko. To jakby dziecku codziennie pokazywać, iż ktoś inny – jego kolega, brat, koleżanka z klasy – jest "bardziej warty". A miłość nie powinna mieć skali porównań.

4. "Nie mam teraz czasu, jestem zajęta"


Brzmi praktycznie. Brzmi szczerze. Ale dziecko słyszy: "Nie jestem ważny. Zawsze coś jest ważniejsze ode mnie".

Oczywiście nie chodzi o to, by porzucać wszystko, gdy tylko dziecko chce ci pokazać biedronkę na balkonie. Ale jeżeli to zdanie powtarza się często – staje się doświadczeniem odrzucenia. Wystarczy dodać: "Chcę to zobaczyć, tylko daj mi 10 minut, dobrze? To dla mnie ważne".

Dziecko poczuje, iż ono też jest ważne. Że jest wzięte pod uwagę.

5. "No i po co się tak denerwujesz?"


Chcesz, żeby się uspokoiło. Chcesz je "wyrwać" z silnej emocji. Ale ono słyszy:


"Z tobą jest coś nie tak. Znowu coś robisz źle".

Emocje nie są logiczne. I nie da się ich wygasić rozumem, zwłaszcza u małego człowieka. jeżeli zamiast tego powiesz: "Widzę, iż jesteś bardzo zdenerwowany. Jest coś, co mogę zrobić, żeby ci pomóc?" – dziecko zaczyna się uczyć, iż emocje to nie wstyd. To coś, z czym można sobie poradzić.

6. "Daj, zrobię to za ciebie"


Z miłości. Z chęci pomocy. Ale dziecko słyszy: "Nie wierzę, iż umiesz. Lepiej, żebym to


zrobiła ja".

Wyręczanie – choćby z czułości – to podcinanie skrzydeł. Dziecko chce próbować, kombinować, mylić się. Tak się rodzi poczucie sprawczości. Warto poczekać. Pozwolić

mu zaplątać suwak trzy razy. To procentuje bardziej niż tysiąc pochwał.

7. "Przecież mówiłam ci, żebyś tego nie robił"


To tzw. miłość z instrukcją obsługi. Ty mówisz to z frustracji. Ale dziecko słyszy:


"Znowu coś źle. Nic nie robię dobrze. Po co w ogóle próbowałem?".

Zamiast przypominać, iż "miała być ostrożność", można powiedzieć: "Wiem, iż nie chciałeś, żeby to tak wyszło. Każdemu się zdarza. Następnym razem zrobimy to inaczej". Dziecko nie potrzebuje egzekutora – potrzebuje towarzysza błędów.

Dobre intencje to nie wszystko


Rodzice najczęściej kochają najmocniej, jak potrafią. Ale miłość nie chroni przed błędami. Te zdania nie biorą się z chłodu – przeciwnie, z troski. Tylko iż dziecko nie filtruje intencji – ono czuje komunikat.

Warto więc czasem się zatrzymać i posłuchać siebie. Zapytać: czy to, co mówię z miłości, naprawdę brzmi jak miłość?

Idź do oryginalnego materiału