Tam, gdzie kończy się tlen – wielowymiarowy portret Adama Bieleckiego

Pokora i styl fair means
Himalaista powtarza, iż pierwszą lekcją była konieczność odwrotu z powodu obrzęku płuc; odtąd każdą ekspedycję poprzedza „mentalnym treningiem przegranej”. W praktyce wygląda to tak: już w bazie wizualizuje scenariusz, w którym traci depozyt sprzętu, miesiące przygotowań i potencjalną premię sponsorską – wszystko po to, by na wysokości, gdzie saturacja tlenu spada o połowę, móc bez wahania odwrócić się plecami do własnej ambicji.
To właśnie pokora popycha go ku stylowi fair means: minimum sprzętu, mały zespół, zero dodatkowego tlenu, pełna autonomia. „Styl alpejski polega na tym, iż wszystko, co potrzebujemy, zakładamy na plecy. Idziemy, wspinamy się, śpimy, schodzimy i wracamy do domu” - tłumaczył w Mosinie. Te słowa nabierają wagi, gdy przytoczy się szczegół: w jego krakowskim mieszkaniu stoi namiot hipoksyjny; trzy godziny dziennie pedałuje tam na rowerku w powietrzu z 12 % tlenu, by skrócić aklimatyzację w górach.
Komercjalizacja a etyka
Skrajnie odmienny obraz rysuje się na popularnych ośmiotysięcznikach. W 2022 r. Pakistan wydał 207 pozwoleń na K2; jednego dnia na grani poruszało się równocześnie ok. 150 osób. Dla Bieleckiego to symbol erozji etosu: „K2 w lipcu przypomina metro w Seulu w godzinach szczytu” – mówi z goryczą. Jego własne doświadczenie potwierdza chaos: podczas wejścia na tę górę utknął w korku tlenowych „turystów”, którzy – jak przyznaje – „czekali na swoją kolej jak w supermarkecie”.

Kluczowy element tego problemu to uzależnienie sukcesu od butli z tlenem. Wąskie gardła – Bottleneck na K2 czy Kuluar Francuski na Annapurnie – zamieniają się w kolejki, w których słabszy klient spada zwykle na barki lokalsów. „Na K2 pyta się nas Where is your Sherpa? – dla ludzi pracujących tam od lat widok białego wspinacza bez szerpy to abstrakcja”.
Etyczne konsekwencje komercji najdobitniej pokazuje akcja ratunkowa na Nanga Parbat (2018): Bielecki i Denis Urubko przerwali własną wyprawę, by nocą wspiąć się 1200 m w pionie i sprowadzić Élisabeth Revol. Zdarzenie uwiecznione w setkach kamer stało się dla niego definicją priorytetu: „Sponsor liczy lajki, ale wartość wspinaczki mierzy się decyzjami, gdy nikt nie patrzy”.
Himalaje w dobie kryzysu klimatycznego
Zmiany klimatyczne sprawiają, iż dawne drogi wspinaczkowe dosłownie topnieją. Naukowcy szacują, iż jęzor lodowca Khumbu cofa się dziś w tempie 7–15 m rocznie; od połowy XIX w. skurczył się łącznie o niemal 500 m. Po stronie nepalskiej katastrofa przybrała formę gwałtownego rozrostu jezior morenowych, które w ciągu kilku godzin mogą spustoszyć całe doliny. Bielecki ilustruje to slajdem: jeszcze w 2010 r. twardy lód wyścielał kuluar Lodowego Szerpa; dziś zwisa nad nim płachta kruchego granitu. „Musimy rysować mapy ścian od nowa – seraki odrywają się w miejscach, gdzie kiedyś stały jak skała”.
W odpowiedzi powołał z glacjologami UW projekt Glaciers Watch. W ramach najbliższej wyprawy – trzyosobowego ataku na dziewiczy wschodni filar Kabru North (7363 m) – zamierza zamontować automatyczną stację meteo powyżej 6000 m, zasilaną panelami słonecznymi. „Jeśli chcemy rozmawiać o topnieniu lodowców, potrzebujemy danych in situ, a nie samych wykresów z orbity” – argumentuje.
Eksploracja, nowe drogi i przyszłość
Zamiast powiększać kolekcję czternastu ośmiotysięczników Bielecki wybiera dziewicze ściany. W 2024 r. w pakistańskiej dolinie Shimshal wraz z czterema partnerami wszedł na sześć dziewiczych szczytów; na Gunder Sar stanęli jako pierwsi ludzie w historii, a w oddali migotało K2 z 165-osobową procesją. „Wolę się wspinać po trudnym, gdzie moje życie zależy ode mnie, nie od butli i poręczówek” - deklaruje.

Podobnie brzmiała motywacja do wspinaczki na kaszalku Mandługiego: dwie godziny wspinaczki w kruchym przewieszeniu, po którym stanęli na wierzchołku jedynego polskiego wariantu na ośmiotysięczniku od ćwierć wieku.
Najbliższa przyszłość? Po Kabru North czeka planowana na zima–wiosna 2026 r. ekspedycja badawczo-sportowa w okolice południowej ściany Annapurny. Tam śmiertelność sięga dziś ~38 % - głównie za sprawą seraków, które odpadają bez ostrzeżenia. Zdaniem Bieleckiego klucz do obniżenia ryzyka to „gwałtowne ograniczenie ruchu turystycznego i przejście na styl lekki – im mniej żelastwa, tym mniej ekspozycji na zagrożenia obiektywne”.
Podsumowanie: lekcja odpowiedzialności dla tych, którzy zostają na dole
Opowieść Bieleckiego daleka jest od heroicznej fanfary. To raczej studium drogi, na której każdy krok waży się między ambicją a odpowiedzialnością, między sukcesem a ratunkiem, między śladem buta a śladem węglowym. Góra jest tu lustrem: jeżeli w dolinie nie potrafisz segregować śmieci, zostawisz je także na Everescie. jeżeli w życiu codziennym nie przyjmujesz porażki, w strefie śmierci też jej nie przyjmiesz – a tam konsekwencje liczy się w oddechach.
Dlatego pytania, które himalaista zadawał w Mosinie, pozostają uniwersalne: Gdzie leży Twoja granica? Czy umiesz zawrócić, zanim będzie za późno? I co zrobisz z wiedzą, iż świat, w którym żyjemy, topnieje szybciej, niż potrafimy to pojąć? jeżeli odpowiedzi są niewygodne – to dobrze. Góry od zawsze służyły temu, by nie było nam zbyt wygodnie, a Adam Bielecki przypomina, iż prawdziwa wspinaczka zaczyna się tam, gdzie kończy się tlen i zaczyna odpowiedzialność.