Anastazja Jakubiak pożegnała męża listem. Cały kościół w ciszy słuchał jej słów

zycie.news 2 godzin temu
Zdjęcie: Tomasz Jakubiak/YouTube @Wieści-24


We wtorek 13 maja w Warszawie pożegnano Tomasza Jakubiaka – cenionego kucharza, prezentera i jurora „MasterChefa”, który zmarł 30 kwietnia po długiej i wyczerpującej walce z chorobą nowotworową. Miał zaledwie 41 lat. W ostatniej drodze towarzyszyły mu tłumy poruszonych fanów, przyjaciele z branży kulinarnej oraz rodzina, w tym jego żona Anastazja i ich kilkuletni synek.

Ceremonia odbyła się w Kościele pw. św. Ignacego. Już przed godziną 13:00 przed świątynią gromadzili się żałobnicy – wielu z nich w kolorowych, radosnych ubraniach. To właśnie o to poprosił sam Jakubiak, pragnąc, by jego pogrzeb był świętem życia, a nie smutnym pożegnaniem. W tłumie widać było kucharzy w białych fartuchach i wysokich czapkach. Wszystko – zgodnie z jego charakterem: serdecznym, żywym, pełnym ognia.

Wśród obecnych była również jego żona, Anastazja – ta sama, o której Tomasz mówił w swoich ostatnich publicznych wypowiedziach jako o najważniejszym wsparciu. Choć nie zdecydowała się zabrać głosu osobiście, napisała list, który podczas mszy przeczytała poruszona Marzena Rogalska. Słowa, które padły, złamały serca wszystkich obecnych:

– Kochanie, dziękuję Ci za wszystko. Za to, iż pokazałeś mi smak życia – dosłownie i w przenośni. Za to, iż nauczyłeś mnie śmiać się. Dziękuję za każde danie, za każdy taniec, za ogień, który potrafiłeś rozniecać w kuchni, w sercach, na parkiecie. Dawałeś tyle ciepła i radości…

W kościele zapadła cisza. Każde kolejne słowo wypowiedziane przez Rogalską niosło ze sobą ogrom emocji.

– Nauczyłeś mnie, iż życie, mimo bólu, potrafi być piękne i iż trzeba je chłonąć całym sobą… Tak jak prosiłeś przed odejściem, powiedziałam Bąblowi, iż tata jest już w niebie i iż zawsze będzie go kochał. Zapytał: „kiedy tata wróci?”. Odpowiedziałam, iż będziesz wracał: w snach, w opowieściach, w naszym uśmiechu, w zapachach, smakach i iż zawsze, zawsze będziesz w naszych sercach…”

I wreszcie padły słowa, które – jak wspomniano – nie były pożegnaniem, ale wyrazem miłości, która nie przemija:

– I choć dziś nie ma Cię obok, to nie żegnam się z Tobą, bo Ty wciąż jesteś: w moim sercu, w sercu Tomusia, w każdej naszej wspólnej chwili. Do zobaczenia, kochanie. Kocham Cię. Twoja Anastazja.

Ceremonia była dokładnie taka, jakiej życzyłby sobie Tomasz Jakubiak – pełna kolorów, prawdziwego wzruszenia i autentyczności. Zamiast ciężkiej żałoby – bliskość i wdzięczność za wspólnie przeżyte chwile. Odszedł człowiek, który kochał życie – i który sam był jego pełnym smaku symbolem.

Idź do oryginalnego materiału