W latach 2000. jego nazwisko elektryzowało świat mody. Ubrania, które projektował, nazywano dziełami sztuki, a sam Arkadiusz Weremczuk – bo o nim mowa – był porównywany do największych wizjonerów haute couture, obok Johna Galliano czy Alexandra McQueena. Choć dziś żyje z dala od świateł reflektorów w brazylijskim Salvadorze, postać Arkadiusa nie przestaje fascynować, a jego dorobek ponownie trafia do galerii sztuki. W Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi trwa właśnie (do połowy lipca) wystawa „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje” – pierwsza na świecie tak kompleksowa prezentacja jego twórczości.

Międzynarodowa kariera
Arkadiusz Weremczuk urodził się w 1969 roku w Parczewie, niewielkim miasteczku na Lubelszczyźnie. Z pozoru nic nie wskazywało na to, iż stanie się jednym z najbardziej rozpoznawalnych projektantów na świecie. Rodzice widzieli w nim nauczyciela – zaczął więc studiować pedagogikę na Uniwersytecie Jagiellońskim. gwałtownie jednak zrozumiał, iż jego żywiołem nie jest sala wykładowa, a wybieg. Zafascynowany historią Yvesa Saint Laurenta, który również pochodził z prowincji, wyjechał za granicę – najpierw do Toskanii i Monachium, gdzie pracował fizycznie, a potem do Londynu.
Tam trafił do legendarnej szkoły Central Saint Martins College of Arts and Design – był pierwszym projektantem zza żelaznej kurtyny, który dostał się do tej elitarnej placówki. Żeby opłacić studia, zmywał naczynia i pracował w restauracjach, ucząc się w międzyczasie angielskiego, rysunku i historii sztuki. Z czasem jego talent zaczął przyciągać uwagę. Już przed obroną dyplomu ubierał ikonę brytyjskiej mody – Isabellę Blow i pracował dla Alexandra McQueena.
Moda jako teatr i manifest
W 1999 roku Arkadius zadebiutował z kolekcją „Lucina O!”, w której nawiązywał do misterium porodu. Ostatnia modelka wychodziła na wybieg w białej sukni z zakrwawionym kroczem – symboliczny, szokujący finał. Dla jednych był to bluźnierczy performance, dla innych – nowa jakość w modzie.
„Nie projektuję ubrań, tworzę emocje”, mówił wówczas projektant. I rzeczywiście – jego kolekcje były eksplozją znaczeń i symboli.
Przez kolejne lata stworzył dziesięć pokazów podczas londyńskiego tygodnia mody. W „Virgin Mary Wears the Trousers” mieszał symbole religijne, a w „United States of Mind” komentował polityczne napięcia, zestawiając flagi USA, gwiazdy Dawida i arabskie znaki. Z kolei w „Paulinie”, pokazanej po raz pierwszy w 2001 roku w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie, zainspirował się polskim folklorem. Modelki Arkadiusa chodziły po wybiegu w kreacjach z wikliny i sitowia, ozdobione ptakami znanymi z wiejskich odpustów.
U szczytu kariery Arkadius ubierał topowe gwiazdy ówczesnego show-biznesu: Björk, Janet Jackson i Christinę Aguilerę, a okulary jego projektów nosili m.in. Brad Pitt, Gwen Stefani czy Justin Timberlake.
Życie Arkadiusa na początku lat 2000. było spełnieniem marzeń. Jak podaje magazyn Vogue Polska, sam artysta powiedział wtedy: „Chcę być nienawidzony albo uwielbiany”.

Polski sen… niespełniony
Zachwycona sukcesem Arkadiusa na Zachodzie, Polska zaprosiła go do siebie. W 2003 roku projektant otworzył butik przy ul. Mokotowskiej w Warszawie i uruchomił markę Anarchy Jeans – bardziej przystępną, choć przez cały czas konceptualną. Początkowo sklep był miejscem modowych pielgrzymek, bywali tam celebryci i dziennikarze, organizowano wydarzenia, pokazy i imprezy. Po fali zachwytu przyszły jednak trudności. Problemy finansowe, niedopasowanie do lokalnego rynku i brak zrozumienia dla estetyki Arkadiusa sprawiły, iż firma zbankrutowała, a sam projektant, pogrążony w długach, zniknął z mediów i wyemigrował.
Nowe życie w Brazylii
Arkadius osiadł w brazylijskim Salvadorze, gdzie znalazł spokój. Zajął się projektowaniem wnętrz, mebli, fotografią i sztuką konceptualną. Nie chciał rozgłosu, bo – jak twierdził – z popularnością wracają problemy.
Choć wycofał się z mody, nie zrezygnował z niej całkowicie. W 2015 roku powrócił jako AFKAA (Artist Formerly Known as Arkadius) i założył markę P-iFASHION – Politically Incorrect Fashion. Projekt miał działać jak galeria sztuki, a pojedyncze egzemplarze ubrań były dostępne online. Arkadius ponownie pojawił się choćby w polskich mediach. Jednak po chwili marka zniknęła, a domena sklepu trafiła w obce ręce. Ostatnia modowa inicjatywa Arkadiusa to projekt „Naked Fashion” – fotograficzny manifest, który komentował konsumpcjonizm w modzie i próżność kultury celebrytów.

Hołd sztuce
Choć Arkadius odciął się od świata mody, to jego twórczość wciąż żyje. Wystawy jego projektów odbyły się m.in. w Londynie, Paryżu, Warszawie i w galerii „Judice Clark”, gdzie jego suknie pokazywano obok dzieł Diora. W 2004 roku jego modowe fotografie wystawiono w warszawskiej Zachęcie.
Najważniejszy powrót prac polskiego projektanta nastąpił jednak w 2024 roku, gdy Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi zorganizowało ekspozycję „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”. To pierwsza tak duża wystawa poświęcona jego dorobkowi – pokazująca nie tylko kostiumy, ale i emocjonalne, często kontrowersyjne, tło ich powstania. Ekspozycję można oglądać do 13 lipca.
Historia sukcesu Arkadiusa trafiła również na ekrany. O artyście powstały dwa filmy dokumentalne: „Arkadius, życie na szpilkach” z 2000 roku i „W cieniu Don Giovanniego” z 2003 roku.
Moda po polsku
Choć Arkadius wybrał życie z dala od mediów, jego obecność wpisała się na trwałe w historię polskiej mody. Jest jednym z pionierów, który przetarł szlaki dla kolejnych twórców. Gosia Baczyńska, Ewa Minge, Joanna Przetakiewicz, Maciej Zień czy duet Paprocki & Brzozowski, podobnie jak Arkadius, również zdołali zaistnieć poza granicami Polski.
Czy Arkadius wróci? To pytanie pozostaje otwarte. Sam zainteresowany przyznaje, iż nie wyklucza powrotu na światowe wybiegi. Na razie jednak żyje spokojnie, tworzy, projektuje wnętrza i wybiera anonimowość, pozostawiając po sobie modowy mit.
Alicja Dębek