**Dziennik, 15 grudnia**
Ból w plecach nie powstrzymał jej, gdy szła otworzyć drzwi. Kazimiera otarła wilgotne dłonie i, wzdychając ciężko, ruszyła do przedpokoju. Dzwonek rozległ się nieśmiało, ale to już był trzeci raz. Myła właśnie okno i nie od razu zareagowała. Za drzwiami stała młodziutka dziewczyna śliczna, ale blada, z przemęczonym spojrzeniem.
Kazimiero, mówią, iż wynajmuje pani pokój?
Ach, te sąsiadki! Zawsze mi kogoś przysyłają! Nie wynajmuję, nigdy nie wynajmowałam.
Ale mówili, iż ma pani trzy pokoje.
No i co? Mam obowiązek? Przywykłam żyć sama.
Przepraszam Mówili, iż pani wierząca, więc pomyślałam
Dziewczyna odwróciła Chodź, dziecko, nalałam już herbaty i zostawiłam dla ciebie miskę grochówki, bo w twoim wieku trzeba jeść porządnie.