Brak miejsca pod dachem

twojacena.pl 3 tygodni temu

W domu nie ma już miejsca

Wracając od córki, Wanda wstąpiła po drodze do supermarketu po zakupy. Szła właśnie w stronę przejścia dla pieszych, gdy zauważyła Annę postarzałą, przygarbioną. Najpierw pomyślała, iż się pomyliła, ale przyjrzała się uważniej i nie miała wątpliwości to na pewno ona.

Aniu! zawołała kobietę, która szła ciężkim, szurającym krokiem. Przez głowę przemknęła jej myśl: Wygląda jakoś nie najlepiej

Anna podniosła głowę i uśmiechnęła się zmęczonym uśmiechem.

Wandziu, witaj, moja droga! Od razu cię poznałam, choć tak dawno się nie widziałyśmy.

Kiedyś pracowały razem, przyjaźniły się, choć różnica wieku między nimi wynosiła pięć lat. Gdy Wanda przeszła na emeryturę, Anna już od dawna była na emeryturze, ale wciąż pracowała.

Och, jak ja czekam na emeryturę, choćby dnia dłużej nie będę pracować! mawiała Wanda, a koleżanka patrzyła na nią z lekką zazdrością.

Tobie dobrze, a ja nie wiem, jak długo jeszcze będę musiała harować. Pomagam dzieciom, spłacam kredyty.

Po tym, jak Wanda odeszła z pracy, ich drogi się rozeszły.

Aniu, sto lat, sto zim! Dawno się nie widziałyśmy ucieszyła się Wanda.

No tak, czas leci A ja już siedemdziesiątka na karku. Właśnie wracam z apteki, teraz mieszkam tu niedaleko.

Jak to niedaleko? zdziwiła się Wanda, przecież wiedziała, iż Anna mieszkała w swoim domu na przedmieściach. Sprzedałaś dom?

Mieszkam u siostry w dwupokojowym mieszkaniu, a do tego sprowadziłyśmy jeszcze matkę ze wsi. Ma już dziewięćdziesiąt dwa lata, opiekujemy się nią. W swoim domu było mi dobrze, ale urwała na chwilę nie mogę się przyzwyczaić do mieszkania. Duszno, trudno oddychać w tym betonowym pudełku. Całe życie mieszkałam w drewnianym domu.

Iii? Dlaczego tam nie mieszkasz? usiadły na ławce, bo ani jedna, ani druga nie miała się gdzie śpieszyć.

Wanda i Anna były bliskimi przyjaciółkami, odwiedzały się nawzajem. Anna zawsze była uśmiechniętą, sympatyczną kobietą. Jej otwarty uśmiech przyciągał ludzi jak magnes. A jaka była gospodynią! W domu zawsze czysto, na stole mnóstwo pysznych przysmaków ogórki, pomidory, zioła, jagody z własnego ogródka. Zawsze gościnna, wtedy jeszcze miała męża. Ale z mężem nie było łatwo pił i awanturował się, choć nie pożył długo. Anna została sama z dwójką dzieci, ale specjalnie się nie martwiła. Tak, trudno było samej wychować syna i córkę, ale przynajmniej zrobiło się spokojniej. Wcześniej żyła jak na wulkanie. Czekała każdego wieczoru, w jakim stanie wróci mąż z pracy.

Czas mijał. Dzieci dorosły. Pierwszy ożenił się syn, wynajmował mieszkanie z żoną. A gdy żona zaszła w ciążę, przeprowadzili się do matki.

Mamo, będziemy mieszkać u ciebie, pomożesz nam z dzieckiem oznajmił syn.

No cóż, skoro tak zdecydowałeś, synku, to zostańcie odpowiedziała.

Trochę ją to uraziło, iż syn choćby nie porozmawiał z nią wcześniej, ale nie protestowała. Córka też mieszkała z matką, miejsca starczało dla wszystkich. Gorzej zrobiło się, gdy urodził się wnuk. Dziecko było niespokojne, często płakało w nocy, więc nikt się nie wysypiał. Anna jechała do pracy z bólem głowy, ale cóż dziecko to dziecko.

Pomagała z wnukiem, w weekendy zabierała go na spacery, żeby odciążyć synową. Bywało, iż syn z żoną wyjeżdżali do znajomych, a wnuka zostawiali u babci na cały weekend.

Dlaczego nie zabierają dziecka ze sobą? dziwiła się Wanda, gdy Anna opowiadała o swoich domowych sprawach.

No, chcą odpocząć, pójść do knajpy albo pojechać ze znajomymi na ryby, do ich domku nad jeziorem, do sauny Jednym słowem męczą się.

A ty się nie męczysz? Pracujesz cały tydzień, też byś chciała odpocząć mówiła Wanda.

Pewnego dnia córka oznajmiła:

Mamo, wychodzę za mąż. Przygotuj się na wesele. Będziesz musiała sfinansować nam ślub.

Anna zdziwiła się, ale córka tłumaczyła, iż jej chłopak nie ma rodziny choć kłamała, bo pochodził z innego miasta, jego matka piła, a ojca nigdy nie poznał.

Rozumiem A może dałoby się bez wesela? zaproponowała.

No co ty, mamo? Brat miał wesele, a ja mam tak po prostu? Ja też chcę białą suknię! obraziła się córka.

Będę musiała wziąć kredyt westchnęła Anna. Nie mam takich pieniędzy.

Dobrze, ja wezmę kredyt, a ty nam pomożesz go spłacić. No i będziemy musieli mieszkać u ciebie. Nie damy rady płacić i za mieszkanie, i za kredyt.

Anna wiedziała, iż będzie musiała się przesunąć. Ale co zrobić dzieci to dzieci, musi im pomagać. Synowi z żoną nie podobała się ta perspektywa, ale z domu też nie chcieli się wyprowadzać. Z matką było wygodnie zawsze pomoc z dzieckiem.

Wesele zorganizowali w pobliskiej restauracji. Gości było niewielu, ale wszystko jak trzeba panna młoda w białej sukni, pan młody w garniturze. Zięć wydawał się spokojny, uprzejmy. Zamieszkali wszyscy razem, w różnych pokojach, na szczęście dom był przestronny. Anna trochę się martwiła:

A co, jeżeli nie będą mogli razem żyć i zaczną się kłótnie?

Ale jakoś było cicho.

Pewnego dnia syn powiedział:

Mamo, chcę dobudować część do domu, z osobnym wejściem dla mojej rodziny. Musisz nam pomóc. Wezmę kredyt, ty pomożesz spłacać. A potem dobudujemy jeszcze piętro. Rozmawiałem z siostrą, ona nie ma nic przeciwko, zwłaszcza iż ona z mężem też nie zamierzają się wyprowadzać. No i niedługo będą mieli dziecko. Co mówisz, mamo? Pomagasz?

Anna była zaskoczona syn jak zwykle najpierw decydował, a potem stawiał ją przed faktem.

No cóż Będę musiała pomóc odpowiedziała, choć myślała: *Ile jeszcze będę musiała pracować i spłacać kredyty?*

Minęło kilka lat, zanim syn zrealizował swój plan. Powiększył dom, dobudował część, a potem jeszcze piętro. Teraz ich wejście było od drugiej strony. Na parterze mieli

Idź do oryginalnego materiału