"Wczoraj na Sardynii prawie utopiła się czteroosobowa rodzina z Polski. Nic na to nie wskazywało, byli na środku plaży, pięć metrów od brzegu i nagle woda zaczęła ich wciągać w głąb. Strasznie dużo mieli szczęścia" - napisała na swoim Facebooku twórczyni internetowa Natalia Maszkowska.
REKLAMA
Zobacz wideo Prąd rozrywający wciąga w głąb morza. Bądź uważny, gdy jesteś na plaży
Bawili się w wodzie, gdy ta zaczęła ich oddalać od brzegu. "Nigdy się tak nie bałem"
W komentarzach odezwał się Paweł Gierak: "To ja wraz z rodziną się topiłem. Przeżyliśmy coś strasznego. Naprawdę uważajcie na siebie i swoich bliskich!" - zaapelował. Na jego tiktokowym profilu dokładnie opowiedział, jak to się stało, iż spokojne brodzenie w wodzie przerodziło się w przerażającą walkę o powrót na plażę. - Nigdy się tak nie bałem i byłem w totalnym szoku - zaczął.
Byliśmy na głębokości do pasa. Syn 11-letni na jednym kole, córka 9-letnia na drugim, a my z żoną byliśmy oparci o nich. I tak nagle nas walnęło z tych siedmiu metrów od plaży na piętnaście, za chwilę już byliśmy na 25 metrach. Czułem, iż mnie mocno ciągnie, zacząłem dopływać do dzieci i próbowałem je wypychać na bok
- powiedział. Szczęśliwie wiedział, co robić, ponieważ sam interesował się tego typu prądami morskimi, a kiedyś chciał zostać ratownikiem.
Mężczyzna starał się nie panikować i to samo przekazać dzieciom. Udało mu się wypchnąć syna z prądu, ten popłynął do plaży i poinformował pozostałych ludzi i ratowników o sytuacji. W wodzie w dalszym ciągu trwała walka o wypchnięcie córki i żony z prądu wstecznego. - Opadałem już z sił i zacząłem wołać o pomoc. To trochę trwało, bo ludzie nie słyszeli, myśleli, iż się wygłupiamy. Jak syn dopłynął, wyruszyli w naszą stronę.
W końcu wszystkim udało się dotrzeć do brzegu. Autor nagrania zwrócił też uwagę na niebezpieczną kwestię. Prąd wsteczny spowodował, iż jeden z mężczyzn, który ruszył mu na pomoc, sam zaczął się topić. Szczęśliwie ratownicy wyciągnęli go z wody. Choć adrenalina i emocje robią swoje, warto pamiętać, by, ratując innych, przede wszystkim zadbać o własne bezpieczeństwo.
Czym jest prąd wsteczny? "Wydostanie się z niego może być bardzo trudne"
W komentarzach pod nagraniem Pawła Gieraka pojawiło się mnóstwo historii internautów, którzy również na własnym przykładzie dowiedzieli się, czym jest prąd wsteczny. "To nie odpływ. To wąski korytarz, który pojawia się nagle i nigdy nie wiadomo kiedy" - napisał autor nagrania.
Nieco więcej dowiadujemy się ze wpisu na Facebooku Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp. "Prąd wsteczny pojawia się w strefie przybrzeżnej, w miejscu, gdzie załamują się fale, m.in. przy falochronach. Jak rozpoznać prąd wsteczny?
Przerwy w linii fal. W miejscu, gdzie woda cofa się do morza, fale są często mniej widoczne.
Zmiana koloru wody. Woda w prądzie wstecznym może być bardziej spieniona i wyglądać na ciemniejszą.
Unoszące się obiekty. Obiekty unoszące się na wodzie, takie jak pianka morska, mogą być wyraźnie przesuwane w stronę morza".
"Prąd wsteczny potrafi wciągnąć człowieka w głąb morza, co może prowadzić do utonięcia. Wydostanie się z niego może być bardzo trudne" - czytamy. Jednak na szczęście jest możliwe. Ważne, by nie tracić energii na płynięcie pod prąd w stronę brzegu. To trudne, bo jest to wręcz odruchowe. Dlatego istotne jest zachowanie względnego spokoju. Często to właśnie walka z prądem sprawia, iż gwałtownie opadamy z sił i robi się naprawdę niebezpiecznie.
Prądy wsteczne są bardzo silne i płynięcie pod prąd jest zwykle niemożliwe. Lepiej płynąć równolegle do brzegu, aż wyjdzie się poza strefę prądu, a następnie skierować się do brzegu. Dobrze także wołać o pomoc - jeżeli nie można wydostać się, najlepiej przyciągnąć uwagę ratowników
- czytamy we wpisie PSP. Więcej informacji i zdjęć obrazujących prąd wsteczny możemy znaleźć na stronie Polskiego Instytutu Rozwoju Kultury Fizycznej i Sportu. Często pływacie w morzu? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.