W tym artykule:
- Cień do powiek Armani Eyes To Kill
- Najlepszy pojedynczy cień do powiek – Armani Eyes To Kill [recenzja]
- Cień do powiek Armani Eyes To Kill – opinie
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Dosłownie. Otworzyłam go tuż przed wyjściem na wieczorną imprezę i od razu postanowiłam sprawdzić, jak prezentuje się na powiece. Zaaplikowany na odrobinę bronzera wyglądał obłędnie, a kiedy wróciłam do domu, wciąż zachwycał niebywałym blaskiem. No cóż, nie bez powodu nazywa się Eyes To Kill.
Cień do powiek Armani Eyes To Kill – opis
Armani Eyes To Kill to cienie do powiek o jednej z najwyższych na rynku zawartości pigmentów. Mają kremową, wręcz piankową konsystencję – są ultramiękkie, a podczas aplikacji przekształcają się w mieniącą się taflę. Nakłada się je ekspresowo, są komfortowe w noszeniu i bezpieczne choćby dla wrażliwych powiek. Występują w sześciu mocno napigmentowanych odcieniach, dzięki czemu możemy dopasować je do wielu okazji – sprawdzą się w przypadku codziennego, delikatnego make-upu, ale równie wspaniale spiszą się w roli „pierwszych skrzypiec” w makijażu wieczorowym.
Przyznacie, iż już sam opis zachęca do ich wypróbowania, a jednak brakuje w nim jednak kilku zalet, o których piszę poniżej. Eyes To Kill to bowiem nie tylko przepiękny blask, na który wszyscy zwracają uwagę...
Najlepszy pojedynczy cień do powiek – Armani Eyes To Kill [recenzja]
Cień do powiek Armani Eyes To Kill trafił w moje ręce z polecenia. Przepiękny, supertrwały, a do tego jest bestsellerem! Musisz go wypróbować – usłyszałam. Wszystko wskazywało na to, iż go polubię, ale pewności nie miałam. Noszę soczewki, mam delikatne powieki, nawracający zespół suchego oka. Często bywa więc tak, iż choć cienie naprawdę mi się podobają, po kilku godzinach noszenia zaczynają mi przeszkadzać i mam ochotę je zmyć. Nie sprawdziły się popularne Color Tattoo, porzuciłam też drogie palety i postawiłam na makijaż oka wykonywany hipoalergicznym bronzerem. Cały czas brakowało mu jednak „tego czegoś” – trwałego, pięknego blasku rozświecającego spojrzenie.
Z uwagi na rewelacyjny skład w kremowych cieniach Eyes To Kill pokładałam ogromne nadzieje – są bezzapachowe, nie zawierają oleju palmowego, parabenów, alkoholu, czy substancji oleistych, a do tego idealnie sprawdzają się u posiadaczy i posiadaczek skóry wrażliwej – nie zaskoczę was więc faktem, iż zaaplikowałam je na powiekę w dniu, kiedy trafiły w moje ręce. I był to – jak już wiecie – strzał w dziesiątkę.

Cienie do powiek Armani Eyes To Kill dosłownie odmieniły mój makijaż. Poza tym, że nie uczulają i nie wysuszają powieki, są po prostu niesamowicie trwałe. Nie rolują się i nie spływają, cudownie błyszczą od momentu nałożenia aż do chwili zmywania makijażu. Przyciągają spojrzenia – nie zliczę, ile osób zapytało, co mam na powiekach. Na bazie w postaci tintu Armani Eye Tint wyglądają po prostu nieziemsko – tak, mogą błyszczeć i hipnotyzować jeszcze bardziej. Moim ulubionym jest odcień numer 5, ale gwarantuję wam, iż wszystkie są świetne.

Cień do powiek Armani Eyes To Kill – opinie
Mój zachwyt cieniami Armani Eyes To Kill podzielają internauci i internautki. Średnia ocen w sklepach online to aż 4.9/5, czemu ani trochę się nie dziwę.
Jeśli szukacie cienia, który daje podobny efekt, ale kosztuje nieco mniej, zwróćcie uwagę na te propozycje:
- Intensywnie błyszczący pigment do powiek marki Annabelle Minerals – jest trwały, mocno napigmentowany i z łatwością transferuje się na powiekę.
- Cień do powiek Turbo Pigment, czyli flagowy produkt Glam Shop. Ma kremową konsystencję i niebywałą trwałość, a do tego można nakładać go bez bazy.