Cień przeszłości nie pozwala nam oddychać

polregion.pl 6 godzin temu

Cień przeszłości wciąż nas dusi

Jakże zmęczona jestem byłą żoną mojego męża! Po ich rozwodzie nie znalazła sobie nikogo. Ledwo przekroczyła trzydziestkę, a już zdaje się być opętana zemstą. Mają dwoje wspólnych dzieci i wykorzystuje je, by niszczyć nasze życie. Wciąż powtarza, iż ukradłam jej rodzinę, i robi wszystko, by nas poróżnić. Jak? Przez dzieci! Dzwoni do męża codziennie: „Dzieci płaczą, wołają taty do domu!”. Jej zazdrość zatruwa wszystko wokół.

Ale nie odebrałam Andrzejowi rodziny. Poznaliśmy się w Krakowie, pracowaliśmy razem w tej samej firmie. Wiedziałam, iż jest żonaty, i między nami nie było nic poza służbowymi rozmowami. Wtedy mieszkałam z chłopakiem, który ciągle znikał w podróżach. Pamiętam tę firmową imprezę, na którą przyszliśmy z naszymi partnerami. Jego była, Katarzyna, zachowywała się obrzydliwie: upiła się, flirtowała z obcymi mężczyznami, urządzała sceny. Byłam w szoku.

Andrzej odszedł od niej niedługo potem. Ja też wtedy przewróciłam swoje życie do góry nogami: zerwałam z chłopakiem, zmieniłam pracę, dostałam awans. Andrzej, choć miał własne mieszkanie, tułał się po wynajmowanych pokojach, podczas gdy Katarzyna myślała, iż „poszwenda się i wróci”. Ale nie wrócił. Zaczęliśmy się spotykać, a potem wzięliśmy ślub.

Minęły trzy lata od naszego wesela, ale Katarzyna nie daje za wygraną. Nie tylko sama nie może się pogodzić z sytuacją, ale też wciąga dzieci w swoje intrygi. Ich córka ma 9 lat, syn — 7. Już rozumieją, co się dzieje. Pewnego razu dziewczynka wyznała Andrzejowi, iż mama kazała jej płakać do telefonu i mówić, jak bardzo tęsknią za tatą.

Katarzyna upiera się, by spotkania z dziećmi odbywały się wyłącznie u niej w domu. Ani na dworze, ani u nas — broń Boże! A sama ubiera się wyzywająco, podkochuje się w Andrzeju, maluje na niego oczy. Próbuje go odzyskać, ale na próżno. Andrzej opowiadał, jak dzieci, niby „tęskniące”, gdy tylko przyjdzie, natychmiast się rozbiegają: syn ucieka grać na podwórko, córka zamyka się z telefonem. A Katarzyna szuka pretekstu, by go zatrzymać: raz kurek trzeba naprawić, raz szafę przesunąć. Do nas nie puszcza dzieci, nazywając nasz dom „meliną”.

Pewnego razu Andrzej spał po nocnej zmianie. Jego telefon rozbrzmiał od połączeń. Spojrzałam — to była Katarzyna. Chciałam odebrać, ale nie odezwałam się. Nagle słyszę dziecięcy głos: „Tato, kiedy przyjedziesz?”. Powiedziałam: „Halo?”. Dziewczynka zgubiła się i oddała słuchawkę matce: „Mamo, tam jakaś kobieta”. Katarzyna warknęła: „Słuchaj, zawołaj mojego męża!”. Oniemiałam, ale odpowiedziałam: „Waszego męża? Nie znam takiego, u nas go nie ma!”. Później poskarżyła się Andrzejowi, iż ją obraziłam.

Po tym zaczęły się dziwne rzeczy. Mój szef został zasypany telefonami od windykatorów, którzy twierdzili, iż mam ogromne długi, choć nigdy nie brałam kredytu. Potem pojawiło się fałszywe konto z moimi zdjęciami na portalu randkowym. Zaczął pisać jakiś „wielbiciel”. Od razu domyśliliśmy się z Andrzejem, czyja to robota. Katarzyna nie cofnie się przed niczym, by nas poróżnić.

Nie mam nic przeciwko temu, by Andrzej widywał się z dziećmi, ale nie w taki sposób! Dzieci nie powinny być pionkami w jej grze. Jak zmusić Katarzynę, by dała nam święty spokój?

Idź do oryginalnego materiału