Cień przeszłości ciąży nad nami niczym chmura
Ach, jakże zmęczona jestem byłą żoną mojego męża! Nie znalazła sobie nikogo po ich rozwodzie, choć ledwo przekroczyła trzydziestkę. Zatruwa nam życie obsesją zemsty. Mają dwoje wspólnych dzieci, które wykorzystuje jak broń. Powtarza, iż ukradłam jej rodzinę, i robi wszystko, by nas poróżnić. Jak? Przez dzieci! Dzwoni do męża codziennie: „Dzieci płaczą, wołają taty do domu!”. Jej zazdrość roznosi się jak trucizna.
Ale ja nie odciągnęłam Adama od rodziny. Poznaliśmy się w Poznaniu, pracowaliśmy w tej samej firmie. Wiedziałam, iż jest żonaty – między nami były tylko służbowe rozmowy. Wtedy żyłam z chłopakiem, który wiecznie znikał w podróżach. Pamiętam firmową imprezę, na którą przyszliśmy z naszymi partnerami. Jego była, Krystyna, zachowywała się ohydnie: upiła się, flirtowała z obcymi mężczyznami, urządzała sceny. Byłam w szoku.
Adam odszedł od niej niedługo potem. Ja także przewróciłam wtedy swoje życie do góry nogami: zerwałam z chłopakiem, zmieniłam pracę, dostałam awans. Adam, choć miał własne mieszkanie, tułał się po wynajmowanych, podczas gdy Krystyna wierzyła, iż „przejdzie mu i wróci”. Ale nie wrócił. Zaczęliśmy się spotykać, a potem wzięliśmy ślub.
Minęły trzy lata od naszego wesela, a Krystyna nie daje za wygraną. Nie dość, iż sama nie może się pogodzić z rozstaniem, to jeszcze wciąga dzieci w swoje intrygi. Ich córka ma 9 lat, syn – 7. Już rozumieją, co się dzieje. Pewnego razu dziewczynka wyznała Adamowi, iż mama kazała jej płakać do telefonu i mówić, jak bardzo tęsknią za tatą.
Krystyna wymusza, by spotkania z dziećmi odbywały się tylko u niej. Ani na podwórku, ani u nas – absolutnie. Sama za to ubiera się wyzywająco, puszy przed Adamem, maluje jak na bal. Próbuje go odzyskać, ale na próżno. Adam opowiadał, jak rzekomo „stęsknione” dzieci w momencie jego przyjścia rozbiegają się: syn leci grać w piłkę, córka zamyka się z telefonem. A Krystyna w tym czasie szuka pretekstów, by go zatrzymać: raz kran do naprawy, raz szafa do przesunięcia. Do nas nie wpuści dzieci, nazywając nasz dom „meliną”.
Pewnego razu Adam spał po nocnej zmianie. Jego telefon dzwonił bez końca. Zerknęłam – Krystyna. Postanowiłam odebrać, ale milczałam. Nagle usłyszałam dziecięcy głos: „Tato, kiedy przyjedziesz?”. Odpowiedziałam: „Halo?”. Dziewczynka zmieszała się i podała słuchawkę matce: „Mamo, tam jakaś kobieta”. Krystyna warknęła: „Słuchaj, zawołaj mojego męża!”. Zamarłam, ale odparłam: „Waszego męża? Nie znam takiego, u nas go nie ma!”. Później poskarżyła się Adamowi, iż ją obraziłam.
Potem zaczęły się dziwne rzeczy. Do mojego dyrektora dzwonili windykatorzy, twierdząc, iż mam ogromne długi, choć nigdy nie brałam kredytu. Pojawiła się też fałszywa strona z moimi zdjęciami na portalu randkowym. Otrzymywałam wiadomości od jakiegoś „wielbiciela”. Z Adamem od razu domyśliliśmy się, czyja to robota. Krystyna nie cofnie się przed niczym, by nas poróżnić.
Nie sprzeciwiam się spotkaniom Adama z dziećmi, ale nie w taki sposób! Nie powinny być pionkami w jej grze. Jak zmusić Krystynę, by dała nam spokój?