Cienie przeszłości: zaskakujący zwrot wydarzeń

polregion.pl 15 godzin temu

**Cienie przeszłości: niespodziewany zwrot losu**

Danuta Kowalska siedziała w kuchni, patrząc przez okno z ciężkim sercem. Jej jedyny syn, Marek, zapomniał o rocznicy ślubu rodziców i choćby nie zadzwonił. Łzy toczyły się po jej policzkach, a ona rozmyślała, jak przetrwać ten smutny dzień. Nagle ciszę przerwał dzwonek telefonu. *„W końcu! Niepotrzebnie źle myślałam o synu”* – pomyślała z nadzieją, biegnąc do aparatu. Ale gdy podniosła słuchawkę, zamarła, słysząc głos synowej. *„Danuto, mam do pani istotną sprawę”* – stanowczo zaczęła Kinga, nie dając teściowej dojść do słowa. Gdy przedstawiła propozycję, Danuta aż sapnęła ze zdumienia.

*„Jak to? Sprzedali bez mojej zgody?”* – wykrzyknęła, nie panując nad emocjami. *„Marek, jak mogłeś? Tego się po tobie nie spodziewałam!”*

*„Mamo, no co ty się denerwujesz? Tak wyszło. Kupiec znalazł się szybko, a my potrzebowaliśmy gotówki. Wiesz przecież, iż Kinga otwiera swój interes. Mieliśmy czekać, aż wrócisz z sanatorium, żeby pytać o działkę?”* – odparł zirytowany Marek.

*„Synu, jak mogłeś? Tyle wspomnień wiąże się z tym domem! – mówiła Danuta z bólem. – I dla ciebie też były ważne. Mogliście porozmawiać!”*

*„Mamo, już wszystko wyjaśniłem”* – rzucił zmęczonym głosem Marek i się rozłączył.

Danuta była wściekła. Ostatnio czuła się niepotrzebna, odsunięta, jakby była obca we własnej rodzinie. Za wszystko winiła Kingę.

Od kiedy pojawiła się Kinga, Marek się zmienił. Stał się obojętny na prośby i rady matki. Ta wiadomość złamała serce Danucie. Kiedy mąż, Wojciech, nalegał, by podarować synowi na ślub rodzinną działkę w Zakopanem, Danuta była przeciwna. Ale Wojciech nie ustąpił, więc musiała się zgodzić.

*„Po co się tak przywiązujesz? – mówił Wojciech. – Nam wystarczy mieszkanie. Niech młodzi decydują – czy tam żyć, czy sprzedać. Nie uzbieraliśmy tyle, by dać mu lepszy prezent. Działka to najlepsze, co mamy. Nie sprzeciwiaj się, już postanowiłem.”*

I oto pięć lat po ślubie Marek oznajmił, iż działkę sprzedali. Danuta była pewna, iż gdyby Wojciech żył, nie pochwaliłby decyzji syna.

Domek był prawdziwym skarbem: drewniany, dwupiętrowy, z rzeźbionymi obramowaniami okien, przestronną werandą i dwoma balkonami, stał w malowniczym zakątku nad jeziorem, otoczony lasem sosnowym. Tuż po ślubie Danuta i Wojciech tam mieszkali, a tamte dni wspominała jako najszczęśliwsze. Przyroda, spokój, mili sąsiedzi, świeże produkty – mleko, jajka, pachnące truskawki – wszystko tworzyło raj. Tam też Danuta dowiedziała się, iż zostanie matką. Ten dom był przesiąknięty jej najpiękniejszymi wspomnieniami.

Kinga, zdaniem Danuty, nigdy nie doceniła tego daru. Rzadko przyjeżdżała tam z Markiem, a o noclegu czy dłuższym pobycie nie było mowy. *„Jestem miejska – mówiła Kinga. – Na wsi nudno, gorąco, kurz, komary. Potrzebuję komfortu, klimatyzacji!”* – mówiła, poprawiając idealny manicure.

Danuta wciąż jeździła na działkę, najpierw z mężem, potem sama. W głębi duszy uważała dom za swój, marząc, iż syn kiedyś odda go jej, by mogła tam zamieszkać, ciesząc się spokojem. Czasem zapraszała przyjaciółkę Grażynę, by spędzić dni w ciszy, z dala od miejskiego zgiełku.

*„Piękna masz działkę, Danuto – mówiła Grażyna. – Gdyby sprzedać, zarobiłabyś niezłe pieniądze. Takie domy teraz są w cenie, a i natura tu – lepsza niż na wakacjach.”*

*„Nie sprzedamy – odpowiadała Danuta. – Tu jest tak pięknie. To pamiątka po rodzicach Wojtka.”* Marzyła, by tam zamieszkać na stałe, przyjmować gości, a może wynajmować część domu, by dorobić do skromnej emerytury.

Kinga, ekonomistka z wykształcenia, po urlopie macierzyńskim nie wróciła do pracy w księgowości klubu sportowego. *„Nie zamierzam harować za grosze – mówiła. – To upokarzające.”* Marek, inżynier w fabryce, zgadzał się: *„Zostań w domu z Kubą, moja pensja wystarczy.”*

Ale Kinga zaczęła się nudzić. Gdy syn podrósł, postanowiła otworzyć salon kosmetyczny. *„Wpadłam na pomysł! – oznajmiła Markowi. – Sprzedamy działkę i kupimy lokal na salon. Już znalazłam odpowiedni, cena dobra.”*

*„Jesteś pewna, iż dasz radę? – wątpił Marek. – Nie masz doświadczenia w biznesie.”*

*„Oczywiście! – odparła pewnie. – Zatrudnię fachowców, a wykształcenie mam odpowiednie. Trzeba tylko gwałtownie sprzedać działkę.”*

*„Szkoda działki – protestował Marek. – To pamiątka po dziadkach, po tacie. Może weźmiemy kredyt?”*

*„Żadnych kredytów! – ucDanuta uśmiechnęła się przez łzy, patrząc na zdjęcie Wojciecha, i pomyślała, iż czasem życie pisze własne scenariusze – dziś miała nowy dom, nie w drewnie, ale w sercach tych, którzy na nią czekali.

Idź do oryginalnego materiału