Kobiece owłosione nogi są brzydkie, są też tematem żartów. Nie wypada się nie golić, to karygodny objaw zaniedbania – tak mówią dzisiejsi kreatorzy. Żeby się podobać, trzeba chwycić za maszynkę i zrobić porządek ze swoim owłosieniem. Najlepiej zostawić włosy tylko na głowie…a resztę usunąć raz na zawsze. Tylko dlaczego tak bardzo nas wkurzają kobiece owłosione nogi? Kto nam powiedział, iż to brzydkie i w ogóle „fe”?

Kobiecie ciało nie należy do niej?
W przestrzeni publicznej kobiece ciało nie należy do niej. Ma dostosować się do pewnych norm, spełniać oczekiwania, które uważane są za istotne, bo wpisują się w uznawany odgórnie kanon.
Kobiece nogi choćby na reklamach środków do depilacji są pozbawione włosów. Reklamy nie pokazują, jak się włosy usuwa, bo już to mogłoby zniechęcić odbiorców do zakupu danego środka do depilacji (czyż to nie zdumiewające?). Włosy na kobiecych nogach to obraz tabu! Wszyscy się przyzwyczaili, iż kobieta goli ogolone nogi. No cóż…
Dzisiaj atrakcyjne ciało jest po prostu gładkie. To brak włosów stanowi cechę, która nie podlega dyskusji. Włosy zwłaszcza na kobiecych nogach odbierane są bowiem jako niehigieniczne i mało kobiece. Nie są ładne, dlatego należy je usuwać. Tak mocno wdrożono nam tę prawdę do świadomości, iż adekwatnie nie sposób z tym dyskutować.
Kobiety, które twierdzą inaczej i postanawiają jej się przeciwstawić, nie spotykają się ze zrozumieniem. Przeciwnie patrzy się na nie jako na te, które walczą z czymś, z czym walczyć nie można: ze status qou. Chcą coś udowodnić, zamanifestować, działają wbrew normom społecznym a choćby politycznym. Coż to za furiatki!
Łatwo zauważyć, iż kobiecie ciało w takim układzie nie należy tylko do niej. Kobieta nie jest bowiem w stanie o nim sama decydować.
Chodzi o kobiecość
To dość zdumiewające, bo przecież nie zawsze tak było. Jeszcze nie tak dawno kobiece ciało było postrzegane w odmienny sposób. Włosy nie stanowiły aż takiego problemu. Nie usuwało się włosów spod pach, ani z innych miejsc. One po prostu tam były i nikt się temu specjalnie nie dziwił.
Dzisiaj wmówiono nam, iż ciało musi być ogolone, ale tylko kobiecie ciało…mężczyzna może pozwolić sobie na więcej. Kobieta ma wyglądać tak, jak mówią normy, a gdy próbuje się temu przeciwstawić, napotyka na opór. Co interesujące nie tylko mężczyzn, ale również innych kobiet. W jej stronę wysyłane są jednoznaczne sygnały – nie możesz tak postępować. Ogarnij się i przeproś za swoje zachowanie. Co też ty sobie myślałaś…
Kobiece ciało jest bowiem własnością społeczną. Kobieta nie może o sobie sama decydować. Choć pomału próbuje to robić, na przykład buntując się przeciwko potrzebie farbowania siwych włosów, czy nakładania makijażu…to przez cały czas włosy na nogach są tym, o czym ona sama nie może decydować.
Któż jednak wie, być może kolejnym krokiem będzie zaprzestanie depilacji? Może doczekamy czasów, kiedy usuwanie kobiecych włosów wcale nie będzie koniecznością tak jak kiedyś? Może wrócimy do tych dni, kiedy każda z kobiet miała wybór? I będzie tak jak z ubieraniem się: kobieta dzisiaj przecież może decydować, czy nosi spodnie czy sukienkę, i w ten sam sposób będzie sama odpowiadała za to, jak wygląda jej skóra – czy są na niej włosy, czy ich nie ma? Jak sądzisz?