Rozmowa z dr. Tadeuszem Oleszczukiem — ginekologiem, specjalistą od hormonów i autorem bestsellerów.
Redakcja: Panie doktorze, mówi się, iż kobiety wchodzące w menopauzę „po prostu muszą to przejść”. Pan się z tym nie zgadza?
Dr Tadeusz Oleszczuk: Nie zgadzam się ani trochę. Kobieta nie ma obowiązku „przejść” przez cierpienie. jeżeli ma uderzenia gorąca, bezsenność, depresyjny nastrój, to nie znaczy, iż „taka jej uroda”. To znaczy, iż hormony są rozregulowane i można — i trzeba — coś z tym zrobić.
Redakcja: Zatem od czego zacząć?
Dr Oleszczuk: Od badań. Zawsze. Prolaktyna, tarczyca z dokładnym USG, poziom insuliny, witamina D3, cynk, ferrytyna, choćby pasożyty. Bo jak dziewczyna do mnie przychodzi i mówi: „Ja wszystko dobrze robię, a dalej się źle czuję”, to ja jej wierzę — tylko trzeba znaleźć przyczynę.
Redakcja: Pan często mówi, iż prolaktyna to „królowa hormonów”. Dlaczego?
Dr Oleszczuk: Bo jak jest za wysoka, to wszystko się sypie. Libido znika, pojawiają się lęki, tycie, zimne dłonie, wybudzenia w nocy. A wiele kobiet choćby nie wie, iż ma z nią problem. Co gorsze — wielu lekarzy tego nie bada! A wystarczy jedno badanie na czczo i od razu widzę, gdzie jesteśmy.
Redakcja: A co z dietą? Czy naprawdę aż tak bardzo wpływa na hormony?
Dr Oleszczuk: 70% chorób bierze się z diety. Cukier, biała mąka, plastik, alkohol — to wszystko powoduje stany zapalne i rozregulowuje gospodarkę hormonalną. Gdy kobieta zmienia dietę — nagle znika ból miesiączek, poprawia się sen, wraca energia. Tylko trzeba wiedzieć, co jeść i czego unikać.
Dr Oleszczuk: Kiszonki. Warzywa bio. Wołowina gotowana. Kapusta, buraki, orzechy. Probiotyki. Woda. I żadnej kawy rozpuszczalnej ani napojów „light”. To samo z alkoholem — toksyna. A jeżeli ktoś naprawdę chce jeść dobrze, niech robi zakupy jakby gotował dla swojego zdrowia, a nie dla przyzwyczajeń.
Redakcja: A co z emocjami? Czy stres naprawdę aż tak bardzo wpływa na hormony?
Dr Oleszczuk: Stres rozwala wszystko. Dosłownie. Kortyzol zabiera estrogeny, obniża odporność, psuje sen, podnosi prolaktynę. Dlatego ja zawsze mówię: wrzuć do kalendarza przyjemności. Dosłownie. Kawa z przyjaciółką, spacer, masaż. I zadaj sobie pytanie: „Co teraz czuje moje ciało?”. Bo ciało to źródło przyjemności, nie tylko narzędzie do przetrwania.
Redakcja: A kiedy wreszcie będzie lepiej?
Dr Oleszczuk: Po burzy przychodzi spokój. Około 60. roku życia hormony się uspokajają, ciało wraca do równowagi. Ale jakość tego spokoju zależy od tego, jak o siebie zadbamy wcześniej. Można żyć pięknie, świadomie, zdrowo — tylko trzeba się przebudzić.
Redakcja: Jedno zdanie na koniec?
Dr Oleszczuk: „Dziękuj swojemu ciału, iż czuje” — i codziennie zrób coś, żeby poczuło się lepiej.