Dramat dopiero się zaczyna. Eksperci ostrzegają przed najgorszym scenariuszem

warszawawpigulce.pl 15 godzin temu

Polscy konsumenci doświadczają w tej chwili bezprecedensowego wzrostu cen artykułów codziennego użytku, a dane z grudnia 2024 roku potwierdzają, iż sytuacja staje się coraz trudniejsza. Statystyki pokazują, iż przeciętny koszyk zakupowy podrożał o 5,6% w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku, jednak ten ogólny wskaźnik nie oddaje pełni obrazu. W niektórych kategoriach produktów podwyżki sięgają dwucyfrowych wartości, stawiając wiele gospodarstw domowych przed trudnymi wyborami budżetowymi. Analitycy ekonomiczni jednogłośnie wskazują, iż obecna fala drożyzny to dopiero początek długotrwałego trendu, który będzie kontynuowany w nadchodzących miesiącach.

fot. Warszawa w Pigułce

Największym zaskoczeniem dla konsumentów okazał się gwałtowny wzrost cen chemii gospodarczej, która w grudniu podrożała aż o 10,3% w porównaniu z rokiem poprzednim. Kategoria ta, obejmująca środki czystości, detergenty i artykuły higieniczne, wysunęła się na pierwsze miejsce w niechlubnym rankingu podwyżek. Skokowy wzrost cen jest wynikiem kilku nakładających się czynników. Przedświąteczne porządki tradycyjnie zwiększają popyt na środki czystości, co daje sprzedawcom doskonałą okazję do podniesienia marż. Dodatkowo, branża chemii gospodarczej walczy z rosnącymi kosztami surowców petrochemicznych oraz energii, które stanowią znaczącą część kosztów produkcji. Nie bez znaczenia pozostają również nowe regulacje ekologiczne planowane na 2025 rok, które wymuszają na producentach inwestycje w bardziej zrównoważone, ale często droższe rozwiązania.

Na drugiej pozycji w rankingu drożyzny znalazły się tłuszcze, których ceny wzrosły o 8,8% w porównaniu z grudniem 2023 roku. Szczególnie dramatycznie przedstawia się sytuacja na rynku masła, które zdrożało aż o 30% w skali roku. Ten niezwykle popularny produkt, będący podstawą wielu świątecznych wypieków i potraw, stał się symbolem galopującej inflacji żywnościowej. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest systematyczny spadek produkcji mleka w Polsce i Europie, wynikający z malejącej opłacalności hodowli bydła mlecznego. Hodowcy zmagają się z rosnącymi kosztami pasz, energii oraz wynagrodzeń pracowników, co przekłada się na wyższe ceny surowca mlecznego. Równolegle do problemów na rynku masła, konsumenci obserwują wzrost cen olejów roślinnych, zwłaszcza rzepakowego i słonecznikowego, których globalna produkcja maleje na skutek niesprzyjających warunków pogodowych i konfliktów geopolitycznych w kluczowych regionach produkcyjnych.

Warzywa, które jeszcze w listopadzie były niekwestionowanym liderem podwyżek z 16,6-procentowym wzrostem cen, w grudniu nieco zwolniły, ale przez cały czas podrożały o znaczące 8,6% rok do roku. Ta nieznaczna poprawa nie powinna jednak napawać optymizmem, ponieważ wynika głównie z sezonowych wyprzedaży przed świętami, a nie z rzeczywistej poprawy sytuacji na rynku.

Krajowi producenci warzyw borykają się z rosnącymi kosztami upraw, w tym z wyższymi cenami nawozów, środków ochrony roślin oraz energii niezbędnej do ogrzewania szklarni w okresie zimowym. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na wzrost cen są zmieniające się warunki klimatyczne, które zwiększają ryzyko nieurodzaju i wpływają na jakość plonów. W efekcie, krajowa produkcja warzyw maleje, a rosnący import z innych państw europejskich i pozaeuropejskich wiąże się z wysokimi kosztami transportu, które finalnie ponoszą konsumenci.

Słodycze i desery zajmują czwarte miejsce wśród najszybciej drożejących produktów z 8,4-procentowym wzrostem cen. W tej kategorii kluczowym czynnikiem jest dramatyczna sytuacja na światowym rynku kakao, którego ceny biją historyczne rekordy na skutek nieurodzajów w Afryce Zachodniej. Główni producenci, jak Wybrzeże Kości Słoniowej i Ghana, zmagają się z chorobami drzew kakaowca oraz skutkami zmian klimatycznych, co drastycznie ogranicza podaż tego surowca. Polscy producenci słodyczy, szczególnie wyrobów czekoladowych, zostali zmuszeni do podniesienia cen, aby zrekompensować rosnące koszty produkcji. Dodatkowo, na wzrost cen wpływają drożejący cukier oraz inne składniki, takie jak orzechy, bakalie czy nabiał wykorzystywany w produkcji deserów.

Listę pięciu najszybciej drożejących kategorii produktów zamykają owoce, których ceny wzrosły o 8,2% rok do roku. Podwyżki w tej kategorii są bezpośrednim skutkiem niekorzystnych warunków pogodowych w 2024 roku. Wiosenne przymrozki, letnie susze oraz intensywne opady w okresie zbiorów doprowadziły do znaczącego spadku produkcji krajowych owoców, w tym wiśni, śliwek, malin i jabłek. Niedobory krajowej produkcji są uzupełniane importem, co jednak wiąże się z wyższymi cenami. Szczególnie dotkliwe dla konsumentów są podwyżki cen owoców cytrusowych, których import stał się droższy na skutek rosnących kosztów transportu morskiego i drogowego.

Nabiał, mimo iż nie znalazł się w ścisłej czołówce podwyżek, utrzymał wysoki, 8,1-procentowy wzrost cen z listopada. Ta kategoria produktów ma szczególne znaczenie dla polskich konsumentów, ponieważ obejmuje artykuły podstawowe, takie jak mleko, sery, jogurty czy twarogi, które stanowią istotny element codziennej diety większości Polaków. Problemy na rynku mleczarskim wynikają z malejącej liczby gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła mlecznego oraz z rosnących kosztów produkcji. Hodowcy zmagają się z wyższymi cenami pasz, energii oraz kosztami zatrudnienia pracowników, co przekłada się na wyższe ceny mleka surowego. Zakłady przetwórcze, chcąc utrzymać rentowność, przenoszą te koszty na konsumentów, co skutkuje systematycznym wzrostem cen produktów mleczarskich.

Analiza aktualnej sytuacji rynkowej nie daje podstaw do optymizmu. Wszystkie wskaźniki ekonomiczne sugerują, iż wzrost cen będzie kontynuowany w 2025 roku, a w niektórych kategoriach może choćby przyspieszyć. Głównym czynnikiem napędzającym inflację będą rosnące koszty energii elektrycznej i gazu, które od stycznia 2025 roku mają wzrosnąć na skutek wygaśnięcia rządowych programów osłonowych. Wyższe koszty energii odbiją się nie tylko bezpośrednio na budżetach domowych, ale wpłyną także na wzrost kosztów produkcji i transportu, co przełoży się na dalsze podwyżki cen towarów i usług.

Dodatkowo, na horyzoncie pojawiają się nowe wyzwania związane z polityką klimatyczną Unii Europejskiej. Wdrażanie kolejnych etapów Europejskiego Zielonego Ładu wiąże się z dodatkowymi kosztami dla producentów, którzy muszą dostosować swoje procesy produkcyjne do bardziej rygorystycznych norm środowiskowych. Te koszty transformacji ekologicznej będą w znacznej mierze przerzucane na konsumentów w postaci wyższych cen produktów.

Kolejnym istotnym czynnikiem wpływającym na wzrost cen jest sytuacja na rynku pracy. Mimo rosnącego bezrobocia w niektórych sektorach gospodarki, w kluczowych branżach, takich jak produkcja żywności czy logistyka, wciąż występują niedobory pracowników, co prowadzi do presji płacowej. Rosnące wynagrodzenia, choć korzystne z perspektywy pracowników, przekładają się na wyższe koszty produkcji i dystrybucji, które finalnie ponoszą konsumenci.

Konsumenci, stojąc w obliczu galopującej drożyzny, zmuszeni są do adaptacji swoich nawyków zakupowych. Coraz więcej Polaków rezygnuje z marek premium na rzecz tańszych zamienników lub marek własnych sieci handlowych. Wzrasta również popularność zakupów w dyskontach i sklepach oferujących produkty w promocyjnych cenach. Obserwuje się także trend ograniczania ilości kupowanych produktów, szczególnie tych, które nie są absolutnie niezbędne.

Sieci handlowe, świadome rosnącej wrażliwości cenowej konsumentów, intensyfikują działania promocyjne, oferując wybrane produkty w atrakcyjnych cenach, aby przyciągnąć klientów. Jednocześnie stosują różne strategie, takie jak zmniejszanie gramatury produktów przy zachowaniu tej samej ceny, co pozwala im ukryć rzeczywisty wzrost cen. Ta praktyka, znana jako shrinkflation, staje się coraz bardziej powszechna w polskim handlu detalicznym.

W obliczu utrzymującej się presji inflacyjnej, szczególnie trudna sytuacja dotyka emerytów, rencistów oraz rodziny wielodzietne, których budżety są najmniej elastyczne. Mimo waloryzacji świadczeń społecznych, realna wartość tych świadczeń maleje w konfrontacji z rosnącymi cenami podstawowych produktów. Skutkiem ubocznym drożyzny jest również rosnące rozwarstwienie społeczne, ponieważ gospodarstwa domowe o niższych dochodach przeznaczają proporcjonalnie większą część swoich budżetów na artykuły pierwszej potrzeby.

Początek 2025 roku przyniesie prawdopodobnie kolejną falę podwyżek, związaną z tradycyjnym w pierwszym kwartale roku aktualizowaniem cenników przez producentów i dystrybutorów. Handlowcy, którzy przed świętami często powstrzymywali się od drastycznych podwyżek, aby nie zniechęcać konsumentów do zakupów, będą teraz nadrabiać zaległości i dostosowywać ceny do rosnących kosztów.

Inflacja, której najbardziej widocznym przejawem są rosnące ceny w sklepach, pozostaje jednym z najważniejszych wyzwań ekonomicznych dla Polski. Mimo zapewnień o stabilizacji sytuacji gospodarczej, przeciętni konsumenci coraz dotkliwiej odczuwają skutki drożyzny, która systematycznie uszczupla ich siłę nabywczą. Nadchodzące miesiące będą najważniejsze dla oceny skuteczności polityki antyinflacyjnej oraz zdolności adaptacyjnych polskich gospodarstw domowych w obliczu utrzymującej się presji cenowej.

Idź do oryginalnego materiału