Dzieci przestały mnie zapraszać, wynajęły nianię, by uniknąć spotkań ze mną.

newskey24.com 2 tygodni temu

Dzieci przestały mnie zapraszać do wnuczki, po cichu wynajęły niańkę, żebyśmy się nie spotykali.

Rodzona córka nie chce ze mną rozmawiać. choćby nie odbiera telefonu. Uważa, iż doprowadziłam do rozwodu jej rodziny. A przecież to nie moja wina, sama prosiła o pomoc.

Ewa wyszła za mąż, mając zaledwie osiemnaście lat. Poznała Jacka zaraz po tym, jak wrócił z wojska. Zakochali się od pierwszego wejrzenia, a ona rzuciła studia, nie słuchając moich rad. Musiałam wziąć ich oboje pod swój dach, żeby nie musieli wynajmować mieszkania. Na początku wszystko było dobrze, choćby po ślubie dogadywaliśmy się całkiem nieźle. Ale gdy Ewa zaszła w ciążę, zaczęła się do mnie przyczepiać – iż gotuję, a ją mdli. W końcu nalegałam, żeby się wyprowadzili.

Z teściami umówiliśmy się, iż dołożymy się do mieszkania dla młodych, bo wiedzieliśmy, iż sami nie dadzą rady. Próbowałam dodzwonić się do ojca Ewy, myślałam, iż pomoże załatwić sprawę. A on tylko rzucił, iż alimenty płacił i koniec obowiązków.

Gdy córka urodziła, pomagałam, ile mogłam. Całe dnie spędzałam z wnuczką, żeby młoda mama mogła odpocząć. Ale niedługo Ewa zaczęła symulować choroby, wymyślać dolegliwości, tylko po to, żeby zrzucić na mnie obowiązki.

Często zostawiałam ich samych, żeby poszli do kina czy na kolację. choćby na dziesięć dni pojechali na wakacje we dwoje. Nie miałam nic przeciwko, bo uwielbiałam zajmować się Zosią. Choć czasem byłam wykończona, robiłam to dla ich szczęścia.

Gdy wrócili z podróży, zaproponowałam Jackowi remont. Przecież tylko leżał po pracy, choć miał luźny grafik. Przywiozłam materiały i zabrałam wnuczkę do siebie na dwa tygodnie. choćby znalazłam ekipę remontową, żeby nie musiał się zbytnio przemęczać. A wtedy posypały się zarzuty – Jacek uznał, iż za dużo sobie pozwalam. Ale co miałam robić, skoro on sam nie wykazywał inicjatywy?

Po remoncie nasze kontakty prawie całkiem się urwały. Dzieci przestały mnie zapraszać, wynajęły niańkę, żebym nie miała wstępu. Byłam zraniona, ale na jubileusz zaprosiłam całą rodzinę. Córka przyszła tylko z Zosią, a zięć choćby nie zadzwonił z życzeniami. Tak bardzo mnie to zabolało. Przecież tyle dla nich zrobiłam, remont opłaciłam… Czy naprawdę zasłużyłam na takie traktowanie?

Jacek nakrzyczał na mnie, iż wtrącam się nieproszona. Że to jego dom i nie chce mnie tam widzieć.

Może rzeczywiście przesadziłam z pomocą, ale chciałam dobrze. Teraz Ewa ciągle kłóci się z mężem i obwinia mnie. Płacze przez telefon, wyrzuca mi pretensje. Podobno Jacek już mówi o rozwodzie. Nie widuję wnuczki, choćby nie mogę usłyszeć jej głosu.

Przecież żyłam dla nich. Co mam teraz zrobić? Dlaczego mnie tak nienawidzą?

Idź do oryginalnego materiału