Fejk Tygodnia: Migranci pod osłoną nocy? Nie, to turyści z walizkami

euractiv.pl 12 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/ue-fact-checking/news/fejk-tygodnia-migranci-pod-oslona-nocy-nie-to-turysci-z-walizkami/


Emocjonalny wpis posłanki PiS wywołuje falę dezinformacji – czyli o tym jak łatwo zmanipulować dane.

Sieć obiegło dramatyczne nagranie: stuosobowa grupa z bagażami maszeruje nocą przez Kraków. Posłanka PiS alarmuje – to relokowani migranci przywożeni do miasta pod osłoną ciemności. Prawda okazuje się jednak zupełnie inna. Film przedstawia turystów wracających do hotelu, a cała sytuacja jest przykładem klasycznej dezinformacji politycznej.

Fałszywa groza w sieci: „Nie, to nie wycieczka”

W poniedziałkowy wieczór, 21 kwietnia, media społecznościowe zalało nagranie pokazujące ludzi ciągnących walizki ulicą Łobzowską w Krakowie. Pojawiły się dramatyczne opisy – „relokacja migrantów”, „nocna operacja”, „tajemniczy transport obcokrajowców”.

Najdonośniejszy głos w tej sprawie zabrała posłanka PiS Anna Krupka, która opatrzyła wideo jednoznacznym komentarzem „Nie, to nie wycieczka. To migranci przywożeni pod osłoną nocy. Krakowianie zdziwią się rankiem”, stwierdziła.

Wpis momentalnie zyskał popularność. Udostępniano go setki razy, komentowano, niejednokrotnie w sposób agresywny. Tylko na profilu @wolnaradio w serwisie X film wyświetlono ponad 785 tys. razy.

Swoje wersje narracji dołączyły antyimigranckie organizacje, skrajnie prawicowe stowarzyszenia, a także środowiska antyszczepionkowe. Polityczna bańka zaczęła rezonować – w ruch poszły emocje, strach i niechęć wobec obcych.

Co ciekawe, choć sama posłanka po kilku godzinach usunęła swój wpis, nie zdecydowała się na przeprosiny ani sprostowanie. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy nie odebrała telefonu, a na przesłanego SMS-a również nie zareagowała.

Rzeczywistość jest znacznie mniej sensacyjna

Po weryfikacji źródła nagrania okazało się, iż cała historia ma zupełnie inne tło. Film nie pochodził od żadnej tajnej agencji ani służb śledzących ruchy migracyjne. Opublikowało go lokalne stowarzyszenie Zabytkowe Centrum – społeczna inicjatywa mieszkańców starego Krakowa, której celem jest walka z uciążliwościami wynikającymi z masowej turystyki.

Autorem nagrania była mieszkanka centrum, która zarejestrowała przemarsz około 100 osób ulicą Łobzowską w nocy z 19 na 20 kwietnia. Turyści szli w stronę pobliskich hoteli, nie hałasowali jako grupa, ale towarzyszący im odgłos stukających kół walizek był uciążliwy dla mieszkańców kamienic.

Opis filmiku na stronie ruchu brzmiał: „Hotel crawling końcówka przemarszu 100 osób na ul. Łobzowskiej, dziś o godz. 1:15 w nocy. Może czas, wzorem Wiednia, pomyśleć o programie wymiany okien na dźwiękoszczelne?”.

„Hotel crawling” to nie hasło z agendy relokacyjnej, ale parafraza znanego zjawiska „pub crawl”, czyli nocnej wędrówki od baru do baru. W Krakowie, mieście turystycznym, zjawisko to przybrało nową formę – nocnych przemarszów grup odwiedzających różne miejsca noclegowe po intensywnym wieczorze na mieście.

Ryszard Rydiger, przewodniczący Zabytkowego Centrum, w rozmowie z mediami podkreślił, iż intencją publikacji było zwrócenie uwagi na problem hałasu w centrum miasta, a nie sianie paniki. – Nie prowadzimy działalności politycznej. Działamy wyłącznie na rzecz mieszkańców – by zmniejszyć ich codzienne uciążliwości – zaznaczył.

Jak działa dezinformacja: podręcznikowy przykład

Zamieszanie wokół krakowskiego nagrania jest modelowym przykładem działania dezinformacji. Przekaz pozbawiony kontekstu, opatrzony alarmistycznym opisem, staje się materiałem wybuchowym w rękach polityków i organizacji szukających wpływu poprzez strach.

Film, który miał dokumentować akustyczne problemy mieszkańców, został brutalnie wyrwany ze swojego znaczenia i przerobiony na polityczną broń. Gdy wideo zaczęło krążyć po Facebooku i X, przejęły je skrajnie prawicowe konta i profile identyfikujące się z narodowo-patriotycznymi wartościami, takie jak Polska Liga Obrony czy regionalne dywizje tego ruchu.

Wśród szerzących fałszywą narrację znalazła się też radna sejmiku śląskiego Julia Kloc-Kondracka, również z PiS. Jej komentarze wpisywały się w retorykę antyimigrancką, wspierającą przekaz posłanki Krupki. Skala manipulacji była na tyle duża, iż zaczęły pojawiać się choćby filmy na YouTube z komentarzami sugerującymi spisek relokacyjny.

Tymczasem rzeczywistość była prosta i niespektakularna. Jak tłumaczył Rydiger z Zabytkowego Centrum: „Łobzowska dziś o 1.15 – jakieś 100 osób przemaszerowało z walizkami. Nie byli głośni jako grupa, ale huk kółeczek był koszmarny. To też zakłócanie ciszy nocnej”.

Kraków – turystyczny raj, ale też źródło problemów

Problem zakłócania nocnego spokoju przez turystów to w Krakowie temat od lat obecny. Ruchy miejskie, takie jak Zabytkowe Centrum, starają się zwrócić uwagę władz na konieczność ochrony jakości życia w śródmieściu.

Miasto, które stało się jednym z ulubionych kierunków dla młodych Europejczyków szukających nocnych rozrywek, boryka się z hałasem, tłokiem i nocnymi imprezami. Dla turystów to urok, dla mieszkańców – codzienny koszmar. Dźwięk kółek od walizek odbijający się od brukowanych ulic i kamienic, grupy przemieszczające się przez wąskie ulice – wszystko to powoduje wzrastające napięcia.

Zjawisko to, jak pokazał omawiany przypadek, może być łatwo wykorzystane do zupełnie innych celów – politycznych, ideologicznych czy medialnych. Jedno nagranie, wyrwane z kontekstu, uruchomiło lawinę hejtu i nieufności. Zamiast rozwiązania problemu hałasu w centrum, uzyskano kolejny pretekst do antagonizowania społeczeństwa.

Nie pierwszy raz i prawdopodobnie nie ostatni

To nie pierwszy przypadek, gdy nagranie przedstawiające codzienną sytuację zostaje przekształcone w narzędzie dezinformacji.

Kilka tygodni przed wydarzeniami w Krakowie media społecznościowe obiegł materiał ukazujący wrocławskich muzułmanów świętujących koniec ramadanu. Również w tym przypadku rozpowszechniano fałszywe opisy sugerujące, iż są to migranci sprowadzani z Niemiec.

Takie praktyki, szczególnie w czasie intensywnych kampanii politycznych, stają się coraz powszechniejsze. Strach, chaos informacyjny i silne emocje to najskuteczniejsze narzędzia mobilizacji.

Wykorzystywanie nagrań z turystami, którzy stali się przypadkową ilustracją politycznych tez, pokazuje, jak cienka jest granica między rzeczywistością a fikcją w dobie mediów społecznościowych.

W przypadku filmu z ulicy Łobzowskiej prawda została już wyjaśniona – choć nie przez autorkę dezinformacji, a przez dociekliwych dziennikarzy i samych mieszkańców. Pytanie jednak brzmi: ile osób, które uwierzyły w fake news, zapozna się teraz z faktami?

Idź do oryginalnego materiału