"Gdy on mnie zdradzał, to miałam mu wybaczać..."

kobietaxl.pl 7 godzin temu

Chłopak jak z obrazka


Lucyna i Jan są już ponad 30 lat małżeństwem. Poznali się jeszcze na studiach. Lucyna była od niego o dwa lata niżej. Gdy go spotkała, pracował dorywczo w klubie studenckim. Organizował imprezy, festiwale, sam też próbował sił jako muzyk.

- To był bardzo przystojny chłopak, szczupły, wysoki, z burzą włosów – wspomina Lucyna. – Wyglądał trochę jak Jim Morrison. Fajnie się ubierał i był bardzo pewny siebie. Nie będę zaprzeczać, od pierwszego spotkania mi się spodobał. Byłam na ekonomii, on studiował nauki humanistyczne. Miał jakiś program interdyscyplinarny.

Lucyna również spodobała się Janowi, była drobną blondynką z długimi włosami. Chciała spróbować swoich sił w rozgłośni studenckiej. Chłopak obiecał jej pomóc zacząć pracować jako reporterka. Faktycznie pogadał z jakimś kumplem i dostała małe zlecenia na sondy. Miała biegać z mikrofonem po ulicy i robić wywiady z przypadkowymi ludźmi, na temat, który akurat omawiali w radiu.

- gwałtownie zrozumiałam, iż to nie dla mnie – mówi Lucyna. – Zbyt bardzo się peszyłam, nie miałam takiego przebicia jak inni. Pochodzę z małej mieściny, a tu metropolia, ludzie wyluzowani, czasami wypalili coś bezczelnego, a ja chciałam się zapaść pod ziemię. Zapominałam języka w gębie. Dałam sobie z tym spokój, ale Janek mnie zapamiętał. Zaczął wpadać do mojego pokoju w akademiku, proponował fuchy przy organizacji imprez. Kilka razy byłam przy organizacji koncertów, moim zadaniem były prace w stylu „wynieś, podaj, pozamiataj”. A po evencie imprezowałam z Jankiem i jego towarzystwem. Tak się zaczęło nasze „chodzenie”.

Janek był bardzo rozrywkowym mężczyzną, miał charyzmę, wszystkich znał, potrafił rozbawić towarzystwo, dziewczyny za nim przepadały. Każda chciała go poznać i liczyła na coś więcej. A Janek rzadko odmawiał.

- Przypuszczam, iż wybrał mnie, bo zawsze w moim pokoju czekało na niego jakieś dobre jedzenie – stwierdza Lucyna. – Rodzice mieli zakład masarski, zawsze miałam pełną lodówkę. Do tego ja lubię piec, a on uwielbia ciasto. Tak więc u mnie czekał na niego dodatkowy bonus. Stosowałam wtedy zasadę „przez żołądek do serca”. Stałam się oficjalną dziewczyną Janka, zabierał mnie w trasy, gdy jechali z jakimś występem. Bywałam na wielu imprezach, które organizował albo mógł na nie wejść dzięki znajomym. To był dla mnie wielki świat. Poznawałam kulturę studencką, nowe trendy w muzyce. Chodziliśmy na premiery, a ja byłam dumna jak paw, iż obracam się w środowisku bohemy. Dochodziły do mnie plotki, iż Janek z tą czy tamtą miał przygodę. Tak mi wtedy na nim zależało, iż wolałam udawać iż to złośliwe bzdury.

Lucyna będąc na trzecim roku studiów zaszła w ciążę z Jankiem. On już był na wylocie z uczelni, pisał pracę magisterską. Nie bardzo wiedział, co ze sobą miał zrobić. Chciał pracować w branży rozrywkowej, już profesjonalnie organizować eventy.

- Nie ucieszył się z wiadomości, iż będzie ojcem – opowiada Lucyna. – Nie miał tak naprawdę ani pieniędzy, ani mieszkania, ani pewnego dochodu. Wtedy do akcji weszli moi rodzice. Przekonałam ich, jak bardzo będę szczęśliwa zostając żoną Janka. Nie bardzo im się podobał, uważali go za „motylka”. Przyjechali do akademika i wzięli go na rozmowę. Tato obiecał mieszkanie i wsparcie finansowe, dopóki on nie stanie na nogach ze swoją firmą, a ja nie skończę studiów. To był zresztą warunek pomocy, miał mnie wesprzeć, bo inaczej nici z ich pieniędzy. Janek zgodził się. A ja głupia, zakochana dziewczyna byłam bardzo szczęśliwa. Myślałam, iż teraz nasze życie to będzie wieczna bajka.

Ślub odbył się w miasteczku Lucyny. Szybko, bo jej rodzice nie chcieli, aby było widać rosnący brzuch. Janek się upił i podrywał każdą młodą dziewczynę, czy kobietę spośród gości weselnych. One były oczarowane, Lucyna, jej rodzina i partnerzy tych adorowanych panien, już mniej.

- W pewnym momencie siedziałam sama przy stole i patrzyłam jak on, cały w uśmiechach, obściskuje inne – wspomina. – Mnie nie widział. Robiłam dobrą minę do złej gry, gdy ktoś mnie prosił do tańca twierdziłam, iż obtarły mnie buty, odmawiałam. Patrzyłam jak on doskonale się bawi.


Ciągła zabawa


Po ślubie nic się nie zmieniło. Janek się obronił na uczelni, jak zapowiadał, z kilku kumplami założył biznes rozrywkowy. Specjalizowali się w różnych koncertach, występach komików, potem poszli w organizacje bankietów i wesel.

- choćby gdy rodziłam naszego pierwszego syna, jego przy mnie nie było – mówi Lucyna. – Na porodówkę zawiozła mnie przyjaciółka. Janek organizował wtedy bardzo prestiżowy koncert na Śląsku. To było ważniejsze, a ja nie protestowałam.

Mężczyzna wracał z tras zmęczony, przepity, jego ubrania pachniały damskimi perfumami.

- Czekałam na niego z dzieckiem na ręku i ciepłym obiadem – mówi Lucyna. – Brał kąpiel, wszystko zjadał, chwilę pobawił się z synkiem, a potem zasypiał u mojego boku. Obiecywał, iż jutro mi wszystko wynagrodzi, jak odpocznie. No i wynagrodził, znowu zaszłam w ciążę. Nie wiem jakim cudem ja te studia skończyłam. Miałam wtedy dużo siły i wciąż kochałam swojego Janka.

Lucyna z dwójką małych dzieci nie mogła gwałtownie znaleźć pracy. Janka wiecznie nie było. Przekonywał, iż zarabia na ich przyszłość. Wracał późno, często nad ranem, wiecznie pod wpływem alkoholu. Czasami na jego garderobie, albo na ciele Lucyna znajdowała ślad szminki. Gdy pojawił się podrapany na plecach, po jednej z tras jakiegoś zespołu, Lucyna nie wytrzymała.

- Zrobiłam mu awanturę, powiedziałam żeby przestał kłamać, iż jest wierny – relacjonuje kobieta. – A on bezradnie rozłożył ręce i stwierdził, iż zdarza się, ale tylko mnie kocha. Tamte się nie liczą, są pod ręką i tyle. To tylko seks, nic więcej. I powinnam mu te „nic nie znaczące” przygody wybaczać. Nie odzywałam się do niego kilka dni. On mi przynosił kwiaty, kupił drogie perfumy, obiecał iż będzie lepszym mężem. Bardzo chciałam w to wierzyć, przez cały czas go kochałam.

Po jakimś czasie spokoju Janek znowu powrócił do dawnych zwyczajów. Do domu przychodził późno i pijany. W tym czasie Lucyna miała poważne dolegliwości związane z drogami rodnymi. Miała zabieg chirurgiczny, potem wywiązało się jakieś zakażenie. Nie mogła być aktywna seksualnie.

- Janek to bezczelnie wykorzystał, wdał się w romans – opowiada Lucyna. – To była jakaś młoda dziewczyna, byłam przerażona, bo wydzwaniała na nasz telefon, stała choćby pod oknem i go wyczekiwała. Gdy mu to wygarnęłam, to mnie zaatakował, iż czego się spodziewałam, ma swoje potrzeby, a ja się do niczego teraz nie nadaję. To był policzek. Spytał, czy ma się pakować i odejść. Oczywiście nie pozwoliłam na to, byłabym sama z dziećmi, bez pracy. Musiałabym prosić rodziców o pieniądze, wyznać iż to łajdak. Jego alimenty z pewnością by nam nie starczyły, potrafił kombinować z dochodami. Dostałabym grosze. No i nasi synkowie, oni za nim przepadali. Gdy był w domu i nie był pod wpływem alkoholu to wspaniale się z chłopcami bawił. Zaczęłam wypierać rzeczywistość. Udawałam, iż tamtych kobiet nie ma, są nieważne, nic nie znaczą. Liczy się tylko to co nas łączy, nasza miłość i rodzina.


Czas jest nieubłagany


Synowie w końcu poszli do żłobka i przedszkola. Lucyna dostała pracę w dużej firmie ubezpieczeniowej. Miała swoją pensję, praca oraz koledzy w firmie jej odpowiadali. W końcu miała jakieś inne życie niż dom i ekscesy Janka. Bo z jej mężem nie było już dobrze.

- Każdego dnia musiał się napić, jeżeli nie to chodził wściekły, krzyczał – przyznaje. – Oczywiście zaprzeczał, iż ma problem. Synowie zaczęli go unikać, zresztą podrośli na tyle, iż rozumieli co się dzieje, a ja robiłam, co tylko mogłam, aby mieli jak najwięcej różnych zajęć poza domem. Lubili sport, to ich zapisywałam gdzie się dało, plus język angielski i czasami korki z matematyki, żeby sobie radzili z naukami ścisłymi.

Firma jej męża zyskała pewną pozycję na rynku. Mieli dużo zleceń z innych miejscowości. Otworzyli lokal ze sceną i organizowali jakieś interesujące eventy. Lucynę i Janka stać było na zakup nowego domu w ładnej dzielnicy. Z pozoru wszystko wyglądało świetnie, zamożna, elegancka rodzina. Ludzie, którzy ich dobrze nie znali, zazdrościli zamożności, wyjazdów na zagraniczne wakacje.

- Chwaliłam się w pracy zdjęciami z pięknych zakątków, udanymi chłopcami i przystojnym mężem – przyznaje Lucyna. – Nikomu nie mówiłam, iż mnie zdradza na każdym kroku i pije. Moje małżeństwo to była farsa na pokaz. Udawałam i tyle. Przynajmniej mąż nie był agresywny, gdy był upojony, bełkotał, wymachiwał rękami, czasami zmoczył się.. Przyzwyczaiłam się do takiego życia.

Synowie Lucyny i Janka dostali się na różne uczelnie, pokończyli je bez większych problemów. Jeden wyjechał za granicę na praktykę i już tam został. Drugi zaczął pomagać ojcu w biznesie. Powoli przejmował jego zadania, bo Janek zaczął zapadać na zdrowiu.

- Zasłabł w pracy, dobrze iż syn to zobaczył i wezwał na czas pogotowie – mówi Lucyna. – W szpitalu dokładnie go przebadali, no i niestety diagnoza była bardzo przykra. Nadciśnienie, stłuszczenie wątroby, początek cukrzycy, rozwalony żołądek. To był już wrak człowieka. Doszły też problemy z erekcją. Mąż zwyczajnie nic nie mógł zdziałać w sypialni. Aby zakryć swój wstyd po kilku bezskutecznych próbach, stwierdził iż to moja wina. Jestem już za stara i go nie podniecam. No to dałam sobie z nim spokój. Niestety, ja przeciwieństwie do mojego zużytego męża, właśnie rozkwitłam.

Lucyna wypracowała całkiem dobrą pensję, dzięki czemu mogła bez pytania odkładać i przeprowadzić kilka kosztownych zabiegów upiększających urodę. Kupowała ładne rzeczy.

- Chyba przez stres nigdy nie przybrałam znacząco na wadze, jestem szczupła – stwierdza Lucyna. – Dzięki temu wyglądam atrakcyjnie, z synami często chodziliśmy na rowery albo na basen. Sama ćwiczę w klubie fitness, to konserwuje ciało. Dobrze się w nim czuję, choćby menopauza nie przebiegła u mnie drastycznie, bo zażywam odpowiednio dobrane hormony. Widzę, iż podobam się jeszcze wielu mężczyznom.

Witka Lucyna poznała na wyjazdowym kursie szkoleniowym, zorganizowanym przez firmę. Zaiskrzyło. Poszli na kawę, dobrze się bawili wieczorem podczas dyskoteki. Potem były maile i SMS-y. W końcu spotkali się już prywatnie. Witek przyjechał do jej miasta, wynajął hotel.

- Jesteśmy dorośli i bardzo dojrzali, szkoda tracić czas – przyznaje Lucyna. – Seks był świetny, przede wszystkim inny niż z Jankiem. Witek mało pije, ma bardzo dobrą kondycje fizyczną, jest wymarzonym kochankiem. W końcu poczułam się jak prawdziwa kobieta.

Lucyna wracała do domu promienna, wymyślała jakieś wymówki, na te późne powroty. Ale Janek, który nie jest głupi, zorientował się, iż kogoś ma. Dla kogoś się szykuje, robi modną fryzurę i makijaż. No i jest szczęśliwa, uśmiecha się pod nosem.

- Pewnego razu czekał w salonie aż wrócę z niby późnej konferencji – opowiada kobieta. - Od razu przeszedł do ataku, iż go zdradzam. Zażądał, abym się przyznała. No to się przyznałam. Wtedy się wściekł, iż jestem jego żoną i przysięgałam mu wierność, a jak nie to będzie rozwód. Do tej pory pamiętam z jaką przyjemnością mu odpowiedziałam, iż tylko jego kocham, a ten seks nic nie znaczy. Przecież mam swoje potrzeby, a on jest na razie do niczego. Więc czego się spodziewał? Czy nie tak mi wielokrotnie powtarzał?

Na razie temat rozwodu ucichł. Lucyna przez cały czas spotyka się z Witkiem.

- Jestem teraz niezależna, synowie dorośli – mówi. - Nie widzę powodu, by przez cały czas żyć, jak kiedyś. I tak zbyt długo tolerowałam upokorzenia ze strony męża. Niech teraz zobaczy, jak człowiek się z czymś takim czuje.

Idź do oryginalnego materiału