"Gdy »Pershing« się napił, wszystkich bił". Od pani Bożeny chciał tylko żurku i 10 tys. dol.

wiadomosci.onet.pl 13 godzin temu
Zdjęcie: Pani Bożena prowadziła różne restauracje w Warszawie. Jedną z nich terroryzował Pershing


Andrzej "Pershing" Kolikowski przychodził do restauracji pani Bożeny niemal codziennie. Za ochronę Szałasu szef grupy pruszkowskiej chciał 10 tys. dol. miesięcznie. — Przynosił narkotyki i whisky w ogromnej butelce. Pojawiali się w kilkanaście osób, łączyli stoły, siadali wokół i zaczynali imprezę. Z kuchni brał żurek, wszyscy go jedli — mówi nam restauratorka. Gdy "Pershing" się napił, bił wszystkich wokół — kolegów z mafii, klientów, obsługę. W końcu nikt nie chciał do Szałasu przychodzić. Po trzech miesiącach knajpę na warszawskim Kole pani Bożena oddała w ręce innego gangstera. Śmierć mafijnego bossa nie przyniosła jej ulgi. Był jedynie zawód.
Idź do oryginalnego materiału