Historia pewnej teściowej – Nie uwierzysz, kogo właśnie poznałam!

polregion.pl 11 godzin temu

Historia jednej teściowej. – Nie uwierzycie, z kim właśnie się zapoznałam

Ania wpadła do domu, gwałtownie umyła ręce i prosto ruszyła do kuchni. Rodzice już siedzieli przy stole.

Dziewczyna przeprosiła za spóźnienie na obiad i zaczęła opowiadać z ekscytacją o niesamowitej nowinie. „Nie uwierzycie, kogo właśnie poznałam! Mój brat znalazł dziewczynę. Taka śliczna, wesoła, rudowłosa. Jak promyk słońca. Ma na imię Magda. Pracuje na myjni samochodowej, gdzie my jeździmy umyć auto. Tam się poznali. Wygląda na to, iż to między nimi poważnie. Wspaniale!”, – paplała bez przerwy Ania. Jan Kowalski, ojciec dziewczyny, podniósł głowę znad talerza i uśmiechnął się z zadowoleniem. „No to dobrze, bo już zaczynałem się zastanawiać, czy mój syn przypadkiem nie ma innych preferencji”, – rzucił żartobliwie. Matka Ani, Barbara Nowak, oburzyła się na słowa męża, ale jeszcze bardziej zmartwiła się, iż syn znalazł sobie dziewczynę na myjni.

„Ale kto tam może pracować? Tylko takie, których nigdzie indziej nie chcieli. Ani wykształcenia, ani manier, ani wychowania. I w ogóle wszystkie jakieś nieatrakcyjne. Jednym słowem – myjniarki. Żadna z nich nie jest warta naszego syna”, – nie mogła się uspokoić Barbara. Jan nie zgodził się z żoną i stanął w obronie dziewczyn: „No co ty? Ludzie są różni. Może ona tam dorabia, a sama studiuje zaocznie. To nic złego, gdy ktoś pracuje. Znaczy, iż zna wartość pieniądza. I nie będzie naszego syna o nie naciągać, skoro sama zarabia. A tobie od razu wszystko się nie podoba. choćby jej nie widziałaś. Może jest fajna. Nie sądzę, żeby nasz syn wybrał byle kogo.”

Ale Barbara była zdeterminowana i nie zamierzała odpuszczać: „No to pójdę i zobaczę tę piękność. Zobaczymy, czym naszego syna omamiła. Zrobię tak, iż ją zwolnią. Nie ma co łasić się do bogatszych chłopaków. Niech sobie znajdzie narzeczonego na swoją miarę.”

Następnego dnia Barbara faktycznie poszła na myjnię. Od progu zaczęła awanturę. Krzyczała, żeby zawołano Magdę, która jej syna uwodzi. Domagała się, by ją zwolniono za romansowanie z klientami. Ale dziewczyna, która ją przywitała – Kasia – powiedziała, iż nie zna takiej osoby, może pracuje w innej zmianie, i zaproponowała, by wróciła jutro. Barbara chciała natychmiast upokorzyć „nieprzyzwoitą” Magdę i z hukiem wyrzucić z pracy, ale nic nie wskórała. Wróciła do domu z niczym. Obiecała sobie jednak, iż tam jeszcze wróci.

Kasia podeszła do Magdy i ostrzegła ją: „Nie powinnaś się wiązać z klientami, za to naprawdę mogą cię zwolnić, to choćby w umowie jest.” Ale Magda odparła, iż z Jackiem są już rok. Na początku choćby nie chciała się poznawać, ale on nalegał, nie dawał spokoju. Teraz chce ją przedstawić rodzicom, ale ona sama odwleka tę chwilę – najpierw chce skończyć studia, znaleźć dobrą pracę, a dopiero potem się spotkać.

Teraz ta praca była jej potrzebna – studiowała i mieszkała w akademiku, a nie chciała brać pieniędzy od rodziców. Kasia obiecała nie mówić kierownikowi o incydencie, ale Magda powinna poprosić narzeczonego, by porozmawiał z matką, żeby więcej nie przychodziła robić scen.

Wieczorem Jacek wrócił do domu i od progu ostro zwrócił się do matki: „Czego ty chcesz?! Chcesz, żebym się z Magdą pokłócił? Pracuje na myjni tylko tymczasowo. I w ogóle każda praca jest szanowana. Nie znasz jej wcale. To dobra i mądra dziewczyna. Kocham ją. jeżeli jeszcze raz pojawisz się tam ze swoimi awanturami, wyprowadzę się, zabiorę Magdę i będziemy żyć razem. choćby nas nie zobaczysz. Nie wtrącaj się w nasze sprawy. Chcę się z nią ożenić. To moje ostatnie słowo.” Barbara nic nie odpowiedziała. Znała charakter syna – nie rzucał słów na wiatr. Zrobiłby, jak powiedział. Nie chciała go stracić, więc postanowiła więcej nie przychodzić na myjnię.

Minęły dwa lata. Jacek i Magda wzięli ślub. Rodzina pana młodego była zachwycona uroczystością. Barbara z dumą opowiadała, iż w organizacji wesela pomagała synowa – Magda. Okazała się piękną i bardzo inteligentną dziewczyną. Skończyła studia z wyróżnieniem, dostała pracę w firmie i zarabia nie mniej niż jej syn. A do tego spodziewają się dziecka – Magda jest już w trzecim miesiącu. Jacek ledwo ją namówił do ślubu, bo wolała najpierw zamieszkać razem. Dobrze, iż Barbara w porę posłuchała syna i nie wtrącała się w relację młodych.

Jan podszedł do żony i zaprosił ją do tańca. Szepnął jej do ucha, iż ma szczęście do swojej kobiety, tak samo jak ich syn. Dołączyli do młodych i zakręcili się w rytmie walca.

A wy jak myślicie? Czy matka powinna wybierać synowi żonę?

Idź do oryginalnego materiału