Jakże to boli…
Kasia rozmawiała przez telefon, gdy do gabinetu zajrzał Marek. Basia, przekrzywiając głowę, rzuciła jej znaczące spojrzenie – wiadomo, iż teraz nie ma czasu w niego. Głowa Marka zniknęła za zamkniętymi drzwiami.
Po dziesięciu minutach Kasia skończyła rozmowę i odłożyła komórkę.
– Marek do ciebie wpadał – powiedziała Basia.
– Dlaczego do mnie? Może do ciebie? – Kasia zarumieniła się.
– Ja jestem zamężna. Nie zauważyłaś, jak na ciebie patrzy?
– Jak? – Kasia uniosła wzrok znad monitora.
– Z zaciekawieniem – odparła Basia z przekąsem.
Oczywiście, iż zauważyła. Nie była ślepa. No dobra, sympatyczny, akurat jej typ. Gdyby nie ta różnica wieku…
Roboty było tyle, iż Kasia odmówiła Baśce wspólnego obiadu. Do gabinetu wszedł Marek i postawił przed nią kubek kawy.
– Odpocznij chwilę. Dużo pracy? – zapytał.
– Jak zwykle – uśmiechnęła się wdzięcznie i pociągnęła łyk gorącej kawy.
– Może wieczorem kino?
– Przepraszam, mam małą córeczkę – Kasia znów sięgnęła po kubek, nie patrząc na niego.
– Wiem. Możesz zostawić ją u mamy na wieczór?
Kasia podniosła wzrok. No proszę, w końcu się odezwał, a nie tylko patrzył jak zaklęty. Sympatyczny, uśmiechnięty. Gdyby był choć kilka lat starszy, pewnie dawno by się na niego skusiła.
Wyglądała znacznie młodziej, niż wskazywał jej wiek, ale i tak różnica między nimi rzucała się w oczy. Po trudnym rozwodzie Kasia przez lata nie interesowała się mężczyznami. Bała się nowych błędów i rozczarowań. Czas – jak wiadomo – leczy rany, ale i osłabia ostrożność. Czuła, iż jest gotowa na nowy związek. Ale czy z Markiem?
– No i co, był? – dopytywała się Basia po obiedzie.
– Kto? – Kasia udawała, iż nie wie, o kogo chodzi.
– Czemu się przed nim wzbraniasz? Fajny chłopak. Gdybym nie była mężatką…
– Nie pleć głupot – przerwała jej Kasia. – Strasznie jestem od niego starsza.
– No i co? Wyglądasz świetnie. A towarzystwo mężczyzn dobrze robi każdej kobiecie, szczególnie samotnej. Widzę, iż i tobie się podoba. Jak tylko się pojawi, masz błyszczące oczy, rumieńce i częściej się uśmiechasz. Nie mam racji?
Kasia milczała.
– Sama mówiłaś, iż czas na nowy związek. Uważaj, zanim znajdziesz kogoś w swoim wieku, Marek wpadnie w sidła jakiejś lalusi. Daj mu szansę. Choćby dla zdrowia, dla humoru.
Kasia przez cały czas milczała. Może Basia ma rację? Może jednak pójść z nim do kina?
Zadzwoniła do mamy i umówiła się, iż przywiezie Zosię. Film skończy się późno, więc odbierze ją dopiero rano. Mama zmrużyła oczy i spojrzała na nią uważnie, ale nic nie powiedziała.
Wieczór był cudowny. Kasia dawno nie była w kinie, nie mówiąc już o innych rozrywkach. Zakończył się w łóżku. No cóż, była na to gotowa. Po co czekać? Jest wolna, on też. Dla zdrowia, to dla zdrowia.
– No i jak? – pytała następnego dnia Basia. – Nie udawaj, iż nie wiesz, o co chodzi. Cała się świecisz.
Kasia nie odpowiedziała. Dała do zrozumienia, iż nie zamierza omawiać swojego życia prywatnego. Ale długo nie dało się ukryć prawdy. Marek wpadał do gabinetu, rzucał obiecujące spojrzenia, od których serce Kasia zaczynało walić, a myśli ulatywały. Basia oczywiście to widziała, uśmiechała się znacząco.
Romans rozkręcał się coraz bardziej. Spotykali się codziennie. U niej. Marek mieszkał z mamą. Początkowo przychodził, gdy Zosia już spała, a wychodził przed jej pobudką. Czasem został dłużej. Dziewczynka nie pytała, czemu rano w kuchni siedzi znajomy mamy i pije kawę. Wręcz lubiła, gdy przychodził. Przy nim mama nie podnosiła na nią głosu, gdy Zosia zbyt wolno się ubierała.
Gdy Kasia wychodziła za mąż, mąż często mówił, iż na razie wystarczy im jego mieszkanie, ale gdy pojawią się dzieci, trzeba sprzedać oba i kupić większe. Ale Kasia się upierała. To mieszkanie dostała od ojca krótko przed jego śmiercią. Tak, małe, ale życie potrafi zaskoczyć. I jak się okazało, bardzo się przydało.
Gdy w jej życiu pojawił się Marek, Kasia sama zaczęła myśleć o większym mieszkaniu. Córka rośnie, wiele rozumie. Problem w tym, iż po rozwodzie kupiła używane auto i jeszcze nie spłaciła kredytu.
– Myślałaś o kredycie hipotecznym? – spytał kiedyś Marek.
– Myślałam, ale jeszcze nie spłaciłam samochodu.
Rozmowa nie podobała się Kasi. Jak długo potrwa ich związek? Lata lecą, kobieca młodość nie trwa wiecznie. Fajnie, gdy starzeje się razem. Ale Marek dopiero wchodzi w najlepsze lata, a jak długo Kasia będzie wyglądać tak jak teraz? niedługo różnica między nimi stanie się bardziej widoczna. Kosmetyki, zabiegi, operacje – to drogie.
I tak nie dogoni młodości. W wielu filmach widziała, jak kobiety rujnują się, próbując zatrzymać czas, a efekt zawsze ten sam – kochanek i tak odchodzi. Weźmie kredyt, a potem zostanie sama i do końca życia będzie ledwo wiązać koniec z końcem.
Ale z każdym dniem Marek podobał jej się coraz bardziej. Gdy tylko któraś dziewczyna się do niego uśmiechnęła, zazdrość kłuła Kasię jak szpilka, zamglając myśli. Jak się nie zakochać, jak nie zazdrościć, gdy serce jest wolne i pragnie miłości? Przecież jeszcze jest młoda.
I tak Kasia nie wiedziała, co robić. Czekała, zwlekała.
Pewnego dnia Marek wyjechał na dwa dni w delegację. W pracy nie było nic pilnego, co mogłoby ją oderwać od myśli o nim. W przerwie obiadowej wyszła na spacer. Pogoda była spokojna, sucha, ale synoptycy zapowiadali śnieg.
Kasia przeszła jeden przystanek, zmarzła i zawróciła. Wstąpiła do małej kawiarni na kawę. Zdjęła płaszcz i nagle zobaczyła Marka. Naprzeciw niego siedziała młodziutka blondynka. Patrzyli na siebie zakochanym wzrokiem, pochyleni nad stolikiem, niemal dotykając się czołami. Marek trzymał jej dłonie w swoich.
Nie dało się pomylić – między nimi było cośKasia odwróciła się i wyszła, czując, jak pękające serce zostawia za sobą kolejne rozczarowanie, ale też ulgę, iż już wie, iż Marek nigdy nie był wart jej łez.