Od lat nasz wygląd podlega surowej ocenie. Dotyczy to nie tylko naszego ciała, ale również twarzy. Kult szczupłości nieodłącznie idzie w parze z pochwałą dla młodzieńczego wyglądu, który rozumiany jest jako jednolita, gładka cera. W świecie, w którym media społecznościowe zakrzywiają nasze postrzeganie atrakcyjności, bardzo trudno jest odnaleźć się kobiecie, która w jakimkolwiek stopniu odbiega od "ideału". W pogoni za perfekcyjnym wyglądem it-girl lub gwiazdy po zabiegach medycyny estetycznej zapominamy o tym, iż Photoshop wciąż robi robotę, a wbudowane w aplikacje filtry AI dają efekt liftingu bez skalpela. Wymagamy od naszych kremów, aby zadziałały jak żelazko, a serum ma zlikwidować wszelkie przebarwienia. Zapominamy, iż pielęgnacja to rytuał, który pozwala nam przez chwilę skupić się tylko na sobie.
Kult młodzieńczego wyglądu w XXI wieku
Jeszcze nie tak dawno internet rozgrzały najnowsze zdjęcia Kris Jenner, która dzięki licznym zabiegom wygląda, jak jej córki. W nagłówkach możemy przeczytać o "niesamowitej metamorfozie" i "zjawiskowym wyglądzie". "Kris, to było warte każdego centa, wyglądasz jak 12", "Teraz wygląda jak Kendall", "Nigdy nie widziałam lepszej roboty. Ten lekarz to artysta. Kris wygląda niesamowicie" - to tylko niektóre z komentarzy zamieszczonych w mediach społecznościowych.
Sytuacje takie, jak ta dobitnie mi uświadamiają, w jakim kierunku wciąż zmierzamy. Mimo coraz głośniejszego sprzeciwu kobiet, wciąż rażącą przewagę mają influencerzy i gwiazdy, którzy dokonują w swoim wyglądzie przeróbek. Utrwalane przez lata kanony piękna powodują, iż nasze poczucie własnej wartości jest coraz bardziej kruche. Zwłaszcza, jeżeli nie posiadamy środków, które pozwoliłyby nam "dogonić" celebrytki.
Zmarszczki mogą być powodem braku akceptacji siebie
Przez zakrzywiające nasze spojrzenie media społecznościowe zmarszczki przez cały czas są tabu, które ma nas wpędzić w kompleksy. Niegdyś uważano je za oznakę dojrzałości i budowanie autorytetu, a dzisiaj wciąż są kolejnym powodem do wstydu. Stały się dla nas czymś, z czym trzeba walczyć i całkowicie wyeliminować, a aby tego dokonać, jesteśmy w stanie sięgnąć po wszystkie dostępne środki - niezależnie od ich ceny oraz inwazyjności. To wszystko sprawia, iż zmarszczki, podobnie, jak nasz rozmiar, są dla nas realnym problemem, zamiast być naturalnym procesem i przemianą, które z wiekiem przechodzi nasze ciało. Zmarszczki bezsprzecznie stanowią także zagrożenie dla naszego zdrowia psychicznego. Ciągła presja ze strony społeczeństwa wpędza nas w poczucie bycia niewystarczającą i niedoskonałą, wpływając destrukcyjnie na akceptację siebie.
Body positive a postrzeganie zmarszczek
Ruch body positive ma coraz większy wpływ na zmianę postrzegania zmarszczek, zwłaszcza w kontekście odejścia od nierealistycznych ideałów piękna. Promowane jest przekonanie, iż każde ciało jest dobre takie, jakie jest. Niezależnie od wieku, rozmiaru czy wyglądu skóry. Dzięki niemu zmarszczki przestają być postrzegane jako „wada”, a stają się naturalnym i godnym akceptacji elementem życia.
Na szczęście możemy zauważyć, iż wyraźny sprzeciw wobec kultu młodości odnosi skutki. W kampaniach reklamowych, mediach społecznościowych i modzie coraz częściej pojawiają się osoby starsze, które pokazują swoje zmarszczki bez retuszu. To pozwala wierzyć, iż mimo wciąż istniejącego nacisku, zmarszczki znów staną się czymś naturalnym, świadectwem przeżytego życia, emocji, uśmiechu i trosk. Ruch body positive przez cały czas dopiero przesuwa granicę i nie zburzył jeszcze całego systemu, co wskazuje na to, iż przed nami wciąż daleka droga.

Stosowanie kremów i akceptacja zmarszczek - czy to się wyklucza?
Jako redaktorka beauty i kobieta po trzydziestce, bardzo często zadaję sobie to pytanie. Jednak wraz z doświadczeniem dochodzę do wniosku, iż stosowanie świadomej pielęgnacji nie musi oznaczać braku akceptacji zmarszczek. Wręcz przeciwnie, może być wyrazem szacunku i troski o siebie na każdym etapie życia. Powinnyśmy budować nowe podejście do pielęgnacji i odchodzić od narracji "walki z czasem". Używanie kremu czy serum przeciwzmarszczkowego nie musi oznaczać, iż ktoś wstydzi się starzenia. Może wynikać z chęci zachowania elastyczności, jędrności i komfortu skóry, które wpływają nie tylko na wygląd, ale i na samopoczucie.
Nie musimy rezygnować z pielęgnacji, warto jednak zwrócić uwagę na to, jak o niej myślimy. Czy dla nas jest środkiem, po którym oczekujemy całkowitego wymazania zmarszczek, czy jest do forma codziennego rytuału i posiadania "pięciu minut tylko dla siebie". Pielęgnacja anti-aging nie musi być oznaką obsesją młodości, może być świadomym wyborem: dbam o siebie, bo siebie lubię. Akceptacja zmarszczek i jednoczesna troska o wygląd skóry nie są więc sprzeczne. Raczej powiedziałabym, iż idą ze sobą w parze, mając potencjał do tworzenia zdrowego podejścia do starzenia się.
Tak samo uważam, iż pielęgnacja nie jest sprzeczna dla bycia body positive. jeżeli stosowanie kosmetyków nie jest wynikiem wewnętrznego przymusu czy społecznej presji, ale troską o zdrowie skóry, to w żadnym stopniu nie jest niebezpieczeństwem dla naszej psychiki. Bowiem body positive nie oznacza braku dbałości o wygląd. To akceptacja siebie tu i teraz przy jednoczesnym prawie do wyboru: chcę dbać o skórę nie dlatego, iż muszę wyglądać młodziej, ale dlatego, iż lubię o siebie dbać.
Zmarszczki w XXI wieku przestały być jedynie oznaką upływu czasu. Stały się symbolem napięcia między presją młodości a akceptacją naturalności. Z jednej strony media społecznościowe wciąż promują gładką skórę jako wyznacznik atrakcyjności. Z drugiej – rosnąca świadomość społeczna, ruch body positive i głosy kobiet (i mężczyzn) mówiących otwarcie o starzeniu się sprawiają, iż zmarszczki zaczynają być postrzegane nie jako „problem do ukrycia”, ale jako część tożsamości i doświadczenia.
Współczesne podejście do zmarszczek nie jest już czarno-białe: można je akceptować, a jednocześnie dbać o skórę. Można się starzeć z dumą i jednocześnie sięgać po krem. Najważniejsze, by to był wybór świadomy, wolny od lęku i społecznej presji. Bo piękno XXI wieku to nie brak zmarszczek, ale autentyczność, w której jest miejsce i na pielęgnację, i na zmarszczki.