Jest mistrzynią świata w jiu-jitsu, pracowała jako ochrona w klubie. "U drapieżców czerwone flagi są ewidentne"

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
- o ile idziemy na randkę, zawsze zalecam dziewczynom, żeby dały sobie czas. Bardzo łatwo jest ulec zauroczeniu. Polubimy kogoś ze względu na wygląd albo motylki w brzuchu i pojawia się pełne zaangażowanie. Warto poobserwować daną osobę w różnym środowisku. U niektórych drapieżców czerwone flagi są ewidentne - mówi Joanna Ziobronowicz, mistrzyni świata w brazylijskim jiu-jitsu, autorka książki "Masz Moc".
Klaudia Kolasa, Gazeta.pl: Jesteś mistrzynią świata w brazylijskim jiu-jitsu, uczysz kobiety samoobrony. Gdy czytałam twoją książkę "Masz moc", zastanawiałam się, czy zdarza ci się bać jeszcze czegokolwiek?
Joanna Ziobronowicz: Teraz, może nie do końca się boję, ale jestem świadoma zagrożeń, które mogą wydarzyć się wszędzie. Oprócz taktyk fizycznych, również cały czas walczę z syndromem grzecznej dziewczynki. To praca na całe życie - w szczególności dla kobiet, które w dzieciństwie słyszały, iż "dziewczynce nie przystoi", iż "dziewczynka nie powinna zabierać za często głosu". Tak społeczeństwa programują kobiety od najmłodszych lat, a to odbija się na nas w życiu dorosłym.


REKLAMA


Ta świadomość pomaga ci się przed nimi chronić?
Oczywiście. W samoobronie ogromne znaczenie ma obserwacja środowiska i pozostawanie świadomym tego, co dzieje się dookoła. Dla mnie kluczem jest prewencja, czyli unikanie eskalacji zagrożenia. Reagowanie, zanim dojdzie do przemocy fizycznej. Ważne jest to, żeby zauważyć czerwone flagi. Specjaliści ochrony z całego świata mówią, iż do zbrodni często nie dochodzi spontanicznie, tylko te działania są planowane.
W książce zauważasz, iż sprawcy przemocy często dobierają swoją ofiarę na podstawie jej mowy ciała.
Emanowanie niektórymi cechami sprawia, iż jesteśmy bardziej podatne na atak. Chodzi m.in. o to, jak się prezentujemy. Czy wyglądamy na asertywne, czy mowa ciała jest otwarta, czy mamy skoordynowane kroki, czy chodzimy z podniesioną głową, a może wlepiamy wzrok w podłogę. Znaczenie ma także mimika twarzy.
Niestety psychopaci są bardzo dobrzy w ocenianiu mowy ciała drugiej osoby. Szukają słabości - nie tylko fizycznej, ale także psychicznej. Wyłaniają swoje ofiary z tłumu i przechodzą do tzw. wywiadu. Zadają pytania, aby na ich podstawie ocenić, czy ktoś będzie w stanie się bronić. Przykładowo, amerykański seryjny morderca Ted Bundy izolował swoje ofiary, zapraszając je do swojego samochodu. Czasami udawał policjanta, czasami mówił, iż potrzebuje pomocy. Gdy osoba łapała się na jego grę, bo była podatna na manipulacje i w końcu wsiadała do samochodu, zabierał ją ze sobą. Na podstawie pewnych sygnałów i mowy ciała możemy też rozpoznać osobę, która jest dla nas potencjalnym zagrożeniem.
Jakie to sygnały?
Zależy to od sytuacji. Do większości aktów przemocy - przede wszystkim na tle seksualnym - dochodzi ze strony osób, które znamy. o ile tę osobę znamy, możemy ją obserwować. o ile idziemy na randkę, zawsze zalecam dziewczynom, żeby dały sobie czas. Bardzo łatwo jest ulec zauroczeniu. Polubimy kogoś ze względu na wygląd albo motylki w brzuchu i pojawia się pełne zaangażowanie. Warto poobserwować daną osobę w różnym środowisku.


U niektórych drapieżców czerwone flagi są ewidentne: za dużo pije, bierze substancje odurzające, być może ma zaburzenia psychiczne, w czasie rozmowy pojawiają się niefajne komentarze - krytyka innych, wyrazy agresji i impulsywności. Inni świetnie nauczyli się je ukrywać i potrzeba więcej czasu, by je dostrzec. To może być przesadny urok, stosowanie różnych form manipulacji - próba odizolowania ofiary od bliskich, teksty w stylu: "jeżeli mnie kochasz, to zrobisz to i tamto". Nierespektowanie jej granic i reguł. Drapieżca idzie za tym, co chce osiągnąć, choćby gdy odmawiamy. Oczywiście, każdy w jakiś sposób manipuluje - chcąc, nie chcąc - choćby jeżeli intencje są dobre. Ale o ile pojawia się zbiór różnych uwag, które mamy do danej osoby, to powinna zapalić nam się lampka, czy warto dalej się bawić w taką znajomość.
Od 20 lat uczysz kobiety samoobrony. Z jakimi historiami spotykasz się, prowadząc warsztaty?
Z przeróżnymi. Kobiety przychodzą na warsztaty, bo chcą nauczyć się technik samoobrony, ale w czasie kursu zdają sobie sprawę z tego, iż brakuje im asertywności. Dla mnie, jako instruktorki, jest to szokujące. Nie potrafią wypowiedzieć słowa "nie". Bywa tak, iż choćby po całym weekendzie warsztatów, nie są w stanie wydobyć z siebie komendy. Po drugie, zgłaszają się do mnie, żeby walczyć ze "stanem zamrożenia", czyli momentem, gdy w pewnym sytuacjach czują się sparaliżowane. Nie potrafią się wypowiedzieć, ani zareagować mową ciała. To bardzo niebezpieczne w kontaktach z agresorem. Sztuki walki pomagają wyrobić sobie refleks, by umieć się postawić i zapanować nad sytuacją. Ten paraliż bardzo często występuje u ofiar przemocy.
W książce szczegółowo omawiasz, jak sobie z nim radzić.
Są różne metody wzmacniania pewności siebie, radzenia sobie ze stresem w sytuacjach, kiedy nas zatyka. Warto nauczyć się tłumić układ nerwowy do poziomu, kiedy jesteśmy w stanie oszacować sytuację i zastanowić się, co zrobić i jakie mamy opcje. Skupić się na tym, by nie doprowadzić do momentu, gdy stres nas zżera i nie jesteśmy w stanie nic z siebie wydusić.
Ważna jest asertywna komunikacja. To, jak wyglądamy i się prezentujemy, powinno być odzwierciedlone też w tonie naszej mowy. Zachęcam do obniżonego tonu głosu, który brzmi bardziej autorytatywnie. Na tej podstawie agresor może zdecydować, iż nie będzie kontynuował wywiadu. Możemy trenować ze znajomymi.


Miałaś kiedykolwiek taką sytuację, iż stres przejął kontrolę?
Raz mi się to zdarzyło. To był dla mnie przełomowy moment. Wtedy postanowiłam otworzyć szkołę samoobrony dla kobiet. To było jeszcze zanim zostałam mistrzynią świata w jiu-jitsu. Miałam już 10 lat doświadczenia w sztukach walki i ktoś mnie zaatakował znienacka. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Totalnie mnie zamroziło. Nie chodziło o brak moich umiejętności bronienia się, tylko nie byłam świadoma tego, co zieje się dookoła i skąd przychodzi zagrożenie. Biorę pełną odpowiedzialność za to, iż nie widziałam tej sytuacji, a mogłam zareagować wcześniej. To mi dało do myślenia. W samoobronie chodzi też o to, co zrobić, zanim dojdzie do rękoczynów.
W książce opisujesz też niektóre sytuacje, które miały miejsce, gdy pracowałaś jako ochrona w klubie.
Kiedy zaczynałam pracę, zaskoczeniem było dla mnie, iż ochroniarze, którzy już lata pracowali na tym stanowisku, bardzo adekwatnie potrafili oszacować, która osoba wyleci z klubu z powodu agresywnego zachowania. Nie rozumiałam, na jakiej zasadzie oni to wiedzą. W końcu sama nauczyłam się rozpoznawać te sygnały po mowie ciała. Sposób chodzenia, mówienia, wzrok, to, jak ktoś manewruje rękoma - czy ręce się pocą, czy ma zaciśnięte pięści - to wszystko jest nośnikiem informacji.
Jak długo pełniłaś tę funkcję?
Pięć lat. Rzeczywiście po tych pięciu latach byłam w stanie rozpoznać, kto będzie sprawiał problemy. Dlatego w klubach zawsze następuje selekcja na wejściu. Oczywiście zdarzają się takie sytuacje, których nie można przewidzieć, np. dosypanie substancji psychoaktywnej do drinka.
W Polsce przeważnie mężczyźni stoją na bramce. Jak się czułaś na tym stanowisku w Anglii?
W Anglii kobiety są rekrutowane do pracy w ochronie, aby ochraniać dziewczyny. Mają kilka zadań: przeszukiwanie kobiet na wejściu, sprawdzanie damskich toalet - w których często dzieją się niepokojące sytuacje - i radzenie sobie z problemami i konfliktami, w których biorą udział kobiety. Więc w teorii, ale tylko w teorii, kobiety służą ochronie kobiet. W praktyce my wszyscy się miksujemy w sytuacjach problematycznych. Gdy jest sygnał, iż coś niebezpiecznego się dzieje, to każdy reaguje. Dla mnie to było bardzo przydatne, bo zdałam sobie sprawę z tego, co działa, a co nie działa. Odbywałam ten swój trening sprawdzający w bezpiecznym otoczeniu, bo jednak byli koledzy z branży, którzy w razie czego mogli mi pomóc.


jeżeli podejrzewamy, iż może dojść do ataku, co powinniśmy zrobić?
Są dwie formy ataku - od osób, które znamy i tu już mówiłam o tym, iż warto je obserwować. jeżeli chodzi o sytuacje, kiedy mamy nieznajomego na ulicy, to istotna jest ocena otoczenia i środowiska. Wiadomo, nie popadajmy w paranoję, ale w sytuacji, gdy jesteśmy same - np. w uliczce, gdzie nie ma innych ludzi, warto cały czas zwracać uwagę na to, kto idzie za nami i mieć wizję na otoczenie. Obserwować ludzi, którzy stoją na przystankach. Najlepiej stać tyłem do ściany, aby widzieć wszystko, co się dzieje.
Dzisiaj zauważyłam w kawiarni, iż dużo ludzi siedziało odwróconych do ściany i patrzyło w telefon. To mnie zaintrygowało. Wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Kiedyś się mówiło, iż mężczyźni mają taki instynkt, by siadać tyłem do ściany i obserwować resztę. Jak się wychodziło na lunch, to rzeczywiście mężczyzna siadał na kanapie, tyłem do ściany i się rozglądał dookoła. Teraz tego nie ma. Ludzie zupełnie nie wiedzą, co się dookoła nich dzieje.
Idą ulicą i patrzą w telefon, jeszcze dodatkowo słuchając muzyki.
Słuchawki odpadają, nie ma opcji. Powinnyśmy mieć kontakt ze środowiskiem I rozglądać się dookoła. Dwa tygodnie temu miałam taką sytuację na peronie - późny wieczór, byłam sama. Kręciło się tam dwóch nastolatków. Jeden siedział na ławce, a drugi spacerował. Po mowie ciała natychmiast zorientowałam się, iż współpracują. Rzucali na siebie okiem. W momencie, kiedy weszłam na peron, chłopak zaczął patrzeć na mój telefon, więc schowałam go do kieszeni. Podszedł do mnie i zapytał, czy może z niego skorzystać. Obchodził mnie w bardzo dziwny sposób - z takiej strony, iż ja stawałam plecami do osoby, która siedziała na ławce. Wiedziałam, iż to jest forma rozproszenia. Cały czas ustawiałam się tak, żeby widzieć, co robi ta druga osoba i po mowie ciała widziałam, iż szykowała się do wyrwania mi telefonu. Świadomość tego, co się dzieje wokół nas, może nam pomóc przetrwać sytuację niebezpieczną. Ja wówczas zeszłam z peronu i wróciłam dopiero, jak podjechał pociąg.
Teraz mamy sezon wakacyjny – chodzimy na imprezy, festiwale, spotykamy na urlopie nieznajomych. Na co szczególnie uważać w tym czasie?
Zachęcam wszystkich, żeby zawsze mieć towarzystwo znajomych. Sprawdzać się nawzajem, trzymać przy sobie drinki. Bardzo często zdarza się tak, iż nieznajomy podaje nam drinka, częstuje alkoholem z otwartej butelki. Ja bym czegoś takiego nie przyjęła. Jak jesteśmy w grupie, ważne jest sprawdzanie, gdzie jest nasza koleżanka, jak się czuje. Ja widziałam takie sytuacje, iż w ciągu pięciu minut dziewczyna z tańczącej, nagle lądowała nieprzytomna na podłodze. To się dzieje bardzo szybko. Formą ochrony jest ciągła komunikacja z osobami, z którymi jesteśmy. o ile coś się dzieje, to wtedy faktycznie mamy wsparcie i można temu zapobiec. Nie zalecam wychodzenia z imprezy z nieznajomymi. Ja wiem, iż to jest popularne.


Wakacyjne miłości...
No wakacyjne miłości... Wiadomo, ludzie to robią. Ale jest to niezmiernie niebezpieczne. Wszystko może się wydarzyć, także zalecam trzymać gardę cały czas.
Z czym chciałabyś, żebyśmy zostały pod koniec tej rozmowy?
Słuchajmy kobiecej intuicji. Ona zwykle się odzywa, ale bywa tak, iż my jej nie słuchamy, gdy pojawiają się przeczucia dotyczące pewnej osoby. Ignorujemy ją, włącza się krytyczka wewnętrzna, tłumaczymy sobie, iż to nasz wymysł. A ona naprawdę może ostrzegać nas przed niebezpieczeństwem. Słuchajmy jej i próbujmy się wydostać z sytuacji! jeżeli musisz to kłam i nie myśl, co ktoś sobie o tobie pomyśli. Nie chodzi o to, żeby być miłą. Chodzi przede wszystkim o twoje bezpieczeństwo.
Idź do oryginalnego materiału