«Jest moją matką… Ale tak bardzo boli słyszeć tylko wyrzuty»

twojacena.pl 1 dzień temu

Dzisiaj znów czuję ten sam błyskawiczny skurcz w sercu. Czterdzieści jeden lat, a wciąż jak ta mała dziewczynka patrząca w oczy matce, wypatrująca choć ciepłego spojrzenia, słów otuchy, dumy. Cokolwiek. Tyle lat minęło, a ta rana wciąż krwawi.

W rodzinie jesteśmy trzy siostry. Ja – najstarsza, potem Agnieszka, a najmłodsza to Kasia. Zawsze myślałam, iż jako pierwszą będzie mnie najbardziej cieszyć, iż będę jej podporą, wzorem. Przecież starałam się najbardziej – w szkole same piątki, nigdy kłopotów, zawsze grzeczna. Ale mama widziała inaczej. Agnieszka to jej „trudne dziecko” – wulgarna, wagarowiczka, ale zawsze usprawiedliwiana: „Taka już jest”. A Kasia? Ulubienica. Cicha, ułożona, delikatna. Mama nieraz mówiła, iż budziła się w nocy, by sprawdzić, why Kasia oddycha – taka była krucha. A ja? Jakbym był niewidzialna.

Nie gniewam się na siostry. Mają swoje życie. Ale ból wciąż gryzie – nie do nich, do niej. Do matki. Całe życie starałam się zasłużyć na jej uznanie. W szkole, w pracy, w domu. Nigdy nie prosiłam o drogie rzeczy, nie sprawiałam kłopotów. Chciałam tylko usłyszeć: „Jesteś wspaniała”.

Lecz kiedy odwiedzam ją w Warszawie, słyszę to samo. „Jesteś brzydka”, „Głupia jesteś, nic nie umiesz”, „Skąd taka niedojda mi się wzięła?”. Pocieszałam się: „Taka już jest”, „Zmęczona”, „Nie potrafi inaczej”. Ale gdy po latach starań, nieprzespanych nocy z dziećmi, walki o rodzinę, znów słyszę: „Źle sprzątasz”, „Nie umiesz gotować”, „Dzikie dzieci”. Łzy wracają.

Kiedy urodziłam Jakuba, mama niemal wywiozła mnie do pracy:
„Zamulasz się w domu! Wracaj do biura!”.
A gdy wróciłam:
„Znalazłaś sobie pracę, a rodzina cię nie obchodzi. Karierowiczka! I tak niczego nie potrafisz.”

I tak w kółko. Porównania. Kasia – śliczna. Agnieszka – zaradna, dobrego faceta złapała. A ja? Pomyłka. Milczę. Ściskam zęby, połykam łzy. Bo jeżeli odpowiem, rzuci: „Ach, jaka niewdzięczna córka! Wszystko ci nie pasuje!”.

Czasem krzyczy we mnie: „Mamo, dlaczego mnie nie kochasz? Co zrobiłam źle?”. Ale nie mogę. Boję się. Bo jeżeli powiem prawdę, odejdzie na zawsze. A ja tego nie zniosę. choćby jeżeli boli – nie oderwę ostatniej nitki, która nas łączy.

Mąż mówi: „Powiedz jej wreszcie. Może się opamięta.”. Ale on nie rozumie. Dla niego to proste. Dla mnie matka to korzeń, powietrze. Bez niej jestem ułomkiem. choćby gdy rani – to moja mama. I wciąż, jak dziecko, czekam, aż w końcu powie:
„Córko, jesteś dobra. Jestem z ciebie dumna”.

I wciąż czekam. Tak jak czekałam całe życie.

Idź do oryginalnego materiału