Klątwa córek na „samolubną” matkę, która poświęciła się dla nich całe życie.

newskey24.com 2 dni temu

W małej wsi na Podlasiu, gdzie czas płynie leniwie, a stare drewniane domy skrywają rodzinne tajemnice, panowało przekonanie: matka musi poświęcić się dzieciom, porzucając własne marzenia. Ale Helena, matka dwóch dorosłych córek, odrzuciła tę zasadę. Jej decyzja o przyjęciu spadku po siostrze wywróciła jej życie do góry nogami i wywołała burzę oburzenia u tych, którzy przywykli widzieć w niej tylko pokorną ofiarę.

Helena wyszła za mąż jako młoda dziewczyna, pełna nadziei. Urodziła dwie córki, Kasię i Anię, ale szczęście nie trwało długo. Mąż, okazujący się łajdakiem, zniknął trzy lata po narodzinach młodszej córki, Ani, zostawiając Helenę samą z dwójką maluchów. Wychowywanie dzieci w pojedynkę było katorgą. Helena odmawiała sobie wszystkiego, harując od świtu do nocy, by córki miały choć odrobinę normalności. Ale niektórych problemów — jak własnego mieszkania — nie udało się rozwiązać.

Rodzina żyła w maleńkim domku na skraju wsi, z ogródkiem, który ratował ich w trudnych czasach. Córki dorosły, wyszły za mąż i wyprowadziły się do miasta, wynajmując mieszkania. Helena została sama. Gdy zdrowie zaczęło szwankować, przeszła na wcześniejszą emeryturę. Wtedy jej starsza siostra, Bogusia, ciężko zachorowała. Helena, bez wahania, przeprowadziła się do jej przestronnego mieszkania w centrum Warszawy. To, co tam zobaczyła, oszołomiło ją.

Bogusia, wolna od rodzinnych zobowiązań, żyła dla siebie. Wydawała pieniądze na podróże, teatry, markowe ubrania, nie martwiąc się o jutro. choćby wobec siostry okazywała lekceważenie: „Jak nie będziesz się mną opiekować, Heluś, znajdę kogoś innego. Ale wtedy mieszkanie nie przypadnie tobie”. Helena była zszokowana jej egoizmem, ale żyjąc z Bogusią, zaczęła rozumieć jej filozofię. Gdy siostra zmarła, zostawiając jej mieszkanie, Helena jakby się obudziła. Po raz pierwszy pomyślała: a może czas żyć dla siebie?

Została w warszawskim mieszkaniu, otoczona gwarem ulic i migotem neonów. Po latach poczuła się wreszcie żywa. Zaczęła chodzić na wystawy, spacery po Łazienkach, choćby zapisała się na kurs tanga. Ale jej szczęście okazało się solą w oku dla córek.

Kasia i Ania przywykły, iż matka zawsze stawiała ich potrzeby ponad swoje. Kasia, która z mężem wzięła kredyt hipoteczny, liczyła, iż Helena sprzeda mieszkanie i podzieli się pieniędzmi, by ulżyć im w spłacie. Ania, spodziewająca się trzeciego dziecka i wynajmująca lokum, marzyła o kupnie małego mieszkania za te same pieniądze. Córki już wszystko zaplanowały, nie pytając matki. Ale Helena odmówiła sprzedaży. Postanowiła zostać w mieście i żyć tak, jak nigdy nie śmiała marzyć.

— Mam dość poświęcania się — powiedziała córkom, gdy przyjechały domagać się wyjaśnień. — Chcę wreszcie żyć dla siebie.

Córki wpadły w szał. Nazwały ją egoistką, zarzuciły niewdzięczność. „Całe życie byłaś dla nas, a teraz rzucasz nas dla swoich zachcianek!” — krzyczała Kasia. Ania, ocierając łzy, dodała: „Jak możesz myśleć tylko o sobie, gdy ja mam dzieci, a my tu się tłoczymy w wynajętym mieszkaniu?”

Helena milczała, choć serce pękało jej z bólu. Przypomniała sobie, jak głodowała, by córki mogły iść do szkoły w nowych sukienkach, jak szyła po nocach, by dorobić parę złotych. A teraz oskarżały ją o zdradę. Najgorsze było to, iż córki choćby nie pomogły jej w opiece nad Bogusią. Pojawiły się dopiero po śmierci ciotki, gdy powąchały spadek.

— Dlaczego zapomniałaś o nas i wnukach? Jak śmiesz się teraz bawić w tym mieście? — rzuciła Kasia, zanim wyszła, trzasnąwszy drzwiami.

Ania przestała dzwonić. Córki wymazały matkę ze swojego życia, nazywając ją „samolubną”. Helena została sama, ale nie żałowała swojej decyzji. Po raz pierwszy czuła się wolna. Spacerowała nad Wisłą, piła kawę w przytulnych kawiarniach, uśmiechała się do obcych. Jej oczy, niegdyś przygaszone zmęczeniem, teraz płonęły życiem.

Czy można ją winić? Oddała córkom wszystko, co miała, ale w końcu wybrała siebie. One, przyzwyczajone do jej ofiar, nie potrafiły zaakceptować, iż ma prawo do szczęścia. Kto tu jest egoistą — matka, która postanowiła żyć po swojemu, czy córki, żądające kolejnych poświęceń? Helena znała odpowiedź, ale nie uśmierzało to bólu rozstania z rodziną. Tylko się modliła, iż kiedyś córki zrozumieją: choćby matka ma prawo do własnego serca.

Idź do oryginalnego materiału