To miały być wymarzone wakacje w lipcu. Tymczasem zamiast słońca, piasku i dobrego hotelu był szok, niedowierzanie i stracone dni. Jeszcze w marcu pan Tomasz wraz z partnerką, dwójką dzieci oraz zaprzyjaźnioną, również czteroosobową rodziną, wykupił 10-dniowe wczasy w Bułgarii. Padło na czterogwiazdkowy hotel z pełnym wyżywieniem oraz licznymi atrakcjami dla najmłodszych. Oferta pochodziła z biura Itaka, jednak została zakupiona poprzez serwis wakacje.pl. Po wpłaceniu otrzymali zwykłe zatwierdzenie o prawidłowym złożeniu zlecenia. Później zaś dokonywali terminowych płatności, na które otrzymywali standardowe powiadomienia, w tym również ostateczne potwierdzenie rezerwacji, znalezione także na portalu klienta.
REKLAMA
Z naszej strony nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy
- napisał. Niestety ta nadeszła w dniu wylotu, gdy pod domem czekała już taksówka mająca zawieźć całą rodzinę na lotnisko.
Zobacz wideo Prąd rozrywający wciąga w głąb morza. Bądź uważny, gdy jesteś na plaży
Zaplanowali wymarzone wakacje. W dniu wylotu zauważyli, iż coś jest nie tak
Dzień wyjazdu (22 lipca) rozpoczął się spokojnie, gdyż wszystko było gotowe, walizki spakowane, taksówka zamówiona, zaś wylot zaplanowany był na 17.20. Podczas oczekiwania rodzina jeszcze raz przejrzała zestaw wydrukowanych dokumentów, by upewnić się, iż wszystko mają. Właśnie wtedy ich uwagę przykuł jeden zapis na ostatecznej umowie. Było to: potwierdzenie rezerwacji anulowanej imprezy turystycznej.
Nie otrzymaliśmy nigdy do tej pory żadnego wcześniejszego powiadomienia o jakimś anulowaniu naszej rezerwacji
- napisał autor listu. Początkowo pojawiły się myśli o jakimś błędzie technicznym, gdyż w systemie wszystko widniało jako opłacone, zaś status wyjazdu był potwierdzony. Mimo to, dla świętego spokoju rodzina skontaktowała się z biurem i pośrednikiem, aby rozwiać ewentualne niejasności.
Możecie państwo wyobrazić sobie nasz szok i zdenerwowanie oraz emocjonalną reakcję naszych dzieci, kiedy zarówno na infolinii organizatora, jak i pośrednika usłyszeliśmy to samo - przekazano nam, iż środki za wycieczkę były rzeczywiście prawidłowo zaksięgowane (wstępna zaliczka już od marca), ale sama rezerwacja w ich wewnętrznych firmowych systemach widniała jako niepotwierdzona i w związku z tym tak naprawdę nie mieliśmy wykupionego pobytu w hotelu i miejsc w samolocie. Czyli nasze wymarzone wakacje przepadły
- wyjaśnił pan Tomasz, który usłyszał też, iż nie mają po co fatygować się na lotnisko, gdyż nie zostaną wpuszczeni do samolotu. W tamtej chwili taksówka mająca zawieźć ich na miejsce czekała pod domem.
Zamiast wymarzonych wakacji, stres i zszargane nerwyWykupili wakacje. Przez błąd nie polecieli. Zdjęcie lustracyjne. Fot. pexes.com / ketut subiyanto
Wykupili wakacje, ale nie polecieli. Alternatywa obfitowała w kolejne problemy
Zaskoczenie było tym większe, iż rodzina przez cały czas otrzymywała potwierdzenia rezerwacji. Konsultanci serwisu nie potrafili powiedzieć, dlaczego nikt ich nie poinformował o żadnym problemie, zaś cała sprawa wyszła dopiero po interwencji rodziny. Co ciekawe, rezerwacja ich znajomych, choć wykupiona tego samego dnia (lecz na krótszy okres, wylot mieli zaplanowany na później), przeszła bez problemów.
Zamiast rozkoszować się słońcem, morzem, plażą i basenami w towarzystwie przyjaciół, zostaliśmy zmuszeni na ostatnią chwilę gorączkowo szukać jakiejś niestety gorszej alternatywy, żeby chociaż w jakikolwiek sposób jeszcze wykorzystać biegnący w dalszym ciągu urlop.
Z powodu pełni sezonu znalezienie jakichkolwiek wakacji w podobnym standardzie, pasującym terminie i z wylotem z Warszawy graniczyło z cudem. Ostatecznie konsultanci serwisu wakacje.pl zaproponowali im wyjazd, jednak z wylotem przesuniętym o trzy dni i z Poznania, co wiązało się z dodatkowymi niedogodnościami. Sam urlop byłby też krótszy i niemożliwe byłoby spędzić go ze znajomymi, jak było to zaplanowane wcześniej.
To niestety nie był koniec naszych kłopotów
- zdradził pan Tomasz. Otóż okazało się, iż wylot z Poznania również nie obył się bez problemów. Choć był zaplanowany na 18.05, ostatecznie maszyna zabrała ich na wakacje o... 4.25 następnego dnia, przez co wakacje skróciły się o kolejny dzień. Wszystko przez awarię samolotu. Przez cały ten czas rodzina koczowała z dziećmi na lotnisku. Byli zmęczeni, śpiący, zdenerwowani i praktycznie pozbawieni opieki ze strony linii lotniczej. Jak zaznaczył pan Tomasz, jej przedstawiciele jedynie na początku rozdali bony żywnościowe, zaś potem nikogo już nie było do samego odlotu.
Zamiast wymarzonych wakacji, stres i zszargane nerwyLotnisko, zdjęcie ilustracyjne. Fot. pexels.com / connor danylenko
Wakacji z takimi przygodami naprawdę ciężko jest życzyć choćby najgorszemu wrogowi. Straconych nerwów, stresu, skróconego urlopu i łez dzieci nikt i nic nam już nie wynagrodzi
- wyjawił. Dodał też, iż aktualnie wakacje.pl "nie przejawiają woli, aby w pełni zrekompensować poniesione straty, jeżeli chodzi o błędnie anulowaną oryginalną rezerwację".
Jaka nauka płynie z naszej historii? Na pewno trzymanie się zasady 'ograniczonego zaufania', choćby do tak dużych i popularnych serwisów jak wakacje.pl, jeżeli chodzi o planowanie wypoczynku. choćby jeżeli wszystko wydaje się w porządku z naszą rezerwacją, to zawsze warto potwierdzić ją niezależnie u operatora, aby mieć pewność, iż wszystkie strony dołożyły należytych starań i dopełniły swoich obowiązków
- podsumował pan Tomasz. Napisaliśmy do serwisu wakacje.pl z prośbą o komentarz. Gdy go otrzymamy, zaktualizujemy artykuł. Kupujesz wakacje przez pośredników? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.