Krótki meldunek z obrzękowego placu boju.

drzoanna2.wordpress.com 2 miesięcy temu

Jeśli myślicie, iż spokojnie i cierpliwie czekam, aż odezwą się do mnie z Ośrodka Rehabilitacji POLIMED z os. Piastów, co przy super przyjaznych wiatrach może nastąpić późną wiosną (bo prawilny termin na grudzień) no to chyba mnie nie znacie 😛
Zaraz po otrzymaniu tego terminu zadzwoniłam do pana Marcina, jednego z zatrudnianych tam masażystów, mgr fizjo, o którym już wiedziałam, iż dojeżdża do pacjentów. No i hop hop już jestem w jego grafiku, który co prawda wypchany po brzegi, ale np o 11tej bladym świtkiem w sobotę da radę. Ja jakby trochę słabiej, ale jak mus to mus, nie chlipiemy w poduszkę tylko zapierdalamy 😀
No i tak zapierdalam od początku lutego, póki co 3 zabiegi manualnego drenażu limfatycznego, spektakularnych efektów niet, ale na cuda to ja raczej nie liczyłam 😛
Poza tym wykonuję sama na sobie wszystko to, co dotychczas, tylko częściej, dokładniej i z większą siłą.
Z tymi rękawami uciskowymi to straszna chujoza – te dostępne w sprzedaży (stacjonarnej i w sieci) to niby pełna profeska, medycznie bez zarzutu – tylko rozmiarówka do dupy, bo moja łapa jest między rozmiarami S i M, znaczy M nie uciska jak trzeba i po prostu się zsuwa spod ramienia, a S ściska jak dziki i palce mi sinieją od braku dopływu krwi. Ale kupiłam oba, choć generalnie częściej używam tego S, zdejmując od czasu do czasu i rozmasowując łapę. Mam także rękawiczki, takie na samą dłoń i tu identyczna historia: rozmiar S fajnie ściąga chłonkę z palców, natomiast ta blokuje się na dłoni, tworząc malowniczą poduszkę, więc znowu co chwila trza zdejmować i masować, trochę bez sensu. Pisząc „masować” mam na myśli nie jakieś milusie mizianie, tylko kurwa jedziesz z całej siły kostkami lewej dłoni, zwiniętej w pięść, tak powolutku, od palców przez nadgarstek i dalej, mam od tego takie ślady, jakbym się non stop biła na gołe piąchy 😛
Widać więc, iż utopiłam sporo kasy w tych wszystkich ustrojstwach (że o wcześniejszych wycieczkach krajoznawczych na Ruczaj nie wspomnę) i kurde ani bym nie miauknęła, gdyby pomagały w widoczny sposób.
Pan Marcin zaproponował tejpy, znaczy powrót do kinesiotapingu, który zarzuciłam ze względu na alergię, która się ujawniła po ponad roku używania.
Tym razem więc tejpy bawełniano-konopne, ponoć mniej uczulają.
Zakupiłam, Elutka mnie okleiła i czekamy na efekty.
Są jasno-beżowe, jak plaster, już po paru godzinach wyglądają, jak brudne, ale nic to, poczekajmy spokojnie i zobaczymy.
A poza tym na gwałt przygotowuję się do operacji ucha.
RTG płuc – jest, zęby wyleczone i zaświadczenie o tym też jest (choć w sobotę wyrywam jeszcze spsutą ósemkę, tę drugą, ostatnią jaka mi została, se zostawię na deser po operacji, bo urosła w poziomie kretynka jedna, nie w pionie i trza będzie wychlastać chirurgicznie.
A jutro zaplanowana wizyta na Jakubowskiego u mojej pani dr otolaryngolog, pewnie jeszcze jakieś ostatnie badania (czy np dziura mi cudem nie zarosła) plus sprawdzenie moich przygotowań do operacji.
O parę rzeczy ją zapytam i pokażę łapę z obrzękiem, czy nie koliduje z zabiegiem.

I to by było na tyle, wracam do obróbki fotek po sobotnim SM w Chicago Bar 🙂

więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/po-raku/

Idź do oryginalnego materiału