Propagatorem tej zasady jest Amerykanin Marcel Schwantes, mówca i coach liderów biznesu. Jej kluczowym przesłaniem jest to, żeby nie działać pod wpływem impulsu i nie ulegać presji czasu. Marcel Schwantes, zaznacza, iż gdy podejmujemy decyzje w pośpiechu, są one nieprzemyślane i w dłuższej perspektywie mogą mieć negatywne skutki. Gdy jednak nie mamy zbyt wiele czasu w rozważania, z pomocą może przyjść zasada 10-10-10.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamila Boś z "Rolnik szuka żony" walczy ze stereotypami. "Ciężko pracuje, nie tylko wyglądam"
Na czym polega zasada 10-10-10?
Zgodnie z jej założeniami, przed podjęciem decyzji, powinniśmy zadać sobie trzy istotne pytania. Brzmią one: "Jak będę czuć się z tą decyzją za 10 minut?", "Jak będę czuć się z nią za 10 miesięcy?" oraz "Jak będę się z nią czuć za 10 lat?". Myśląc o tym, co będzie działo się w konkretnych odstępach czasu, spojrzymy na nasz problem szerzej.
"Pomyśl o tej metodzie jak o mentalnej podróży w przyszłość, która pomaga ci zwolnić, wyjść poza presję danej chwili i zastanowić się nad krótkoterminowymi oraz długoterminowymi konsekwencjami swoich decyzji. Zasada ta może również potencjalnie uchronić cię przed podjęciem decyzji, których później będziesz żałować" - tłumaczy Schwantes.
Nie myśl o tym, co ludzie powiedzą
Największą pułapką, według eksperta, jest próba zaimponowania innym i myślenie o tym, co ludzie powiedzą. Metoda 10-10-10 ma pomóc wyjść z tej pętli. Dzięki niej zatrzymujemy się na moment i przyglądamy się własnym emocjom. W ten sposób możemy określić, czy dana decyzja sprawi, iż poczujemy się spełnieni i szczęśliwi, czy może w dłuższym odstępie czasu przyniesie tylko żal i rozgoryczenie. Zdarza ci się podejmować decyzje pod wpływem impulsu? Zapraszamy do udziału w sondzie i komentowania.