Magia wróżb: Ciekawostki z mojego spotkania z wróżką!

newsempire24.com 1 dzień temu

31 sierpnia 2025 Dzisiaj wpadłem w wir wspomnień, które wciąż kręcą się jak karty w słoiku babci Jadzi.

Co ty, chłopie, ciekawsko? rzuciła wprost do mnie przenikliwym spojrzeniem właścicielka przytulnego domku, nie odrywając rąk od rozkładania kart na stole.

Usiadłem, przyklejony ze strachu do krzesła, skinąłem głową i niepewnie spojrzałem w ciemne, jak noc, oczy staruszki.

Przypomina mi się Nurek! Niebo jej królestwem! westchnęła i skrzyżowała się, na jej ustach pojawił się ledwie dostrzegalny, nostalgiczy uśmiech. Tak, twoja babcia była naprawdę widoczna! Wysoka, smukła, szyja i klatka piersiowa jak u łabędzia. Mądra jak mało kto! Szkoda, iż skończyła dopiero cztery klasy wojna ją przerwała, a gdyby nie to, poszła by daleko, uwierz.

Wspominając coś własnego, babcia Zofia ucichła, po czym nagle podniosła się i znów mówiła:

Dziewczyna była językowo ostrożna! Kobiety jej się bały. Całe dni martwiły się o wiernych mężów! zachichotała złośliwie. Nic dziwnego: Nura, choć zamężna, wystarczyło jej spojrzenie w czyjeś oczy i facet odlot! A ona, podstępna, jeszcze i w twarz się uśmiecha! Natomiast twój dziadek kochał ją szczerze i był jej wierny. A te spojrzenia w chłopaków to po prostu zabawa, uśmiechnęła się życzliwie Zofia.

Babciu Jadzio, znacie się z moją babcią? dopytałem nie mogąc powstrzymać ciekawości.

Ojej, kochana, my jesteśmy jak nitka z igłą zawsze razem. A jak się w młodości wygłupiały! mrugnęła staruszka, a w jej oczach zapłonęły złote iskierki. A wiesz, kto mnie nauczył wróżyć? spytała, przymrużając oko.

Moje brwi uniosły się:

Czy to może być babcia Nura?! wydałem z podniecenia.

Tak jest! potwierdziła stanowczo.

Co takiego w tych kolorowych kartach? przesunęła palcami po wachlarzu. Nura tylko zerknie i wszystko jej się wyjaśni! Powie, co było i co będzie z człowiekiem. Tak to było, wnuczku! dodała uroczysto. Stopniowo przejąłem od przyjaciółki tę mądrą sztukę.

Babciu, czy to naprawdę prawda? zaśmiałem się, patrząc na siwe kosmyki, które przypominały małe rogi.

Nie śmiej się, chłopcze! obniżyła głos wróżka i przygwoździła mnie lodowatym spojrzeniem.

Przez plecy przeszła dreszcz:

Babciu Jadzio, przepraszam, żartowałem! błagałem niewinnymi oczami.

Ech, Mateuszu niewierny! mruknęła, już nie tak groźna.

Dobrze, wybaczam! Co jeszcze mogę od ciebie wziąć? dodała łagodnie. Zapamiętaj jednak: swojego wybranka i konia nie oszukasz!

Babciu, czy mam już wybrańca? spytałem, patrząc w jej oczy.

Oho! Chcesz zajrzeć w przyszłość, piękna? roześmiała się staruszka, zmarszczki rozbłysły. U nas, staruch, wszystko możliwe! podniosła nową talię. Może kiedyś mnie jeszcze przywołasz i przestaniesz tak głupio żartować rzekła, układając na obrusu królów, damy o obfitych piersiach, wąsate mężczyzny w beretach i walcujące figury.

Patrz, Irka, droga się rozciąga! Czy wyjedziesz w jakieś miejsce? zakrzyknęła, patrząc zdziwiona. A kogo tam weźmiesz? Na pewno nie zabraknie zalotników. mruknęła pod nosem. Już teraz widzę dwie małe miseczki i twarz, co się trochę rozmywa. To wszystko puste! Nie dotknie twego serca żaden kawaler. Spróbujmy tutaj wskazała czerwonego króla. Pokochasz go, ale będzie niepewny. Lepiej nie wchodź w taką relację, bo będziesz płakać. westchnęła i potrząsnęła głową. Czy w ogóle możesz powstrzymać zakochanych? machnęła rozpaczą.

Położywszy jeszcze kilka kart, rozpromieniła się:

Ten drugi, krzyżowy, będzie przyzwoity! Z nim wszystko się ułoży, wierz mi rozbłysła. Ale nie zaraz, moja zielona! pieszczotliwie pogładziła moje rude loki i obieśmy się roześmiały.

***

Często odwiedzałem babcię Jadzię. Nie znałem własnej babci odeszła lata temu a Zofia mieszkała samotnie i bardzo mnie lubiła, choć czasem jej humor powodował drżenie serca. Była znana jako dobra wróżka. Z całej okolicy przychodzili ludzie, nie płacąc, ale przynosząc domowe wypieki. Była gościnna jak nikt inny.

Kiedy dziś przy kubku rosółka z jajkiem i koperkiem, zapytałem:

Babciu, czy uda mi się przewidywać przeznaczenie?

Zaskoczyła się, przestała żuć i spojrzała czarnymi oczami. Po chwili, ledwo drżąc, odparła:

Może… przyjdź jutro, jeżeli nie zmienisz zdania! dodała stanowczo.

***

Czas mijał jak lekki ptak w nieznane. Jeszcze wczoraj biegałem po kałużach, skakałem skakanką, puszczałem latawce, a dziś razem z przyjaciółmi skończyliśmy siódmy rok, odbyliśmy praktykę i wita nas gorące, letnie słońce. Lato! Kąpiele, opalanie! Trzymając świadectwo w ręku, pędziłem do domu, by pochwalić się piątkami. Próg domu zastał płaczącą mamę z listem w ręku. List od ciotki Neli pomyślałem. Znowu nam się wmaga. Tata był przeciwny.

Aniu, czy nie jest nam kiepsko? Mamy dom, kury, gęsi, krowę, rzekę przy ogródku! krzyczał z rozpaczą.

Dziewczynki nie widziały kwitnących jabłoni, nie smakowały wiśni, nie zanurzały nosa w arbuzie! mruknęła mama. Kolanko, chcę wrócić do rodzinnej ziemi! błagały oczy ojca.

***

1 września cała szkoła patrzyła na mnie i moją siostrę w stylowych sukienkach, koronkowych fartuszkach i wielkich kokardach. Było to dla mnie mniej ważne niż to, jak przyjmą mnie koledzy. W klasie podeszła dziewczynka:

Jestem Weronika przedstawiła się i uśmiechnęła szczerze. Iza, nie bój się, chłopaki są fajni! zapytała, patrząc dużymi szarymi oczami. Pokiwałem z wdzięcznością i od tego dnia stała się moją przyjaciółką na całe życie.

Podczas przerwy Vasia wziął gitarę i zaczęła płynąć piosenka. Jasnowłosy, przystojny chłopak śpiewał z taką tęsknotą, iż serce me drżało jak morze. Wydawało się, iż nie widzi nikogo poza dziewczyną, którą kochał.

Czy nasz Wasil nie zakochał się? szepnęła Weronika.

Śpiewa dla ciebie odpowiedziała z żalem.

W szkole pojawił się nowy chłopak Piotrek który zafascynował dziewczynki, ale ja trzymałem dystans. Na lekcji WF-u Bartek pobiegł setkę metrów szybciej niż wiatr, rzucił dyskiem tak daleko, iż nauczyciel musiał przyklaskać. W meczu piłkarskim był gwiazdą, a wszystkie dziewczyny wiwatowały.

Jesień podeszła, a zimą przybyła biała kołdra. Szkoła ożyła, już szykowano bal karnawałowy. Z Tamerą wybrałyśmy kostiumy sióstr Lari, ja wcieliłam się w powściągliwą Tatianę, a urocza Ola w wesołą Olgę. Ciocia Nela uszyła nam piękne suknie do podłogi, włosy zamieniła w złote fale.

W klubie, po otwarciu drzwi, wpadł Książę Książę, a obok szalała Babię Jagę. Dołało nas Złotko nasza Weronika po czym podszedł pierwszy odważny Bartek, i zaproponował taniec:

Izo, zatańczysz ze mną? zapytał.

Nie mogłem oprzeć się, nasze ciała złączyły się w walcu, a melodia uniosła nas w niebo szczęścia. To wspomnienie zostanie ze mną na zawsze.

***

Później, kiedy miałem dwadzieścia dwa lata, w szkole przybyła praktykantka piękna, czarne loki, duże oczy, szczupła sylwetka to była moja kolejna “Maja”. Była mądra i inspirująca, a ja marzyłem o spotkaniu z nią w sobotę. Bartek obiecał randkę, nie pojawił się, a w niedzielę przyszedł z inną dziewczyną, Nadią.

Wreszcie zobaczyłem go w szkole: Bartek szedł z uśmiechem, nie zauważył mnie, pędził do Nadi, ale gdy ich spojrzenia się spotkały, poczułem, iż patrzą na siebie na zawsze.

A co ze mną? krzyczało moje serce. Ręce mi drżały, ale przyjacielka Weronika podniosła mnie.

***

Pewnego dnia, po balu, Tomek podszedł do mnie:

Izo, daj spokój temu głupcowi! On nie jest wart twojego serca! przytulił się i łzami w oczach patrzył w tęsknocie.

W sobotę była u Weroniki urodziny. Mama upiekła Napoleona, gości było mnóstwo. Po wszystkim, siostra podała mi:

Izo, wróż nam! Umiesz przecież!

Spojrzałam na nią zdziwiona skąd wiedziała?

Przypadkowo widziałam, jak wróżysz przyznała.

Ojej, ciekawe! rozpromieniła się Weronika, a my patrzyłyśmy na mnie jak na głodnego myszołowa.

Zaczęłam rozkładać karty. Tarota dla Tomka wypadło wielu kawalerów, a choćby dwóch mężów!

Po co mi dwóch? zirytowałam się. Królowie kłamią!

Tomka cieszyło się, iż znajdzie miłość, a ja poczułam lęk.

W pewnym momencie moje palce drgnęły. Znałam to połączenie kart, ale bałam się.

Nie, to nie może być! wykrzyknęłam, a wtedy głos matki Weroniki przerwał ciszę:

Iza, to karta śmierci!

Zaczęłam się śmiać, iż to tylko żart, ale w powietrzu stało się zimno.

Tomek stwierdził: To jest prawda! I podziękowałyśmy sobie za wspaniały wieczór.

***

W domu podzieliłam się z mamą tajemnicą, którą szeptałam do babci Jadzi. Mama uśmiechnęła się ironicznie, ale kiedy przypomniałam sobie o babci Zofii, zdała się, iż los szykuje nam trudną podróż.

Izo, nie wsiadaj nie mam zamiaru wyjeżdżać! odparła mama żartobliwie.

Następnego ranka przyszedł telegram: Anna, jedź natychmiast, Nikolaj w szpitalu udar. Mama spojrzała na mnie niepewnie:

Widzę, iż twoje karty się nie mylą

Wylądowała samolotem, a ja patrzyłam w dół, myśląc o niepewnej przyszłości.

***

Kilka lat później, w nocy obudziło mnie stukanie w drzwi. Ktoś ciężko stąpał po korytarzu, a księżyc wpadał przez okno. Drzwi naszego domu były zamknięte od wewnątrz jakby nikt nie mógł wejść.

Kto teraz włamuje się do mojego pokoju i dymi jak parowóz?! myślałam w panice. Co jeżeli drzwi nie wytrzymają?!

Zawołałam:

Boże, jeżeli jesteś, chroń mnie!

Nagle cisza wypełniła korytarz, a drzwi przestały drżeć. Rano mama zobaczyła moje blado, jak śmietana, oblicze i zapytała:

Co się stało, córeczko?

Po opowieści o nocnym gościu, mama pokręciła głową:

Izo, nie wróż już! Ten dar nie od Boga Wygląda na to, iż przywitał cię nieczysty duch.

Spaliłam karty od razu, a życie stało się lżejsze.

***

Przewidywania babci Jadzi i moje w końcu się spełniły. Weronika wyszła za mąż z wielką miłością, urodziła piękną niebieskooką córeczkę, ale w tragicznym wypadku samochodowym obie zginęły. Moja przyjaciółka święciła 21 lat, a mojej chrześnicy miał rok i pół.

Siostra Tamara znalazła świetnego mężaJestem wdzięczny losowi za wszystkie doświadczenia i wiem, iż prawdziwe szczęście tkwi w prostocie codziennych chwil.

Idź do oryginalnego materiału