Mieszkanie po mamie przypadło mnie – teraz brat i siostra mnie nienawidzą, chociaż to oni są sobie winni

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Moja mama mieszka w Polsce, ja od lat żyję za granicą. Mama jest schorowana, ale wciąż samodzielna. Zorganizowałam jej opiekunkę, która codziennie jej pomaga i dba o wszystko. Mój brat i siostra też mieszkają w Polsce – nie mają daleko, ale odwiedzają ją… raz do roku. choćby ja, mieszkając za granicą, staram się bywać częściej.

Pewnego dnia mama zadzwoniła do mnie i powiedziała cichym, smutnym głosem, iż z każdym dniem czuje się coraz słabsza. I iż bardzo by chciała jeszcze raz zobaczyć nas wszystkich razem.

– Sylwio, przyjedź z Jolą i Wojtkiem. Zbierzcie się, proszę… Chcę was zobaczyć zanim odejdę – powiedziała drżącym głosem.

– Mamo, co ty mówisz! Nie mów tak, wszystko będzie dobrze! – próbowałam ją pocieszyć, ale sama czułam w sercu ciężar.

Mama była dla mnie najważniejszą osobą. Wiedziałam, iż jej prośba to nie kaprys. Po prostu chciała jeszcze raz poczuć, iż ma dzieci obok siebie. Od razu po naszej rozmowie zadzwoniłam do Joli.

– Coś się stało z mamą? – zapytała od razu.

Wytłumaczyłam jej, iż mama po prostu chce, żebyśmy spędzili razem kilka dni. Ale Jola odparła, iż nie ma czasu – praca, terminy, wszystko na głowie. Nie mogła pojechać.

Próbowałam jej tłumaczyć, jak bardzo to dla mamy ważne. Bezskutecznie. Potem zadzwoniłam do Wojtka. Odebrał szybko, wysłuchał mnie i powiedział dokładnie to samo: iż nie ma czasu, iż skoro mama jeszcze jako tako funkcjonuje, to przyjedzie później, jak będzie „naprawdę źle”.

Byłam rozgoryczona. Nie mogłam zrozumieć, jak można być tak obojętnym. Ale nie chciałam psuć mamie humoru. Postanowiłam, iż powiem jej wszystko dopiero na miejscu.

Po dwóch tygodniach poleciałam do Polski. Mama czekała na mnie z uśmiechem i łzami w oczach.

– A gdzie Jola i Wojtek? – zapytała, patrząc z nadzieją w stronę przedpokoju.

Nie musiałam nic mówić – moja mina powiedziała wszystko. Mama zaczęła płakać. Położyła się na łóżku i długo nie mogłam jej uspokoić.

– Widocznie nie są mnie warci… – szepnęła w końcu. – Przez tyle lat byłam dla nich tylko „starą matką”. Raz w roku – z łaski. A teraz choćby nie potrafili przyjechać…

– Ale ja tu jestem. I zawsze będę. – odpowiedziałam i mocno ją przytuliłam.

– Sylwio… Ja już wiem, iż długo nie pożyję. I podjęłam decyzję. Chcę przepisać mieszkanie na ciebie. Czteropokojowe, w centrum. Miało być dla tego, kto pierwszy przyjedzie. A przyjechałaś tylko ty – powiedziała nagle.

Próbowałam ją odwieść od tej decyzji. Tłumaczyłam, iż to zbyt pochopne. Ale ona była zdecydowana. W końcu zgodziłam się – dla niej.

Nie minęło kilka dni, a zadzwoniła Jola. Z pretensjami i żalem. Powiedziałam jej, iż to nie moja decyzja. Że gdyby byli przy mamie tak jak ja – może wszystko potoczyłoby się inaczej. Potem zadzwonił Wojtek.

– Teraz wszystko jasne! Po co się tak do niej pchałaś! Miałaś chrapkę na mieszkanie! – zarzucił mi bez cienia wstydu.

Zaczęli mnie osaczać telefonami. Jola choćby zadzwoniła do mamy – oburzona, rozgoryczona. Ale mama była nieugięta. Powiedziała jej jedno: „To, co zrobiłam, było sprawiedliwe. Nie byliście przy mnie wtedy, kiedy was potrzebowałam. Teraz już za późno.”

Nie zabiegałam o to mieszkanie. Ale skoro mama tak postanowiła – to nie mam prawa jej odmówić. Smutne jest tylko to, iż dla mojego rodzeństwa mieszkanie okazało się ważniejsze niż matka.

Idź do oryginalnego materiału