Na Podkarpaciu kryje się Jawornik, opuszczona wioska, której historia pełna jest mrocznych legend i rytuałów. Etnografowie opisujący życie mieszkańców z XIX i XX wieku zwracali uwagę na niezwykły lęk przed zmarłymi, który prowadził do mrożących krew w żyłach praktyk. Co się tam działo?
REKLAMA
Zobacz wideo Polskie Blair Witch Project czyli przerażający las w Witkowicach
Pochówki wampiryczne. Mroczne oblicze Jawornika
Dawniej tętniło tu życie, a miejscowa ludność spokojnie trwała w swoich domostwach. Jednak wszystko zmieniło się po II wojnie światowej, kiedy mieszkańcy zostali wysiedleni, a wieś zniszczona. Pozostały po nich zarośnięte piwnice, studnie i podmurówki dawnych domów. Jak czytamy na łamach portalu gminy komancza.pl, w latach 70. zaczęły powstawać podwaliny dzisiejszej wsi, którą przesunięto o ok. 3 km. w stosunku do przedwojennego Jawornika.
Z miejscem związana jest pewna mroczna historia. Jak głoszą przekazy, miejscowa ludność łemkowska panicznie bała się wampirów. Wierzyli, iż wszystkie krzywdy i choroby następowały w wyniku pośmiertnych działań zmarłych - upiorów. Aby się przed nimi chronić, zaczęli odprawiać przerażające rytuały pogrzebowe.
Osobom uznanym za upiory wybijano zęby, obcinano głowę, łamano nogi czy wpychano cegłę w usta. Ich obrzędy opisywał m.in. Oskar Kolberg w pracy "Sanockie-Krośnieńskie".
We wsi Jaworniku nad Osławicą nie ma jednego człowieka pochowanego na cmentarzu, który by nie miał wbitego w głowę ćwieka lub uciętej i u nóg położonej głowy. Aby zapobiec wędrówkom pośmiertnym upiora, obwijają zmarłemu szyję młodym pędem głogu, a w serce wbijają gwóźdź z brony lub 3 żelazne ćwieki. Dla odwrócenia Złego ucinają też głowę i kładą twarzą na spód, w nogach
- pisał etnograf.
Wierzyli w upiory. Przerażające praktyki miejscowych
Inną znaną praktyką było wykorzystanie maku. Miejscowi sypali go wokół nieboszczyka oraz w drodze do i z cmentarza. Uważano, iż nie tylko miał on adekwatności usypiające, ale także było go tak dużo, iż zanim upiór by go zebrał, na zewnątrz nastałby już ranek. A o tej porze dnia złe moce traciły swoją siłę. Za pazuchę wkładano mu też nasiona dzikiej róży, które miały chronić przed obudzeniem.
Według źródeł ostatnie pochówki wampiryczne najprawdopodobniej odbywały się jeszcze w XX wieku. o ile chcecie poczuć gęsią skórkę, wciąż możecie wybrać się na tutejszy cmentarz, który skrywa się na opadającym zboczu, w gęstwinie. Znajdziecie tu zarówno stare, jak i nowe nagrobki.