Na to słowo podróżujący drżą. Podróżniczka mówi, co robić, gdy usłyszymy: overbooked

kobieta.gazeta.pl 11 godzin temu
Podróż samolotem może generować sporo stresu. Na lotnisku trzeba pojawić się odpowiednio wcześniej, zdać bagaż, przejść kontrolę... Sporo nerwów może pojawić się także podczas samego lotu. Okazuje się jednak, iż pozostało coś, co może nam mocno popsuć plany. Overbooking.
By zadbać o opłacalne zapełnienie pokładu samolotu, często sprzedaje się więcej biletów, niż jest dostępnych miejsc. Nieraz bowiem pasażerowie przekładają daty lub zupełnie rezygnują z lotu. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy takich osób jest mniej niż nadprogramowych wejściówek na pokład. W takiej sytuacji niektórzy pasażerowie są odsyłani z kwitkiem.

REKLAMA







Zobacz wideo Ile kosztują słodycze na lotnisku? Niemało. Oto przykład z Wrocławia



Obsługa odmawia ci wejścia na pokład? "Nie odchodź bez pisemnej informacji"
Okazuje się, iż nie jesteśmy tacy bezbronni i mamy swoje prawa. W końcu to nie wina podróżującego, iż linie lotnicze sprzedały więcej biletów, niż jest dostępnych miejsc w samolocie. Opowiada o tym Joanna Płóciennik. Jako doświadczona podróżniczka chętnie dzieli się poradami. W jednym z nagrań na Instagramie wyjaśniła, jakie mamy prawa, gdy usłyszymy słowo: overbooked. W takiej sytuacji przysługuje nam:

wybór między zwrotem kosztów a zmianą lotu;
posiłki, hotel i transport, jeżeli czekamy długo - Hotel i wyżywienie to nie prezent. To obowiązek przewoźnika - mówi autorka nagrania;
odszkodowanie (nawet do 600 euro w UE w zależności od trasy).



Dlatego nigdy nie odchodź od bramki bez pisemnej informacji od linii i zachowaj wszystkie rachunki
- doradza autorka we wpisie. W pisemnym potwierdzeniu niewpuszczenia na pokład powinien znaleźć się numer lotu, imię i nazwisko osoby podróżującej oraz aktualna data. Na podstawie takiego dokumentu możemy starać się o wymienione wyżej formy rekompensaty. Obsługa może próbować wynegocjować inne warunki, które będą korzystniejsze dla danej linii, ale niekoniecznie dla podróżującego. - Nie podpisuj nic, co ma w treści słowo "dobrowolnie", jeżeli zależy ci na kasie. Serio. 250-600 euro piechotą nie chodzi - podpowiada Joanna Płóciennik.






Najpierw słyszysz "overbooked", a potem użerasz się z obsługą. "Koszmar"
Jak się okazuje, wiele osób ma za sobą takie doświadczenie. W komentarzach odezwało się sporo osób, które podzieliły się swoimi historiami lub przemyśleniami. Niektórzy poza samą nieprzyjemną sytuacją związaną z popsuciem planów, musieli jeszcze walczyć z obsługą. W przypadku innych, przedstawiciele linii lotniczych stanęli na wysokości zadania.
Mimo iż się domagałam, żadnego papierka nikomu nie dali
Przede wszystkim to koszmarnie obciążające doświadczenie, nerwy nie z tej ziemi. Udało nam się wynegocjować lot z innego lotniska, pokryte były koszty przejazdu i noclegów, z vouchera. Zmienili też loty powrotne, bo nie chcieliśmy skracać wakacji dla wszystkich osób lecących (overbooking dotyczył 2, a byliśmy we 4). Na lotnisku obsługa nieprzyjemna i bezwzględna. Koszmar.
Obsługa zaproponowała mi od razu dwie opcje: albo ok. 3- 3,5 tys. zł i lot następnego dnia + hotel z wyżywieniem, albo wylot za 4 godziny na inne lotnisko. Wybrałam drugą opcję i dostałam ok. 1600 zł od razu, do ręki w gotówce.
Najlepiej od razu załatwić zwrot pieniędzy. Ja tak miałam od razu na lotnisku. Prócz tego dostałam nocleg w ramach rekompensaty.
A czy wam zdarzyło się "paść ofiarą" overbookingu? Podzielcie się swoimi historiami. Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.
Idź do oryginalnego materiału