Wędrówki po górach to dla wielu sposób na reset, wyciszenie i kontakt z naturą bez instagramowych filtrów. Niestety, w wakacje popularne miejsca, jak Morskie Oko, Gubałówka, Śnieżka czy Dolina Pięciu Stawów, zamieniają się w tłoczne deptaki. Ścisk, hałas, kolejki do zdjęcia... To nie jest górska atmosfera, której szukamy. Rozwiązaniem są alternatywy, gdzie tempo marszu wyznaczają świergot ptaków i szelest liści pod butami. Gdzie więc można złapać oddech z dala od mrowia selfie-turystów? Mamy propozycję kilku wyjątkowych miejsc.
REKLAMA
Zobacz wideo Ustroń lepszą wersją Zakopanego? Sprawdziliśmy to!
Gdzie w górach jest najmniej turystów? Poznaj Polskę poza utartymi szlakami
Nie trzeba lecieć na koniec świata, by złapać oddech w spokojnych górach. Wystarczy zboczyć z głównej drogi, by trafić w miejsca, gdzie zamiast tłumów czeka cisza, dzika przyroda i widoki bez filtra. W Polsce wciąż da się znaleźć trasy, które rzadko zobaczymy w relacjach urlopowiczów, za to trafiają prosto w serce. Poniżej znajdziesz cztery szlaki, na których zapomnisz o bożym świecie.
Pasmo Jałowieckie w Beskidzie Żywieckim. Trasa z Koszarawy przez Przełęcz Cichą na Jałowiec (1111 m n.p.m.) to niespełna 9 km spokoju w obie strony. Żadnych kolejek, żadnych gwarów, tylko lasy pachnące żywicą, ciche polany i widok na masyw Babiej Góry, który przypomina, dlaczego królową lepiej podziwiać z dystansu. A gdy już dotrzesz na szczyt, czeka cię coś więcej niż panorama. Jałowiec to synonim przestrzeni i świętego spokoju. Po drodze warto zajrzeć do schroniska Opaczne, gdzie ziołowa herbata pachnie łąką, a czas się zatrzymał między starymi fotografiami.
Rudawy Janowickie. Trasa wiedzie przez 12 kilometrów jednego z najbardziej malowniczych zakątków Dolnego Śląska. Zaczyna się przy Kolorowych Jeziorkach, pozostałości po dawnym górnictwie, gdzie wody mienią się błękitem, purpurą i zielenią, tworząc naturalną paletę barw. Dalej ścieżka wnika w bukowy las, cichy i miękki pod stopami, by stopniowo wspiąć się na Wielką Kopę, najwyższy szczyt Rudaw. Z niej szlak wiedzie ku Sokolikom, czyli granitowym turniom, które wyrastają ponad drzewa niczym wieże zapomnianego zamku. Ze szczytu roztacza się panorama na całe pasmo Karkonoszy, a przy dobrej pogodzie widać choćby czeską stronę granicy.
Pieniny Spiskie - pętla z Dursztyna przez Żar i Cisówkę. Z jednej strony Tatry, z drugiej Trzy Korony, a między nimi zielone pagórki. Ta 10-kilometrowa pętla z Dursztyna to wędrówka przez krajobraz, który pachnie sianem i spokojem. Po drodze pasą się owce, przy polnych drogach stoją drewniane kapliczki, a między nimi ciągną się ślady dawnych osad, niezmącone asfaltem ani hałasem. Na Cisówce naprawdę warto się zatrzymać, wyciągnąć koc, termos i po prostu patrzeć. Widok stamtąd nie potrzebuje filtra. I choć trudno w to uwierzyć, można tu przejść całą trasę, nie spotykając ani jednej osoby.
Beskid Niski - z Izb na Lackową przez Przełęcz Pułaskiego. Choć Lackowa nie należy do najwyższych szczytów, potrafi zmęczyć, szczególnie przy podejściu od Przełęczy Pułaskiego. Ale te 8 kilometrów to coś więcej niż wysiłek. To podróż przez świat, który trwa poza codziennym zgiełkiem, dziki, zarośnięty paprociami, przesiąknięty historią i spokojem. Pośród drzew wciąż słychać szept dawnych wsi, a ścieżka prowadzi przez miejsca, gdzie kultura łemkowska zostawiła swoje ślady. W dolinie, skryta przed światem, stoi drewniana cerkiew w Bielicznej. Spokojnie czeka na tych, którzy mają odwagę zejść z utartego szlaku.
Rudawy JanowickieFot. ah&am/ Flickr
Jakie są fajne miejsca na Słowacji blisko granicy z Polską? Tam odpoczniesz od tłumów
Większość turystów zna Słowację od wysokości Tatr i zatłoczonych podejść na Kriváňa czy Rysy. Tymczasem tuż za granicą zaczyna się inny świat, niezatłoczony, bez kolejek do drabinek i echa klikających aparatów. Wystarczy przejechać kilkadziesiąt kilometrów od południowych krańców Polski, by znaleźć się na trasach, gdzie szlak wije się między łąkami, a jedynym towarzystwem są ptaki i wiatr. Gdzie warto wyskoczyć na jednodniowy wypad?
Góry Strażowskie, szlak z Vrícka na Klak (ok. 60 km z Korbielowa). Trasa zaczyna się sielsko: polna droga, las, pojedyncze gospodarstwa. Ale już po pierwszym kilometrze ścieżka wnika między drzewa i wspina się coraz wyżej, aż otwierają się widoki na zielone grzbiety, które przypominają alpejskie hale. Na wiosnę kwitnie tu wszystko, co kolorowe, od zawilców po pierwiosnki i pachnie tak, iż ciężko nie zatrzymać się co parę kroków. Klak to jeden z najpiękniejszych punktów widokowych tej części Słowacji, a jednocześnie miejsce, do którego w weekend przez cały czas można dojść bez świadków. Panorama obejmuje nie tylko Małą Fatrę, ale i dalej, aż po Niżne Tatry. Pętla wynosi około 10 km.
Słowacki Raj, przez Dolinę Velký Sokol (ok. 70 km od Muszyny). To Słowacki Raj w wersji surowej, dzikiej i znacznie mniej znanej niż Suchá Belá. Dolina Velký Sokol to najdłuższy i jeden z najrzadziej uczęszczanych wąwozów w całym parku. Sześciokilometrowy szlak prowadzi przez wąskie gardła skalne, mokre drabinki i ścieżki tuż nad potokiem. Wodospady nie mają tu nazw, ale mają charakter i słychać je z daleka. Trasa jest techniczna, wymaga dobrej kondycji i pewnego kroku, ale odpłaca przygodą z kategorii tych, które pamięta się latami. A bonus? Można przejść ją bez poczucia, iż trzeba dzielić każdą drabinkę z grupą wycieczkową.
Co najbardziej denerwuje Cię na popularnych szlakach? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.