W sklepach coraz drożej, a portfele Polaków coraz cieńsze. Najnowsze dane pokazują, iż inflacja żywności znów przyspieszyła i wynosi już prawie 5 procent. To dwa razy więcej niż inflacja ogółem. Na domowe zakupy trzeba dziś wydać choćby kilkaset złotych więcej niż rok temu.

Fot. Warszawa w Pigułce
Najbardziej drożeją owoce – ich ceny wzrosły o ponad 11 procent w porównaniu z poprzednim rokiem. Winogrona kosztują choćby 9–10 złotych za kilogram, a jabłka, które kiedyś były symbolem taniego produktu, sięgają już 4–5 zł. Na rynkach hurtowych borówki osiągnęły poziom 25–30 zł za kilogram – to kwota, która jeszcze kilka lat temu wydawała się nierealna.
Warzywa i nabiał coraz droższe
Choć sezonowe spadki cen niektórych warzyw chwilowo poprawiły sytuację, to większość produktów wciąż drożeje. Seler korzeniowy kosztuje dziś o 40 procent więcej niż dwa lata temu, a kapusta i jabłka podrożały o prawie 30 procent. Marchew, cebula czy ziemniaki są droższe niż przed pandemią, a spadki widoczne na pojedynczych produktach nie rekompensują ogólnej drożyzny.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku nabiału i jaj. Jaja w ciągu roku zdrożały o około 18 procent, masło o 13 procent, a mleko, jogurty i sery średnio o 5 procent. Ceny mięsa rosną wolniej, ale systematycznie – wołowina i drób należą do najdroższych od lat.
Susze i przymrozki wywindowały ceny
Powodem wzrostów są trudne warunki pogodowe – susze, przymrozki i lokalne powodzie ograniczyły plony owoców i warzyw. Zbiory wielu gatunków spadły o kilkanaście procent w porównaniu z ubiegłym rokiem. Szczególnie ucierpiały czereśnie, wiśnie i jabłka, których w tym sezonie było znacznie mniej niż zwykle. Mniejsza podaż oznacza wyższe ceny – zarówno w skupach, jak i w sklepach.
Rosnące koszty produkcji i transportu
Drożyznę napędzają też wyższe koszty paliwa, energii i pracy. Przewóz produktów kosztuje więcej, a rolnicy i przetwórcy przerzucają część tych wydatków na konsumentów. W efekcie każda kolejna podwyżka gwałtownie odbija się na paragonach.
Co to oznacza dla przeciętnego Polaka
Rodzina czteroosobowa wydaje w tej chwili na żywność około 1500–2000 zł miesięcznie – o kilkaset złotych więcej niż rok wcześniej. Coraz więcej osób ogranicza zakupy do podstawowych produktów, rezygnując z droższych owoców, mięsa czy ryb.
Wielu Polaków szuka oszczędności, kupując na promocjach, wybierając tańsze marki lub robiąc zakupy w dyskontach. Popularność zyskują aplikacje porównujące ceny i pomagające śledzić okazje w sieciach handlowych.
Jak poradzić sobie z drożyzną
- Kupuj sezonowo – produkty w szczycie zbiorów są tańsze i świeższe.
- Planuj zakupy z wyprzedzeniem i rób listę – to ogranicza impulsywne wydatki.
- Śledź promocje i wyprzedaże – różnice między sklepami sięgają choćby 30 procent.
- Rób zapasy, gdy ceny spadają – warzywa i owoce można mrozić lub przetwarzać.
Przyszłość nie wygląda optymistycznie
Wszystko wskazuje na to, iż wysokie ceny żywności utrzymają się także w kolejnych miesiącach. Zmiany klimatyczne, rosnące koszty energii i niepewna sytuacja gospodarcza sprawiają, iż taniej już było. Polacy coraz częściej pytają: czy w 2026 roku zwykłe zakupy spożywcze nie staną się luksusem?












