Nici, wątki, osnowa i krosna. O dziejach włókiennictwa w Starej Fabryce | WIDEO

beskidzka24.pl 21 godzin temu

Unikalną kolekcję maszyn i urządzeń pracujących niegdyś w zakładach włókienniczych prezentuje Stara Fabryka w Bielsku-Białej. Choć miejsce to jest prawdopodobnie mieszkańcom regionu znane, warto na nowo odkryć jego zakamarki.

Stara Fabryka jest Oddziałem Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej – jednostki kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Została utworzona w 1979 roku jako Muzeum Techniki Włókienniczej, ale bardzo długo trwało, zanim placówkę otwarto dla publiczności. Stało się to w 1996 roku. Została nazwana Muzeum Techniki i Włókiennictwa. Obecną nazwę wprowadzono w 2013 roku. Od 2006 roku Stara Fabryka znajduje się na Szlaku Zabytów Techniki województwa śląskiego. – Nasze muzeum zajmuje część pomieszczeń dawnej fabryki sukna rodziny Bűttner – opowiada Piotr Kenig, kierownik Starej Fabryki i bielski historyk. – Była to bielska rodzina, która w roku 1868 rozpoczęła w tym miejscu działalność przemysłową. Stopniowo fabryka była rozwijana i rozbudowywana. Po 1945 roku stanowiła jeden z oddziałów Zakładów Przemysłu Wełnianego Leona Laska, a wreszcie przeszła do historii jako Bewelana. I tutaj właśnie od 1983 roku muzeum lokowało swoje zbiory techniczne.

Ekspozycja Starej Fabryki prezentuje dzieje bielskiego przemysłu włókienniczego. – Zwiedzający najpierw zapoznają się ogólnie z dziejami Bielska-Białej – dwumiasta na granicy śląsko-małopolskiej, z dziejami przemysłowymi tego ośrodka, które sięgają w wypadku Bielska XVI stulecia, a w Białej wieku XVII – opowiada Piotr Kenig. – Mamy tutaj ekspozycję, którą nazywamy „Od włókiennictwa do małego fiata”. Opowiadamy o rozwoju przemysłu w dobie monarchii habsburskiej do 1918 roku, a później w odrodzonej Rzeczpospolitej. Jest tu też opowieść o trudnych latach II wojny światowej, a wreszcie epoka Polski Ludowej. I wreszcie kończymy na najmłodszej, ale bardzo szeroko znanej branży, która rozsławiła nasze miasto obok włókiennictwa, czyli FSM-ie i małym fiacie.

Następnie goście zapraszani są do niewielkiej salki audiowizualnej, w której można obejrzeć film pokazujący technologie włókiennicze i pracę w fabryce Bielstyl. – Film ten został nakręcony w 2014 roku. Niestety, również ta firma kilka lat później zamknęła podwoje, więc film jest już historyczny – mówi Piotr Kenig.

Po obejrzeniu filmu zwiedzający ruszają na zwiedzanie sal z maszynami, zgodnie z kolejnymi procesami technologicznymi. – Najpierw na parterze jest to przędzalnia, później przechodzi się do tak zwanego oddziału przygotowawczego, potem na tkalnię, a wreszcie do farbiarni i wykończalni. Opowiadamy również o produkcji kapeluszy, ponieważ do II wojny światowej w Bielsku działały dwie fabryki kapeluszy – mówi Piotr Kenig.

W przędzalni wełna była przerabiana na nici przędzy. – Nasi goście często pytają, skąd ta wełna pochodziła – opowiada kierownik Starej Fabryki. – Nie była to wełna z Istebnej, Koniakowa ani ze Szczyrku. Takie zasoby wystarczały może na samym początku XVI-XVII stulecia. Wiek XVIII i XIX to wełna przede wszystkim węgierska i z Dolnego Śląska, natomiast później to przede wszystkim ta najlepsza światowa wełna, czyli australijska, z południowej Ameryki i południowej Afryki.

Wełna musiała być odpowiednio wyprana i oczyszczona, po czym trafiała na maszyny, prezentowane w tej chwili w Starej Fabryce. – Są to różnego rodzaju trzepaki do wełny oraz bardzo ważne urządzenia zwane wilkami, które rozluźniały masę surowca. Wreszcie wełna trafiała na zgrzeblarki, w wyniku czego otrzymywano tak zwany niedoprzęd. Trafiał on najpierw na maszyny zwane selfaktorami, które później zostały zastąpione nowocześniejszymi przędzarkami obrączkowymi. W ten sposób w przędzalni wełna przerabiana była na nici przędzy, które trafiały do dalszej obróbki – ciągnie historyk.

Drugą salą technologiczną w Starej Fabryce jest przygotowalnia. – Nici przędzy, które zostały wyprodukowane w przędzalni, trafiały tu na różnego rodzaju maszyny, przede wszystkim snowarki, które przygotowywały nici podłużne tkaniny, czyli tak zwaną osnowę. Później trafiały na cewiarki, które przygotowywały nici wątku, a wreszcie na różnego rodzaju skręcarki – przybliża Piotr Kenig.

Ważną częścią każdej fabryki włókienniczej była tkalnia. – Wyprodukowane wcześniej nici były tu łączone na krosnach tkackich i w ten sposób powstawała tkanina – snuje opowieść bielski historyk. – Prezentujemy tu zarówno krosna drewniane, manualne, jak i te mechaniczne. Ważnym eksponatem jest tu krosno z firmy Georga Schwabe w Bielsku, która produkowała również silniki elektryczne napędzające te krosna. Uwagę zwracają także wielkie, masywne czółenka tkackie, które pracowały w krosnach. Wkładana była do nich nić wątku i czółenko tkackie przerzucało wątek między nićmi osnowy. Tak powstawała tkanina.

Czwartą salą jest oddział wykończalni. – Prezentujemy tu cały szereg maszyn, które nadawały tkaninie wełnianej ostateczny wygląd. Jest tu zatem folusz, w którym tkaniny były zgniatane i spilśniane. Następne maszyny to tak zwane draparki do tkanin. I wreszcie mamy tutaj postrzygarkę, która wyrównywała i wygładzała powierzchnię tkaniny – mówi kierownik.

W Bielsku i Białej funkcjonowały niegdyś również dwie fabryki kapeluszy. – Na naszej ekspozycji pokazujemy również tradycje tego rodzaju wytwórczości w naszym mieście oraz różnego rodzaju maszyny, które służyły właśnie do produkcji kapeluszy – dodaje Piotr Kenig.

W Starej Fabryce można jeszcze obejrzeć dwa niewielkie, ale bardzo interesujące pomieszczenia – kantor mistrza oraz laboratorium. Pierwsze to biuro z oknem na oddział przygotowawczy. W pokoju tym urzędował majster kierujący pracą robotników. Natomiast w laboratorium badano wełnę, przędzę i gotowe wyroby.

Autorzy reportażu wideo:
Bartosz Augustyniak, Magdalena Nycz

Idź do oryginalnego materiału