Niech miłość nie zna przeszkód: bogaty kawaler i dziewczyna z blizną

newskey24.com 2 dni temu

Mikołaj Kowalski uwielbiał swój balkon. Zwłaszcza w piątkowe poranki, gdy miasto pod nim jeszcze kończyło tydzień pracy, a on, wolny i spełniony kierownik w banku, już wyczekiwał weekendu. Powietrze pachniało ozonem po nocnej ulewie i kwitnącymi lipami. Mikołaj pociągnął łyk stygnącej kawy i spojrzał na starannie ułożone w robie wędkarskie akcesoria. Nowa wędka, lśniący kołowrotek, pudełko z kolorowymi woblerami – jego duma.

W kieszeni zadzwonił telefon. Mama.
– Tak, mamo, cześć – odpowiedział, uśmiechając się.
– Mikołajku, wpadniesz dziś? Napiekłam pierogów z kapustą, twoich ulubionych.
– Przyjadę, oczywiście. Tylko na chwilę, jedziemy z chłopakami nad jezioro.
– Znowu na te twoje ryby? – w głosie Jadwigi słychać było mieszankę czułości i lekkiego wyrzutu. – Trzydzieści dwa lata, synku.
– Mamo, mówiliśmy już tysiąc razy. Jak tylko będzie okazja, tak zaraz. Całuję, będę szybko.

Odłożył słuchawkę i westchnął. Ta „ryba” była ich świętą tradycją z kumplami. Domek Jacka nad jeziorem, kiełbaski, sauna i długie rozmowy przy ognisku. Jacek i Tomek, jego najlepsi przyjaciele ze studiów, od lat byli szczęśliwie żonaci. Jacek miał córeczkę, Tomek oczekiwał pierwszego dziecka. I za każdym razem ich „rodzinne” męskie wypady zaczynały się od tego samego.

– No to jak, ostatni bastion kawalerów szykuje się do poddania? – mrugnął Tomek, gdy pakowali torby do bagażnika terenówki Mikołaja.
– Nasz orzeł dzielnie się opiera przed małżeńskimi sidełkami – zaśmiał się Jacek, klepiąc go po ramieniu. – Odrzucił już wszystkie kandydatki.

Mikołaj tylko się uśmiechnął. Nie opierał się. Czekał.
– Ożenię się, chłopaki, ale tylko za wielkiej miłości – powiedział poważnie, gdy wyjeżdżali z miasta. – Tak, żeby od razu wiedzieć: to ona. Żeby być z nią jednym ciałem i duszą.
– Oj, Mikołaj, ty romantyk – przewrócił oczami Tomek z tyłu. – Tak się nie ma w rzeczywistości. To tylko w bajkach dla dziewczynek. Wróżek nie ma.
– A ja wierzę, iż są – uparł się Mikołaj, patrząc na uciekającą w dal drogę.

***

Na działce, po saunie i pierwszych kiełbaskach, dyskusja rozgorzała na nowo. Miejscowe dziewczyny, przechadzające się obok ich posesji, zerkały kokieteryjnie w stronę trzech przystojnych miejskich mężczyzn.
– No to może sprawdzimy twoją teorię o „jedynej” w praktyce? – podchwycił Jacek. – Gramy w „patrzałki”. Kto pierwszy mrugnie albo odwróci wzrok od przechodzącej laski – ten przegrał.
– A co będzie z przegranym? – Mikołaj złapał bakcyla.
– Przegrany – Tomek zatarł ręce – jedzie na szosę i oświadcza się pierwszej lepszej handlarce. Na miejscu.

Mikołaj był pewny siebie. Ale może piwo uderzyło mu do głowy, a może słońce za mocno przygrzało – przegrał. Gdy obok przeszła wysoka blondynka, mimowolnie się uśmiechnął i spuścił wzrok. Przyjaciele ryknęli ze śmiechu.

Słowo się rzekło. Po pół godzinie jechali już szosą. Serce Mikołaja waliło ze wstydu i głupiej ekscytacji. Kilka kilometrów dalej zobaczyli samotną postać przy stoliku z pęczkami ziół i słoikami jagód. Niewysoka kobieta w prostej perkalowej sukience i chuście tak nisko zawiązanej, iż prawie nie było widać twarzy.
– No, panie młody, twoja kolej! – popchnęli go kumple.

Mikołaj wysiadł i podszedł. Kobieta podniosła na niego oczy – przestraszone, ale jasne, niesamowicie błękitne. Zauważył, iż jej dłonie, którymi przebierała jagody, były pokryte strasznymi bliznami po oparzeniach. Gdy się przywitał, nie odpowiedziała, tylko wyjęła z fartuszka notes i ołówek, podając mu kartkę.
*„Czego pan sobie życzy?”* – stało tam starannym pismem.

Mikołaj się zmieszał. Wszystkie przygotowane żarty wyleciały mu z głowy. Patrzył na tę drobną, milczącą postać i czuł się jak ostatni dureń.
– Przepraszam za idiotyczne pytanie – zaczął, starając się mówić jak najłagodniej. – Założyliśmy się z kumplami… W skrócie, przegrałem. I teraz muszę… muszę pani złożyć oświadczyny.

Spodziewał się wszystkiego: gniewu, łez, pogardy. Ale kobieta tylko na moment zmiMikołaj spojrzał w te niebieskie oczy pełne zaufania i nagle zrozumiał, iż jego szalony zakład stał się początkiem najpiękniejszej historii jego życia.

Idź do oryginalnego materiału