Niechciani goście: Dziękuję teściowej za dodatkowe towarzystwo

newsempire24.com 4 dni temu

Obcy w naszym domu: Podziękowania dla teściowej za narzuconych gości

Siedziałam w naszej maleńkiej kuchni w Lublinie, ściskając kubek z wystygłą herbatą, walcząc ze łzami. Cztery lata małżeństwa z Krzysztofem, wyrzeczenia, by mieć własne mieszkanie, a teraz nasz dom zamienił się w hotel przez jego matkę. Ostatnią kroplą była jej przyjaciółka, którą teściowa wprost wrzuciła do nas, choćby nie pytając o zgodę.

Oboje z Krzysztofem pochodzimy z małych miejscowości. Lata tułaczki po wynajmowanych mieszkaniach, gdzie karaluchy były naszymi współlokatorami, nauczyły nas oszczędzać każdą złotówkę. Oszczędzaliśmy na wszystkim, by wziąć kredyt. Rodzice nie pomogli: moja mama podarowała nam blender na ślub, a teściowa, Bronisława Janowa, wręczyła toster, który zepsuł się po miesiącu.

W końcu kupiliśmy kawalerkę. Remont robiliśmy sami – nie było pieniędzy na fachowców. Krzysztof nocami kleił tapety, ja malowałam ściany, aż ręce odpadały. Rodzina nie pomogła – widywaliśmy ich tylko od święta. Ale gdy tylko urządziliśmy mieszkanie, Bronisława oznajmiła:
— Musicie przygarnąć moją przyjaciółkę Danutę. Wyciągnęłam ją do sanatorium, jest mi winna. Pokażcie jej miasto!

Nie spytała, czy chcemy, czy nam pasuje. Po prostu postawiła nas przed faktem. Więc teściowa dba o swoje interesy, a my mamy obsługiwać obcą osobę, tracąc czas i siły? Dusiłam się z wściekłości, ale Krzysztof, jak zwykle, milczał.

Odebranie Danuty z dworca było początkiem koszmaru. Była bezczelna i roszczeniowa. Oprowadzaliśmy ją po Lublinie, a ona zachowywała się, jakbyśmy byli jej przewodnikami. Chciała kawę, obiad, setki zdjęć. Czuliśmy się jak darmowa służba. Gotowałam się w środku, ale milczałam dla męża.

To nie był pierwszy raz. Rok temu przez miesiąc mieszkał u nas jej brat, Zbigniew. Jadł nasze jedzenie, upijał się, darł się w nocy, a potem zabrał kurtkę Krzysztofa, mówiąc, iż jemu jest bardziej potrzebna. Na koniec zażądał, bym znalazła mu “miejską żonę”, by nie wracać do wsi. Bronisława tylko machnęła ręką:
— No co, młody jest, niech się wyszaleje.

Danuta wyjechała uśmiechnięta, a we mnie zostało gorzkie uczucie. Wiedziałam – to nie koniec. Krzysztof nie potrafi odmówić matce. Jakby zapomniał, iż gdy miał 17 lat, wyrzuciła go z domu z jedną torbą, krzycząc, iż ma sobie radzić. Teraz udaje świętą, a on wierzy w każdą jej łzę.

Próbowałam tłumaczyć, iż jesteśmy osobną rodziną, iż niedługo będziemy mieć dziecko i nie potrzebujemy obcych. Ale on patrzył na mnie pustym wzrokiem.
— Ewka, mama chce dla nas dobrze – powtarzał jak zepsuta płyta.

Dobrze? Bronisława korzysta z nas, jak chce! Ma własne mieszkanie – czemu nie przyjmuje tam gości? Nie dała nam złotówki na remont, a teraz bezwstydnie nadużywa naszej cierpliwości. Wściekłam się, gdy znów zadzwoniła, by “podziękować” i od razu wspomnieć o nadjeżdżającej kuzynce. Nie wytrzymałam:
— Dość! To nasz dom, nie schronisko! Chcecie pomagać – zabierajcie ich do siebie!

W sluchawce prychnęła:
— Niewdzięcznica! Dla was się staram, a ty tak?

Krzysztof, słysząc mój krzyk, zbladł.
— Ewa, po co tak z mamą? Ona nie ma złych intencji.

Spojrzałam na niego i serce się ścisnęło. Nie widzi, jak matka nim manipuluje, jak niszczy nasze małżeństwo. Chcę bronić naszego domu, naszego dziecka, ale jak, skoro mąż stoi po jej stronie?

Teraz mam wybór: milczeć i znosić, albo postawić ultimatum. Marzę, by Bronisława zniknęła z naszego życia, by Krzysztof w końcu zobaczył, kim jest. Ale boję się, iż jeżeli zacznę wojnę, przegram. Jak postawić teściową do pionu, nie tracąc rodziny?

Idź do oryginalnego materiału