Niepojęte wyrzeczenie: dziecko zdradza matkę

polregion.pl 2 dni temu

Dawno temu, w jednym z podwórzy kamienicy w Krakowie, zauważyłam u sąsiadki starszą kobietę. Siedziała zgarbiona pod drewnianą wiatą, jakby zmorzył ją sen na tym chłodnym poranku.

To było dziwne, bo pani Jadwiga, moja sąsiadka, nie miała już nikogo – ani dzieci, ani męża, który odszedł rok wcześniej po ciężkiej chorobie. Smutek ją otaczał, ale wciąż trzymała się dzielnie. Nie była jeszcze tak stara, by tracić nadzieję, mimo iż los nie oszczędzał jej cierpienia.

Z ciekawości podeszłam bliżej. Starsza pani, jak się okazało, była nieśmiała i małomówna. Później pani Jadwiga szepnęła mi, iż to pani Bronisława, porzucona przez własnego syna. Najlepiej było jej nie drażnić – serce miała zranione po tym, jak jedyne dziecko odwróciło się od niej.

Całe życie pracowała w filharmonii, a jej mąż, profesor uniwersytetu, słynął z romansów ze studentkami. Ona wiedziała, ale milczała – dla dobra rodziny. Wszystko poświęciła synowi i muzyce, ucząc dzieci gry na fortepianie.

Syn wyrósł, skończył Politechnikę Warszawską, ożenił się. Gdy urodziła się wnuczka, Zosia, pani Bronisława rozkwitła. Wtedy jednak mąż odszedł do młodszej kobiety, choć rozwodu nie chciał.

––––––––––
Syn z żoną zajęli się biznesem – mieli sklep z porcelaną – więc czasu dla matki było mało. Zostawiali jednak Zosię pod jej opieką. Starość nadeszła niespodziewanie. Aż pewnego dnia mąż wrócił – młoda kochanka go wyrzuciła. ale teraz własna żona wydała mu się starą kobietą, więc znów szukał kogoś innego.

Tymczasem syn zbudował willę pod Zakopanem. Ojciec nalegał: *”Zabierz matkę do siebie!”*. Syn się zgodził – córka uwielbiała babcię. ale żona, Kinga, sprzeciwiła się stanowczo.

*”Niech ojciec przepisze mieszkanie na Zosię!”* – zażądała. Syn uległ, a stary profesor obiecał sporządzić dokument.

Pani Bronisława zamieszkała z nimi. Willa stała wśród gór, powietrze było czyste, ale spokoju nie było. Kinga dręczyła teściową – krzyczała, poniżała ją, a choćby groziła. Wnuczka powtarzała za matką. W końcu staruszka wybuchnęła: *”Zabierzcie mnie stąd!”*

Syn zadzwonił do ojca, ale ten odmówił – żył już z nową kobietą. Kinga i Zosia nalegały: *”Niech idzie do domu opieki!”* I tak postanowiono.

Ale los miał inne plany. Pani Jadwiga, która znała panią Bronisławę od lat, ulitowała się nad nią. *”Niech przyjeżdża do mnie!”* – oświadczyła. Syn obiecał regularnie przysyłać pieniądze i odwiedzać… choć jak często, to się jeszcze okaże.

––––––––––
Przywiózł matkę. Dom był skromny, ale ciepły. Czy dotrzyma słowa? Bywa, iż obcy okazują więcej serca niż własna krew. Gdzie ma iść człowiek, gdy jego bliscy go odtrącają? Życie potrafi być okrutne – ale pamiętajcie: co posiejecie, to zbierzecie.

Rodziców trzeba szanować. Bądźcie dobrzy, póki czas… bo kiedyś i wy możecie znaleźć się na ich miejscu.

Idź do oryginalnego materiału