Nieznane więzi

polregion.pl 7 godzin temu

Po otrzymaniu premii w fabryce, Andrzej z dwoma kumplami siedzieli w małej knajpce. Premia nie była duża, ale on nie był żonaty i nie przejmował się specjalnie pieniędzmi.

Jak są pieniądze, to dobrze uśmiechał się. A jak nie ma, to poczekam do wypłaty.

Tak mówił kolegom, gdy ci narzekali, iż żony zabierają im całą pensję, a jeżeli uda się schować trochę na bok, to już sukces.

No tak, Andrzej, samotnemu żyje się lżej westchnął Krzysztof. A ja mam trzech synów, a wypłata nie taka znów wysoka. Rada dla ciebie nie żenić się, bo i tak żona będzie cię męczyć: dzieci głodne, buty dziurawe, ubrania za małe

Chłopaki śmiali się, ale wtedy podsiedła do nich dziewczyna ładna i rezolutna. Od razu wskoczyła Andrzejowi na kolana. Był najmłodszy z całej paczki. Trochę się speszył, ale jednak ją przytulił.

Mam na imię Kinga przedstawiła się wesoło. A ty?

Andrzej odpowiedział, a kumple, podając sobie porozumiewawcze spojrzenia, chichotali.

Kinga zsunęła się z kolan i usiadła na krześle, które troskliwie przysunął Krzysztof. Andrzej pochodził ze wsi i dopiero od roku mieszkał i pracował w mieście. Był nieśmiały i nie wiedział, jak zachować się wobec takiej śmiałej dziewczyny. Ale Kinga bardzo mu się spodobała i tego wieczoru wyszli razem. A rano obudził się obok niej.

Muszę iść do pracy powiedział, gwałtownie się ubierając, a ona została w łóżku.

Andrzejku, mam nadzieję, iż to nie nasze ostatnie spotkanie? przeciągnęła się. Po pracy wpadnij do mnie, będę czekać.

Dzień w pracy wlókł się niemiłosiernie, ale gdy tylko skończył zmianę, pognał do Kingi. Czekała na niego w swoim pokoju w akademiku. Andrzej zakochał się w tej żywiołowej dziewczynie, choć ledwo ją znał, mimo iż kumple ostrzegali, iż często kręciła się w męskim towarzystwie. Mimo to, już po kilku miesiącach oświadczył się.

Rok później urodziła im się córeczka, Zosia. Kinga początkowo była dobrą gospodynią. Gotowała, sprzątała, zajmowała się dzieckiem. Ale gdy Zosia skończyła roczek, wszystko się zmieniło. Andrzej wracał z pracy, a córka była u sąsiadki, która krzyczała:

Andrzej, sama mam dwie córki i mnóstwo roboty, a teraz jeszcze twoją muszę pilnować! Powiedz swojej Kindze, iż więcej Zosi nie przyjmę.

Kłótnie, awantury, Andrzej groził żonie, iż jeżeli jeszcze raz zostawi dziecko i wróci pijana, to Ale Kinga zaczęła przyprowadzać do domu innych facetów. Wracał z pracy, a tam impreza. Wypędzał wszystkich. W końcu, po kolejnej kłótni, Kinga rzuciła:

Zabieraj Zosię i wynoś się na cztery wiatry, oboje mi niepotrzebni! Wracaj na swoją wieś!

Andrzej tak zrobił. Już wcześniej o tym myślał, ale miał nadzieję, iż Kinga się opamięta. Na wsi jego matka, Weronika, ciężko chorowała i nie wstawała już z łóżka. Sąsiadka, Ewa, opiekowała się nią. Ich domy stały blisko, prawie podwórko w podwórko. Ewa schodziła ze swojego ganku i od razu była u Weroniki. choćby wygodnie było nosić jedzenie.

Andrzej dawno nie był w rodzinnej wsi i nie wiedział, iż matka jest tak chora. A poza nim nie miała nikogo. Teraz miał podwójny problem chorą matkę i dwuletnią Zosię. Znalazł pracę na wsi, a Ewa doglądała Zosię. Miała swojego synka, Michała, trzyletniego. Dzieci bawiły się razem.

Dzięki ci, Ewo, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił dziękował sąsiadce.

Ewa była mężatką, ale jej mąż, Marek, był nieudacznikiem pił, bił ją. Andrzej nieraz dawał mu naukę. Ale ostatnio tak go przyłożył, iż ledwo się wylizał, spakował i zniknął na dobre. Podobno wyjechał do sąsiedniej wsi, do matki. Ewa nie była smutna, wręcz przeciwnie dziękowała Andrzejowi. Bała się męża.

Andrzej, jak cicho zrobiło się w domu Dzięki, iż go przepędziłeś. Już nie wróci. Ze mną nie miał skrupułów, ale innych się bał.

Ewa rozwiodła się z mężem. Miesiąc później umarła Weronika.

Andrzej został sam. Wracał z pracy, a Zosia biegła do Ewy. W podzięce pomagał sąsiadce we wszystkim. Jego dom był mały i stary, jeszcze dziadkowie w nim mieszkali. Dom Ewy był porządny ojciec, Jan, był dobrym cieślą, sam go zbudował, ale niedługo w nim pożył.

Rodzice Ewy odeszli krótko po sobie najpierw ojciec (mówili, iż przepracował się, nosząc belki sam), a dwa lata później matka też zachorowała i nagle umarła. Ewa została z siostrą, miała wtedy szesnaście lat.

Wkrótce siostra wyszła za mąż i wyjechała. Ewa została sama. Gdy miała osiemnaście lat, oświadczył się jej Marek. Weronika radziła:

Wyjdź za mąż, Ewuniu. Po co ci samotność? I wyszła.

Urodził się Michał. Ewa kochała syna, ale z mężem było coraz gorzej pił niemal codziennie.

Po śmierci matki Andrzej zaczął rozmyślać. Podobała mu się Ewa bardzo. Nie to co Kinga. Gospodarna, troskliwa, gotowała przepysznie, a na niego patrzyła czule.

Jak mogłem ożenić się z Kingą? Taka powinna być żona. A ja dałem się omamić myślał.

Pewnego dnia wrócił z pracy, a Zosia leżała u sąsiadki z gorączką.

Zosia rozchorowała się, wezwałam felczera, dałam leki. Niech śpi, niech zostanie u mnie. Napoiłam herbatą z malinami.

Przeraził się o córkę, choćby nie spał tej nocy. Rano zajrzał do Ewy.

Całą noc miała gorączkę, pilnowałam, ale nad ranem spadła. Teraz śpi. Idź do roboty, nie martw się.

Wieczorem od razu pobiegł do Ewy. Zosia siedziała w łóżku i się uśmiechała, ale była jeszcze słaba.

Tato ucieszyła się. Zostańmy u cioci Ewy. Będę ją nazywać mamą! wyrwało się jej.

To były myśli i Andrzeja, i Ewy. Oboje ciągnęli do siebie, ale bali się pierwszego kroku.

Córeczko, no jak to Nie wypAndrzej uśmiechnął się, przytulił Zosię i spojrzał na Ewę, która zarumieniła się, a w jej oczach zabłysła nadzieja na nowe, szczęśliwe życie.

Idź do oryginalnego materiału