Noc w lesie bez śladu – poradnik Marcina Szwarca | bushcraft & Leave No Trace

okiemobiektywu.pl 1 dzień temu

Tekst powstał na podstawie wystąpienia podczas III Festiwalu Opowieści Podróżniczych „Podróżýj” w Mosinie (czerwiec 2025)

Noc w lesie – jak spać w najpiękniejszym hotelu świata?

Czy można na nowo zbudować głęboką relację z przyrodą w czasach, gdy króluje kultura ekspresowego zwiedzania i „all-inclusive”? Marcin Szwarc przekonuje, iż tak – pod warunkiem, iż zamienimy zestaw sprytnych trików na jedno fundamentalne pytanie: dlaczego w ogóle chcemy wyjść w teren. W jego ujęciu problem noclegu pod chmurką nie polega na tym, jak rozpiąć hamak, ale po co to robimy. Dopiero gdy uświadomimy sobie intencję, technika staje się sprawą drugorzędną.


U podstaw tej filozofii leży akceptacja przyrody w pełnym spektrum: mróz, komary czy porywisty wiatr nie są wrogami, ale integralną częścią doświadczenia. „Broda nie urosłaby mi nigdy, gdybym nie zaakceptował zimy” – żartuje Szwarc, stawiając własny zarost obok skrzypiącego śniegu jako dowód, iż ciało może współpracować z klimatem, jeżeli tylko damy mu szansę.

Prelegent widzi trzy możliwe relacje człowieka z terenem:

  • Survival – walka o przetrwanie „za wszelką cenę”.

  • Klasyczny bushcraft – planowe korzystanie z zasobów lasu: rąbanie, rzeźbienie, polowanie.

  • Puszczaństwo – pełne przygotowanie sprzętowe przy maksymalnym szacunku dla środowiska: wszystko, czego potrzebujemy, niesiemy w plecaku, a w terenie nie zostawiamy śladu.

Najbliższa sercu Szwarca jest właśnie trzecia droga. „Las jest gospodarzem, my tylko gośćmi” – podkreśla, odwołując się do nordyckiej idei friluftsliv, która łączy swobodę wędrowania z kulturą odpowiedzialności.

W Polsce prawne realia są surowsze niż w Skandynawii, ale od 2021 roku program Zanocuj w lesie wyznacza strefy, gdzie każdy może legalnie rozpiąć hamak albo postawić namiot na dwie noce bez formalności. Wystarczy spojrzeć w aplikację mBDL czy na stronę czaswlas.pl, by sprawdzić, czy wciąż znajdujemy się w dozwolonym obszarze.

Ekologia zaczyna się w plecaku

Szwarc nie wierzy w idealny „starter pack”. W górach i zimą stawia na namiot, ale niżej wybiera hamak – lekki, niewydeptujący gleby, pozwalający chłonąć nocne odgłosy lasu. Najpoważniejszą inwestycją pozostaje śpiwór: to on, a nie najnowsza kuchenka, decyduje o komforcie snu przy temperaturach bliskich zera.

Jednak sprzęt to tylko połowa równania; druga to „miękkie kompetencje”. Prelegent zachęca do używania aplikacji takich jak iNaturalist czy Merlin, które rozpoznają rośliny i ptaki z fotografii, przekształcając każdy biwak w małe laboratorium przyrodnicze. Mimo to zawsze podkreśla: technologia zawodzi, baterie się wyczerpują, a klasyczna mapa papierowa i umiejętność czytania terenu pozostają podstawą.

Leave No Trace – kultura osobista w lesie

Sercem wystąpienia było siedem zasad Leave No Trace, potraktowanych nie jak kodeks kar, ale jak elementarza dobrych manier pod chmurką:

  1. Planuj i przygotuj się – dobry plan minimalizuje pokusę „partyzantki” i działań na oślep.

  2. Pozostań na szlaku lub wybieraj miejsce obozu rozumnie – szanuj strefy ochronne.

  3. Zabierz śmieci – jeżeli coś przyniosłeś, wynieś to samo lub lżejsze.

  4. Pozostaw teren takim, jakim go zastałeś – także w skali mikro.

  5. Minimalizuj ognisko – używaj lampki LED; jeżeli musisz palić, korzystaj ze starego paleniska.

  6. Szanuj dzikie zwierzęta – nie ingeruj w ich naturalne rytuały.

  7. Bądź uprzejmy dla innych – cisza to też zasób przyrody.

Ogień budzi szczególnie silne emocje: romantyczny symbol obozowania ustępuje dziś miejsca małej lampce z powerbankiem. jeżeli płomienie są niezbędne, ważne jest korzystanie z istniejących palenisk oraz palenie wyłącznie martwego, leżącego drewna.

Lekcja z Arktyki

Najbardziej sugestywnym przykładem konsekwencji pozostawania „gościem przyrody” była opowieść o nieudanym ataku na Newtontoppen, najwyższy szczyt Spitsbergenu. Po dwóch tygodniach marszu ekspedycję zatrzymał huraganowy wiatr i minus trzydzieści pięć stopni. Zamiast forsować trasę, zespół zaakceptował warunki, spędzając kolejne dni w zawietrznej niszy skalnej i maszerując tylko wtedy, gdy pogoda na to pozwalała. „Zobaczyłem Arktykę dopiero wtedy, gdy przestałem chcieć ją zdobyć” – podsumowuje Szwarc. Ta sama zasada działa w lesie: jeżeli wieje, szukamy polany po zawietrznej, a gdy brzęczą komary, wspinamy się na pagórek, gdzie zdmuchnie je lekki przewiew.

Duchowość bez wielkich słów

Szwarc unika deklaracji religijnych, ale każdą noc w hamaku nazywa „małą liturgią”. Przywołuje przykład znajomego z Kazachstanu, który nad Wartą westchnął: „Czego więcej można chcieć? Wszystko jest nasze”. Kiedy przyjmiemy tę perspektywę, leśny koncert jeleni o świcie przestaje być „hałasem natury”, a staje się przywilejem widza w najdroższej loży.

Czego naprawdę potrzebujemy?

  • Ciekawość, by zauważać szczegóły zamiast liczyć kilometry.

  • Pokora, bo to przyroda ustala reguły.

  • Gotowość, by nie zostawić śladu, bo najpiękniejszy hotel świata stoi na dziko i nie serwuje pościeli.

Kto wciąż tęskni za opowieściami rozgrywającymi się o kilka tysięcy metrów wyżej, znajdzie dopełnienie tematu w tekście dotyczącym Adama Bieleckiego — o etyce wspinaczki i alarmie klimatycznym w Himalajach — opublikowanym po jego wystąpieniu na tym samym festiwalu.

W ostatecznym rozrachunku pytanie brzmi więc nie „jak” ani „gdzie”, ale „po co”. Gdy odpowiemy na nie szczerze, droga do leśnego hotelu ukaże się sama – tuż za rogatkami miasta, w kilkunastu krokach od naszej wygodnej codzienności.

Idź do oryginalnego materiału