Obok grobu Tomasza Jakubiaka pojawił się niezwykły przedmiot. Wzruszająca zawartość

zycie.news 3 godzin temu
Zdjęcie: Tomasz Jakubiak, screen Youtube @theimpressivetrends


Tłum ludzi, w jasnych kolorach — zgodnie z ostatnią wolą — przyszedł pożegnać Tomasza Jakubiaka. Żegnano nie tylko utalentowanego kucharza i telewizyjną osobowość, ale człowieka, który przez lata potrafił przyprawiać życie nie tylko smakiem, ale też ciepłem, serdecznością i prawdą.

I właśnie w tej ciszy, między wierszami modlitw i łzami wspomnień, na cmentarzu wydarzyło się coś, co uderzyło mocniej niż wszystkie słowa. Tuż przy grobie Tomasza Jakubiaka ustawiono garnek z motywem koguta. Niepozorny, nieco zardzewiały, ale wypełniony życiem — zielonymi liśćmi, pnączem, rozchodnikiem. Jakby ktoś chciał w tym jednym naczyniu zmieścić wszystko, co Tomasz kochał najbardziej: naturę, dom, kuchnię, codzienność.

To był symbol. Nie ozdoba. Nie rekwizyt. To było serce Jakubiaka — człowieka, który wiedział, iż prawdziwa kuchnia rodzi się z prostoty i miłości. Kogut, który przez lata przewijał się w jego materiałach i wspomnieniach z dzieciństwa, stał się nieformalnym strażnikiem jego pamięci. A garnek? Był przecież miejscem, gdzie codzienność spotykała się z magią.

Tomasz Jakubiak nigdy nie udawał kogoś, kim nie był. Choć stał się rozpoznawalny, nie pozwolił, by popularność przysłoniła mu sens tego, co robił. Zawsze mówił: „Nie muszę mieć jachtu. Chcę tylko gotować. Dla ludzi.” I właśnie to robił — czy to w kuchni, czy na ekranie. Uczył nas, iż gotowanie to nie rywalizacja, ale miłość.

W swoich programach jak „Jakubiak lokalnie” czy „Jakubiak w sezonie” wracał do zapomnianych smaków, do gospodarstw na końcu świata, do ludzi, których warto było wysłuchać. Był smakoszem opowieści. Łowił to, co ulotne, i serwował to nam — z duszą, autentycznością i ogromnym sercem.

„Przy stole nie ma lepszych i gorszych” – powtarzał. – „Kuchnia jest po to, by łączyć.”

Na jego pogrzebie nie brakowało kucharzy. Przyszli w fartuchach, niektórzy z czapkami kucharskimi na głowie. Przynieśli nie tylko wspomnienia – przynieśli szacunek. Ale to ten jeden garnek z zielenią przy grobie powiedział najwięcej.

Nie trzeba było tablicy z wyrytymi datami. Wystarczył domowy garnek z duszą. Jakubiak nie odszedł. On po prostu przeniósł swój stół — gdzieś wyżej. A my wciąż możemy go spotkać — w przepisie na bigos babci, w domowym chlebie na zakwasie, w opowieściach o prawdziwym jedzeniu, które rodzi się z pasji.

I w każdym garnku, który postawimy na ogień — z sercem, nie z pośpiechem.

Idź do oryginalnego materiału