Obsesja piękna

nno.pl 15 godzin temu

To szerokie zjawisko, które nabiera wielkiej mocy. Obsesja piękna zaczyna rządzić światem. Nie jest to żadna spiskowa teoria, ale fakt. Piękno (i młodość) wygrywa coraz częściej z intelektem, z wiedzą, z doświadczeniem czy z kompetencjami.

Starszy pan, stały bywalec pewnej kawiarni, lubiący dyskutować o filozofii, podszedł do baristki. Kobieta miała na ciele dużo tatuaży i kolczyków. Klient poczuł zapewne, iż może wyrazić swoją opinię na ten temat. Donośnym głosem oznajmił, że:

– „nie ma takiej rzeczy, uznawanej za piękną w jednej kulturze, której nie uważano by za brzydką w innej. I nie ma rzeczy brzydkiej dla jednej kultury, która nie byłaby piękna dla innej”.

Renee Engeln, znana profesorka psychologii, słysząc te słowa, powiedziała równie głośno:

-„Myli się pan”. „Proszę więc wymienić jedną rzecz, którą każda kultura uważa za piękną u kobiet”, odrzekł zaczepnie mężczyzna.

-„Gładka, młodzieńcza skóra”, rzuciła psycholożka.

Mężczyzna zmarszczył brwi, ale nie był w stanie odeprzeć argumentu. Tę historię Engeln opisuje w swojej przełomowej książce „Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety”.

Rozszerzmy pytanie zawarte w podtytule, zastanawiając się, jak obsesja piękna krzywdzi nas wszystkich?

Jasne, iż mężczyźni wciąż jednak mogą więcej w wielu obszarach. Wciąż lepiej zarabiają, częściej reprezentują nas w biznesie i polityce, częściej awansują, są sprawcami większej liczby nadużyć i przestępstw (wypadki samochodowe, gwałty), ale też mają znacznie więcej tytułów profesorskich od kobiet. Przypomnijmy, iż na wielu uczelniach dopiero w XX wieku kobietom zniesiono zakaz wstępu. I nie chodzi teraz o wojnę damsko-męską, bynajmniej. Nie chodzi o jątrzenie i wyliczanki czy przekonywanie, kto ma gorzej. Jedno jest pewne: to piękni mają łatwiej. A to w społecznym dyskursie oznacza najczęściej „piękni i młodzi”. Piękni równa się młodzi. Gładcy, powabni, atrakcyjni.

Obsesja piękna jest faktem. Szerokie zjawisko, które nabiera wielkiej mocy i zaczyna rządzić światem. Nie jest to żadna spiskowa teoria. Piękno wygrywa coraz częściej z intelektem, z wiedzą, z doświadczeniem czy z kompetencjami. W sposób nieoczywisty, nie zawsze uświadomiony, więc niebezpieczny. W pewnym programie publicystycznym prowadząca jest eksmiss i modelką. Nie znaczy to, iż modelki nie powinny zostawać prowadzącymi, o nie. Ale fakt, iż kobieta jest urodziwa i ma na Instagramie oraz TikToku tysiące followersów (bo jest urodziwa i jest z tego znana), był głównym argumentem w rekrutacji.

Popatrzmy na to, komu proponuje się wydanie książek. Poza pisarzami i publicystami historykami czy naukowcami coraz częściej wydają je osoby znane z Instagrama. Po prostu. Albo pieką smakowite torty, albo robią interesujące makijaże, albo nagrywają „śmieszne filmiki”. I świetnie, iż to robią, dla wszystkich coś dobrego, ale czy każdy powinien być od razu pisarzem? Często najważniejsza dla wydawców staje się szeroko pojęta atrakcyjność. W razie problemów z pisaniem można wynająć do pomocy ghostwritera.

Uroda i piękno oczywiście mają znaczenie od zarania dziejów. Z tym się nie polemizuje. Większość z nas, choć nie wszyscy się przyznają, po prostu lubi piękne osoby – najlepiej i zewnętrznie, i wewnętrznie. Piękno oznacza dla ludzi najczęściej młodość, bycie zadbanym. Ileż to razy używa się haseł typu: „piękno nieoczywiste” lub „ukryte”, choćby w kontekście osób dojrzałych czy starszych, czy z niepełnosprawnością. Tak jakby w pięknie obowiązywał jeden model. Gładka, młodzieńcza skóra, o której pisała Engeln. I to, o czym prawią w tej chwili influencerki, a dwie dekady temu pisały magazyny dla kobiet: „nieskazitelna cera”, „zadbane włosy”, „jędrne ciało”, „szczupła, zadbana figura”. A te komplementy, które zawierają w sobie szczyptę ironii albo poczucia wyższości? O, choćby podpis pod zdjęciem aktorki, która jest na emeryturze: „Nadal piękna, mimo wieku”. A modelka typu silver „wciąż zachwyca, choć nie jest już pierwszej młodości”.

Druga lub trzecia młodość zachwycać nie może? Bo nie jest taka piękna w sposób oczywisty? Zawsze znajdzie się jakieś „ale”. „Ale” to najczęściej widoczne oznaki starzenia, jakieś niedoskonałości, przywary, „dodatkowe kilogramy” i tego typu historie. Zawsze z poczuciem wyższości można jednak stwierdzić: „Wygląda, jak na swój wiek, bardzo dobrze”. Jak na swój wiek! Istnieje jakiś niepisany rodzaj obowiązku, aby się nie zestarzeć. Starzenie się jest karą. Nie wolno bowiem „zbrzydnąć”. Co z cerą, która nie będzie już gładka? Co z włosami, które są rzadsze albo, w przypadku mężczyzn, po prostu wypadły? Niepiękni wszak mają gorzej z zatrudnieniem, ze znalezieniem nowego partnera, ale i zlecenia. Chyba iż jest się bardzo majętnym, ale to już inna opowieść.

Nie jest żadnym odkryciem, a potwierdzają to liczne badania, iż urodziwi (czytaj: młodzi, gładcy) mają generalnie w życiu prościej. Ludzki mózg przejawia tendencję do automatycznego pozytywnego przypisywania cech osobowości na podstawie pierwszego wrażenia. Widzisz ładną osobę? Zakładasz z automatu, iż jest dobra, porządna, uczynna, przyjazna. A wcale tak nie musi przecież być. Ładni ludzie szybciej awansują, szybciej dostają podwyżkę, podkreśla także prof. Catherine Hakim, brytyjska socjolożka. Opłaca się być pięknym, a do tego młodym: idealny miks. A jeżeli nie, to jesteśmy zawstydzani. Modelki lat 21 reklamują kremy dla dojrzałych cer. Pięćdziesięcioletni mężczyźni nie mają prawa łysieć. Spotykam się z tezami, iż jeżeli ktoś nie robi botoksu, to znaczy, iż o siebie nie dba. Nie wypada mieć bruzd, lwich zmarszczek, bo to „oszpeca”, „postarza”. A wtedy co z nowym etatem, co z nową partnerką, co z intratnymi propozycjami towarzysko zawodowymi? Obsesja piękna po prostu się opłaca.

Idź do oryginalnego materiału