Odszedł… A przecież żyła dla niego.

newsempire24.com 2 dni temu

Po prostu wyszedł… A ona żyła tylko dla niego.

Spędzili razem siedem lat. Siedem długich lat wypełnionych wysiłkiem, gdzie Marysia starała się być idealna. Wszystko według książki: czystość, troska, uwaga, kompromisy. Poznała każdy aspekt roli „dobrej żony” — by być niezastąpioną, potrzebną, kochaną. Tak bała się znów zostać sama, iż w końcu zaczęła zatracać siebie.

A on i tak odszedł.

Nie w gniewie. Nie podczas kłótni. Po prostu pewnego dnia, spokojnie i chłodno, spakował się i powiedział:
— Marysiu, kocham inną. Wychodzę.

Skinęła głową. Wstała. Spokojnie wyciągnęła walizkę. Włożyła jego koszule, bieliznę, starannie złożyła krawaty. Dopilnowała, by nie zapomniał ładowarki do telefonu. Powiedziała:
— Weź jeszcze maszynkę do golenia, będzie ci potrzebna.

Dopiero gdy drzwi zamknęły się za nim, ogarnął ją niewyobrażalny ból. Osiadła na podłodze w przedpokoju i wybuchnęła płaczem. Nie z powodu straty, ale dlatego, iż znów się nie udało. Że jej „doskonałość” znów nie wystarczyła.

Przyjaciółka Kasia przybiegła pierwsza. Marysia siedziała jakby pusta, wpatrzona w jeden punkt. Kasia próbowała ją rozbudzić — bezskutecznie. Dołączyły inne dziewczyny. Prawdziwy żeński szturm wsparcia. Jedna z ciastem, druga z winem, jeszcze inna po prostu z uściskiem.

— Wszystko dla niego robiłaś! — krzyczała Ania.
— choćby na ciebie nie zasługiwał! — przekonywała Ola.

Marysia milczała. Słowa rozpływały się w jej wewnętrznej pustce.

A potem odezwała się Ewa. Ta sama Ewa, która zawsze mówiła wprost, bez owijania w bawełnę.

— Nie jęcz — spokojnie powiedziała. — Wróci. Pierwszy raz to zawsze wracają. Nie ma już takich wygodnych, miękkich, cierpliwych. Nabawi się — przyczołga. Tylko pytanie: czy ty tego chcesz?

Kobiety zaczęły syczeć, ganić Ewę za brutalność. A Marysia nagle szepnęła:
— Niech się …

I w tym szeście nie było złości. Była tam pierwsza iskra przebudzenia. Kobiety są mądre. Potrafią wybaczać, znosić, czekać. Ale gdy je zdradzą — umieją podnieść się z kolan. Uśmiechać przez łzy. I zaczynać od nowa.

Bo teraz żyją nie dla kogoś. Dla siebie.

Idź do oryginalnego materiału