Pewną historią podzieliła się ze mną dawna znajoma o imieniu Katarzyna. Wydarzyło się to nie byle gdzie, ale w spokojnym, prowincjonalnym Sandomierzu — miasteczku, gdzie każda plotka roznosi się szybciej niż karetka pogotowia. ale przyznam, choćby mnie włosy stanęły dęba, gdy usłyszałam, przez co przeszła pewna kobieta. Małżeństwo Ewa i Wojciech pracowali w miejscowym szpitalu. […]